Stanisław Szpilewski regularnie zagląda do dawnego parku, bo lubi to miejsce. Jak mówi, od pewnego czasu w słupskiej ekspozyturze biura konserwatora zabytków jest rozważana kwestia, czy wraz z Laskiem Północnym Lasek Południowy nie powinien zostać wpisany do rejestru zabytków. Formalnie jednak zabytkiem jeszcze nie jest.
- To pechowe miejsce, bo niedawno zostało przecięte obwodnicą. No ale cóż: to nie znaczy, że powinno w ogóle zniknąć i zatracić swój charakter - mówi Szpilewski, który w ochronę zabytków angażuje się nie tylko zawodowo, lecz także i społecznie. I pokazuje zdjęcia, które wykonał ostatnio: wygolone z drzew wzgórza bezwstydnie świecą łysiną. Uprawa leśna, założona na miejscu jednej z poręb, sprawia wrażenie wyschniętej: małe drzewka wyglądają jak kruche badyle, ze sterczącymi wciąż jeszcze pożółkłymi liśćmi.
- To godne ubolewania, bo to było to kiedyś piękne i bardzo zadbane miejsce - podkreśla Stanisław Szpilewski. W pewnym sensie dwa słupskie laski: Południowy i Północny, zastępowały dawnym słupszczanom morze i góry.
Zwłaszcza ten Południowy miał urozmaiconą rzeźbę, której najbardziej znaną kulminacją jest górka znana pod nazwą Górki Narciarza. W pobliskich stawach, powstałych w wyrobiskach gliny, w letnie dni można było się kąpać.
Oba laski zagospodarowane zostały jeszcze przed I wojną światową. Przyczynił się do tego księgarz i radny miejski Schrader. W podzięce dedykowano mu później jako patronowi dzisiejszy plac Powstańców Warszawskich. Na obu tych obszarach rekreacyjnych wytyczono sieć alejek spacerowych, pobudowano też restauracje, a w Lasku Południowym towarzystwo strzeleckie prowadziło strzelnicę
Teraz wygląda na to, że Północny ma więcej szczęścia. Grzegorz Rataj, jeden z inwestorów, który wykupił budynek dawnej restauracji, zamierza wygospodarować w nim pomieszczenia na muzeum, a Tomasz Urbaniak, pasjonat historii Słupska, stara się zinwentaryzować tu poniemiecki drzewostan.
- Tu rośnie nawet egzotyczny tulipanowiec amerykański, ma około 100 lat - podkreśla Urbaniak. Jak dodaje, na Lasek Południowy nie ma już jednak sił. - Jasne, że go szkoda. To było bardzo urokliwe miejsce, z dwiema stacyjkami kolejowymi, stawami, po których można było popływać łódką i pomnikiem niejakiego Papenfussa, którego dorożka kiedyś wpadła tu w przepaść. Ciekawostką jest też stary cmentarzyk młynarzy z pobliskiego młyna i zachowany nagrobek, pochodzący jeszcze z lat sześćdziesiątych XIX wieku - podkreśla prezes Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Słupskiej.
W Nadleśnictwie Leśny Dwór, który zarządza tym terenem, uspokajają, że wszystko jest w porządku. Wycinka to tylko element planowanej gospodarki leśnej i planów urządzania lasu, zatwierdzonych na szczeblu ministerialnym.
- Nic nie usycha. To tylko zjawisko atawizmu, charakteryzujące zwłaszcza młode dęby i buki. Liście na zimę usychają, ale nie spadają - powiedział nam wczoraj jeden z leśników. Dowiedzieliśmy się także, że ministerstwo pozytywnie zaopiniowało już projekt wymiany tego terenu na inny i przekazania go miastu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?