Pani Krystyna Pliszka ze Słupska ma niecałe 900 zł renty. Jedną trzecią emerytury przeznacza na leki dla siebie i męża. Dla niej każda podwyżka to ogromny cios dla domowego budżetu.
- Wiem, w których aptekach mogę kupić leki taniej i chodzę specjalnie do nich, bo nie wszędzie mogę kupić paski do pomiaru glukozy we krwi za jeden grosz czy mój lek na jaskrę także za grosz - mówi pani Krystyna.
Niestety, od stycznia nie będzie już takiej możliwości, a szukanie tańszej apteki straci sens. Po wejściu w życie nowej ustawy ceny leków refundowanych będą ustalone urzędowo. Oznacza to, że na każdym etapie sprzedaży - od producenta, przez hurtownię, po aptekę - cena leku będzie regulowana przez przepisy.
Do tej pory prawo określało jedynie maksymalną wysokość marży. Korzystały na tym przede wszystkim duże sieci aptek, które otrzymywały od hurtowni spore rabaty, dzięki którym mogły sprzedawać leki dużo taniej niż niewielkie osiedlowe apteki. Tymczasem, zgodnie z nową ustawą, apteki nie mają praktycznie żadnej możliwości obniżania cen leków refundowanych. Nie są zachwyceni farmaceuci, a tym bardziej pacjenci, w których najbardziej uderzą nowe przepisy.
Gdy wczoraj w aptece Mariackiej sieci Dom Leków przy ulicy Jagiełły w Słupsku kupilibyśmy Atoris na obniżenie cholesterolu za 5 zł,Tertensif SR na nadciśnienie za 1 grosz, paski diagnostyczne do pomiaru glukozy we krwi za 1 grosz i Xalatan na jaskrę także za grosz, zapłacilibyśmy w sumie 5 zł i 4 grosze. Gdyby jednak obowiązywały ceny urzędowe, zapłacilibyśmy za te samy leki 61 złotych.
Przepisy mogą być korzystne jedynie dla małych aptek osiedlowych, których właściciele mają nadzieję, że klienci przestaną jeździć do apteki na drugim końcu miasta po tani lek, a pójdą do tej w sąsiedztwie. Póki co jednak, pacjenci robią zapasy.
- Przewlekle chorzy nie przestaną nagle chorować, więc słysząc o nowych przepisach, kupują - w miarę możliwości - na zapas. Wielu pacjentów przychodzi z receptami na trzy miesiące, bo na więcej lekarz nie może wypisać recepty - mówi Irena Chojnacka, właścicielka sieci aptek Dom Leków.
Sztywne marże na leki refundowane to niejedyne zmiany, jakie szykują się na rynku. Przy okazji parlamentarzyści przegłosowali bowiem także zakaz reklamowania aptek i punktów aptecznych.
Niektórzy mniejsi farmaceuci próbują wykorzystać wciąż obowiązujące stare regulacje i rozprowadzają po osiedlach gazetki informujące o cenach leków. Zdaniem aptekarzy, zakaz bardziej uderzy jednak w większe sieci aptek, bo to one mają pieniądze np. na reklamy w telewizji.
- To jakiś absurd. Będziemy mogli informować jedynie o godzinach otwarcia apteki. Nigdzie nie może być mowy, że mamy tanie leki. A takie i tak będziemy mieć, bo skoro nie możemy obniżyć cen leków refundowanych, to obniżymy inne - mówi Chojnacka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?