Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wyrok dla pijanego kierowcy - ponad rok więzienia, 6 lat bez prawa jazdy i 5 tys. zł na rzecz ofiary

Bogumiła Rzeczkowska
Słupski sąd surowo skazał pijanego sprawcę wypadku drogowego.
Słupski sąd surowo skazał pijanego sprawcę wypadku drogowego. Fot. archiwum
Rok i dwa miesiące bezwzględnego więzienia, sześć lat bez prawa jazdy i pięć tysięcy złotych na rzecz ofiary - taki nieprawomocny wyrok w słupskim Sądzie Rejonowym usłyszał 75-letni Janusz K., pijany sprawca wypadku drogowego.

- Pokrzywdzony żyje, ale co to jest za życie - mówiła w uzasadnieniu sędzia Joanna Kończyk. - Wymaga całodobowej opieki. Skutkiem wypadku były liczne rozległe złamania. Po stłuczeniu mózgu ma nieodwracalne uszkodzenia układu nerwowego, urojenia. Doznał ciężkiego uszczerbku w postaci długotrwałej choroby, a ze względu na wiek nie rokuje poprawy.

1 stycznia 2008 roku Janusz K., 75-letni dzisiaj słupszczanin, wracał z żoną Agnieszką z wizyty u dzieci w Krępie.

Miał w organizmie 1,2 promila alkoholu, ale kierował volkswagenem golfem. Na ul. Arciszewskiego w Słupsku potrącił przechodzącego przez jezdnię 74-letniego Manfreda Kwidzyńskiego. Pokrzywdzony do dzisiaj jest przykuty do łóżka.

Co ciekawe, pierwsza opinia biegłego chirurga wskazywała na lekkie obrażenia i sąd najpierw wydał wyrok nakazowy. Zabrał Januszowi K. na cztery lata prawo jazdy i skazał go na dwa tysiące złotych grzywny. Prokuratura wniosła sprzeciw na korzyść... oskarżonego, bo stwierdziła, że sąd zawyżył wysokość stawki dziennej grzywny. Rozpoczął się proces.

Janusz K. przyznał, że pił w sylwestra, ale twierdził, że pieszy wskoczył mu na maskę.
Sąd nie uwierzył w taką wersję. Jednak zanim zapadł wyrok, odbyło się 11 rozpraw, bo brakowało dowodów i sąd sam musiał przeprowadzić dochodzenie.

- Policja nie ustaliła bezpośrednich świadków i, choć na miejscu zdarzenia byli ludzie, policjant w notatniku służbowym napisał, że ich nie ma. W sądzie funkcjonariusze zeznali, że pieszy wbiegł na jezdnię. Niedokładnie też przeprowadzono oględziny - wytykała sędzia.

Według sądu, nietrzeźwy Janusz K. nie zauważył przechodzącego Manfreda Kwidzyńskiego.
Ofiara przyczyniła się do wypadku, bo przechodziła w miejscu nieoznaczonym, ale bezpośrednim sprawcą jest Janusz K. Gdyby zahamował, uniknąłby wypadku.

- Okolicznością łagodzącą jest fakt, że oskarżony w ciągu 51 lat popełnił tylko jedno wykroczenie drogowe - raz przekroczył prędkość. Jednak w ogóle nie zainteresował się stanem zdrowia pokrzywdzonego - dodała sędzia. - Nietrzeźwi kierowcy są plagą w naszym kraju. Jakiekolwiek akcje społeczne i medialne nie odnoszą skutku. Ta kara ma ich odstraszać. Musi zostać wykonana, by przykład wpłynął na innych. Brak jest podstaw do warunkowego zawieszenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza