Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wsparcie na falstarcie. Słupska kultura czeka na ministerstwo

Redakcja
Łukasz Capar
Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego zweryfikuje kontrowersyjną listę beneficjentów Funduszu Wsparcia Kultury. O pomoc finansową aplikowały słupskie teatry i filharmonia. Na resortową dotację muszą jednak czekać.

W związku z wątpliwościami dotyczącymi rekompensat przyznanych w ramach Funduszu Wsparcia Kultury, minister kultury i dziedzictwa narodowego postanowił wstrzymać realizację wypłat ze środków FWK i przekazać listę beneficjentów do pilnej ponownej weryfikacji - informuje resort kultury.

Jest to pokłosie decyzji o przyznaniu dotacji nie dla poszkodowanych przez pandemię jednostek kulturym, ale dla popularnych artystów i ich menadżerów. W założeniu 400 milionów złotych z funduszu miało trafić do tych osób i instytucji, które nie mogą świadczyć swoich usług z powodu pandemicznych obostrzeń, odwołanych koncertów, spektakli czy innych widowisk. W sumie ocenie merytorycznej zostały poddane 2064 prawidłowo wypełnione i złożone wnioski. I tyle właśnie podmiotów miało otrzymać finansowe wsparcie. Resort zmienił jednak zdanie, kiedy to w weekend okazało się, że na liście obok znany nazwisk padają duże kwoty. Mowa m.in. o spółce braci Golec i kwocie niemal 1,9 mln zł, Bayer Full i dotacji przekraczającej w sumie pół miliona czy Kamilu Bednarku, który miał zainkasować 500 tys. zł. Beneficjentami miał być też zespół Bajm (613 500), Julia Pietrucha (110 537), Marcin Kydryński (158 tys. zł) i związana ze Słupskiem Sarsa (348 626 zł).

Nowy Teatr w Słupsku niemal gotowy. Zobacz najnowsze zdjęcia

Tymczasem w zestawieniu figurują jednostki kultury. Również ze Słupska.

- Pieniądze miały być na honoraria z produkcji spektakli, program letni i wynagrodzenia dla etatowych pracowników. W tej chwili nie wiemy co dalej - przyznaje Dominik Nowak, dyrektor Nowego Teatru im. Witkacego w Słupsku. - Być może lista ulegnie weryfikacji, a może konkurs zostanie unieważniony.

Nowy Teatr miał otrzymać 386 224 zł, co stanowiło zgodnie z zasadami funduszu 40 proc. strat spowodowanych pandemicznymi obostrzeniami w ostatnich miesiącach. Przy 2,3 mln zł dotacji podmiotowej byłby to znaczący zastrzyk gotówki.

Na dotację w wysokości 207 600 zł stawiała też Polska Filharmonia Sinfonia Baltica im. Wojciecha Kilara. Z kolei Państwowy Teatr Lalki "Tęcza" w Słupsku wnioskował o 171 964 zł.

- Co miało pokryć straty wynikające z faktu, że graliśmy przy ograniczonej liczbie widowni - mówi Michał Tramer, dyrektor Tęczy. - Również na naszą działalność w sieci, czyli na nagranie spektakli w dobrej jakości technicznej, aby móc je upublicznić oraz na szerokie działania edukacyjne.

“Tęcza”, która żyje z najniższej dotacji podmiotowej w kraju, pieniądze z funduszy byłyby odczuwalnym zastrzykiem finansowym. Ostatecznie aktorzy, których połowa pensji zależy od liczby zagranych spektakli, musieli w ostatnich miesiącach mocno zacisnąć pasa. Ratunkiem miały być działania w Teatru Lalki w sieci, co aktualnie pozostaje w zawieszeniu.

Zgodnie z założeniami sektor kultury mógł liczyć na rekompensaty za straty spowodowane pandemicznym zamknięciem do ok. 40/50 proc. udokumentowanych strat (pomniejszonych o wcześniej otrzymane wsparcie antycovidowe) w okresie od marca do grudnia 2020 r. Są to więc rekompensaty za prawie roczne zamrożenie działalności, których celem jest wsparcie ważnego sektora polskiej gospodarki w obliczu bankructwa. Warto podkreślić, że kultura była tą gałęzią gospodarki, która jako pierwsza została zamrożona i jako ostatnia będzie odmrażana.

Zobacz także: Prace na budowie nowej siedziby teatru w Słupsku idą zgodnie z planem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza