Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zapomniał wyciągnąć rzecz z wózka. Ochroniarze marketu Obi oskarżyli go o kradzież

Marcin Markowski [email protected]
Słupszczaninowi nie pozwolono za produkt zapłacić i wezwano policję.
Słupszczaninowi nie pozwolono za produkt zapłacić i wezwano policję. Fot. archiwum
Mieszkaniec Słupska został oskarżony przez ochroniarzy sklepu Obi o kradzież, bo zapomniał wyciągnąć z wózka jednego produktu. Nie pozwolono mu za niego zapłacić i wezwano policję.

Wielu klientów, którzy przyjeżdżają do hipermarketów na zakupy z wózkami dziecięcymi, nie korzysta ze sklepowych koszyków. Wybrane produkty składują właśnie w wózkach swoich dzieci.

Tak też zrobił kilka dni temu pan Dariusz (nazwisko do wiadomości redakcji) ze Słupska. Mężczyzna wybrał się na zakupy do hipermarketu Obi ze swoją narzeczoną i dzieckiem w wózku.

- Nie brałem dużego wózka, bo byliśmy z dzieckiem, więc wszystko pakowaliśmy do wózka dziecięcego. Wybieraliśmy drobne rzeczy z półek, w tym świecznik, młotek, latarkę i imbusy - wylicza pan Dariusz. - Te ostatnie położyłem na składanym dachu wózka.

Gdy czytelnicy udali się do kasy, narzeczona pana Dariusza zaczęła wykładać produkty na taśmę.

- W tym czasie nasze dziecko zaczęło płakać i histeryzować przy kasjerce. Zdenerwowany tą sytuacją wyjechałem z wózkiem przed kasę - dodaje czytelnik. - Od razu podszedł do mnie jeden z ochroniarzy i kazał otworzyć daszek wózka. Znajdowały się tam imbusy. Zapomniałem ich z tego wszystkiego wyciągnąć z wózka.

Nasz czytelnik opisał sytuację ochroniarzowi.

- Przeprosiłem za to, że przez przypadek wyniosłem imbusy i chciałem je od razu podać narzeczonej, żeby
za nie zapłaciła - twierdzi pan Dariusz. - Ochroniarz nie pozwolił na to. Powiedział, że ukradłem tę rzecz i musi teraz wezwać policję. Gdy przyjechali funkcjonariusze, tłumaczyłem im, dlaczego zapomniałem wyciągnąć rzeczy z wózka. Ale i tak będę się musiał stawić na komisariacie w charakterze podejrzanego o kradzież.

Mężczyzna ma żal do ochroniarzy o to, że obserwowali sytuację, a nie upomnieli go, że nie wyjął wszystkiego z wózka w chwili, kiedy mijał kasę.

- Widzieli, że dziecko płacze, że nie mogłem stać dłużej w kolejce i muszę wyjść. Po odjechaniu policji i tak kupiłem te imbusy. To zamieszanie było niepotrzebne - twierdzi czytelnik.

Skontaktowaliśmy się z dyrektorem marketu Obi, by poznać jego opinię na temat tej sprawy.

- W naszym markecie jest monitoring. Ta sytuacja nie wyglądała do końca tak, jak zrelacjonował ją klient - mówi Włodzimierz Korsak, dyrektor Obi w Kobylnicy. - Dziecko w wózku nie płakało, a klient nie wyciągnął na taśmę wszystkich towarów. Nie we wszystkich tego typu przypadkach wzywamy policję.

Rozumiemy, że ktoś może przeoczyć coś w wózku. Najpierw ochrona oczekuje wytłumaczenia. Ten mężczyzna się awanturował. Jako że ochrona nie może stosować żadnych środków przymusu, wezwano policję. To ona wyjaśni sprawę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza