Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Witkacomania w Słupsku - znakomity festiwal

Daniel Klusek [email protected]
Waldemar Czyszak ze Studia Teatr Test z Warszawy zaprezentował się na festiwalu w monodramie "Uśmiech kretyna”.
Waldemar Czyszak ze Studia Teatr Test z Warszawy zaprezentował się na festiwalu w monodramie "Uśmiech kretyna”. Kamil Nagórek
Zupełnie przypadkiem w Słupsku narodził się znakomity festiwal. Witkacomania pokazała, że dzieła Stanisława Ignacego Witkiewicza ma u nas kto wystawiać i kto oglądać.

- Pomysł festiwalu narodził się bardzo spontanicznie. Chodziło o to, aby spiąć wszystkie witkacowskie imprezy i skumulować naszą energię do realizacji jednego, dużego wydarzenia. Program pokazał, jak dużo się dzieje, jeśli chodzi o prezentację twórczości Witkacego. Chcemy jednak, aby w przyszłych latach do naszego projektu jeszcze bardziej włączyły się inne instytucje kulturalne w mieście - mówi Zbigniew Kułagowski, dyrektor słupskiego Nowego Teatru, pomysłodawca Witkacomanii. - Mam nadzieję, że dzięki temu festiwalowi o Witkacym, Słupsku i naszych teatrach będzie coraz głośniej w Polsce.

Pomysł podchwyciły natychmiast władze Słupskiego Ośrodka Kultury, Muzeum Pomorza Środkowego i Bałtyckiej Galerii Sztuki Współczesnej. Przez trzy dni, od piątku do niedzieli, na Witkacomanii, czyli Festiwalu Twórczości S. I. Witkiewicza, zobaczyć można było dwa monodramy i dwa spektakle pełnoobsadowe. Było spotkanie z reżyserami sztuk Witkacego, warsztaty fotograficzne, teatralne i prezentacja filmu dokumentalnego prezentującego tajemnicę grobu Witkacego.

Poza tym można było zobaczyć kilkanaście prezentacji uczestników konkursu "Witkacy pod strzechy". Ekscentryczny juror konkursu, prof. Maciej Witkiewicz, stryjeczny wnuk Witkacego, postanowił w tym roku nie przyznawać Grand Prix.

Dwie najważniejsze nagrody konkursu trafiły natomiast do Tomasza Popławskiego i Krzysztofa Tomasika, nauczyciela fotografii ze słupskiego drzewniaka.

Największym wydarzeniem bez wątpienia były sobotnie i niedzielne przedstawienia "Szewców" w wykonaniu aktorów Teatru Polskiego z Warszawy z Olgierdem Łukaszewiczem w roli głównej. Reżyserem spektaklu jest Maciej Prus, który do historii miasta przejdzie jako założyciel i pierwszy dyrektor teatru w Słupsku. Jego interpretacja "Szewców" zachwyciła dbałością o formę. Wszystko tu było tak, jak założył Witkacy. Bez udziwnień, o które w przypadku sztuk Witkiewicza nietrudno, bez rozmycia w nadmiernej scenografii czy aktorskich fanfar. Było po bożemu, tak, jak trzeba, a dzięki temu znakomicie.

- Widziałam kilka wersji "Szewców" w wykonaniu różnych aktorów, ale ta była dla mnie najlepsza - mówiła po sobotnim przedstawieniu Elżbieta Krajeńska ze Słupska. - Pan Łukaszewicz był wspaniały, ale równie świetni byli także młodsi aktorzy. No i rewelacyjny reżyser, którego pamiętam jeszcze z pracy w Słupsku.
Witkacomania ma szansę stać się już niedługo jednym z festiwali, dzięki którym Słupsk będzie bardziej rozpoznawalny na kulturalnej mapie Polski. Pod warunkiem jednak, że kolejny raz do jego realizacji włączy się kilka instytucji.

Są już pomysły na przyszłoroczny festiwal. Za rok Nowy Teatr przygotuje na niego premierę przedstawienia "Jan Maciej Karol Wścieklica" w reżyserii Jacka Bunscha.

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza