Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zbrodnia w Słupsku. 13 lat za zabójstwo bezdomnego (zdjęcia)

Bogumiła Rzeczkowska
Bogumiła Rzeczkowska
We wtorek Sąd Okręgowy w Słupsku skazał na 13 lat więzienia Andrzeja P. za zabójstwo bezdomnego Tomasza O. Sąd uznał, że sprawcą zbrodni był wyciągnięty przez policję z krzaków kompletnie pijany drugi bezdomny.

We wtorek (26.06) odbyła się kolejna rozprawa przeciwko odbyła 46-letniemu Andrzejowi P. o zabójstwo 37-letniego Tomasza O. Po dodatkowym przesłuchaniu kluczowego w sprawie świadka Liliany K. sąd zakończył proces, wygłoszono mowy i zapadł wyrok - 13 lat więzienia.

4 października 2018 roku po południu na skwerze przy pl. Dąbrowskiego w Słupsku bezdomni mężczyźni pili alkohol. W parku siedzieli Andrzej P. i Tomasz O. i Kamil W., który poszedł po kolejną butelkę. W czasie jego obecności został pchnięty nożem prosto w serce Tomasz O. Mężczyzna tego samego dnia zmarł na stole operacyjnym.

Prokurator o pomyłce świadka

- Oskarżony Andrzej P. nie przyznał się, ale dowody wskazują na to, że dopuścił się tego czynu - zaczął mowę końcową prokurator Artur Kido z Prokuratury Rejonowej w Słupsku. - Liliana K., bezpośredni świadek zdarzenia, bez cienia wątpliwości wskazała Andrzeja P. na okazaniu i na rozprawie, choć zmienił się on diametralnie - prokurator dał do zrozumienia, że w areszcie Andrzej P. odzyskał wygląd zadbanego człowieka. - To, że początkowo pomyliła osoby, stało się pod wpływem emocji.

Liliana K. stała na przystanku autobusowym po drugiej stronie ulicy Tuwima. Patrzyła na mężczyzn siedzących na ławce. Zauważyła, że jeden z nich wyjął z torby nóż. Uderzył pierwszego - jej zdaniem - chyba trzy razy. Napastnik wstał, powoli odszedł w stronę ul. Deotymy i zniknął z oczu Liliany K. Kobieta przebiegła ulicę, dzwoniąc jednocześnie na numer alarmowy i zajęła się pokrzywdzonym.

Pomyłka, do której nawiązał prokurator, utrudniła postępowanie. Kobieta jako nożownika najpierw wskazała Zdzisława C., który wypił nieco po wyjściu z pobliskiego zakładu pracy i nie zauważył, co zaszło obok niego. Jednak do czasu wyjaśnienia sprawy zakuto go w kajdanki.

Wyjaśnienie nadeszło wraz z drugim patrolem policji, który szukając narzędzia zbrodni, znalazł śpiącego w krzakach bezdomnego Andrzeja P. Policjant później zeznał, że z torby wystawał zakrwawiony nóż. Widać go było, bo ostrze przebiło torbę i wysunęło się przez przecięty materiał.

Na widok tego mężczyzny Liliana K. stwierdziła, że wcześniej się pomyliła. Świadek została zbadana przez okulistę i okazało się, że z przystanku mogła dobrze widzieć zdarzenie z odległości około 40 metrów.

- W torbie Andrzeja P. był nóż z DNA ofiary na zakrwawionym ostrzu i materiałem biologicznym Andrzeja P. na rękojeści - kontynuował prokurator. - Z całą pewnością można stwierdzić, że to P. jest sprawcą. Znali się z Tomaszem O. Był między nimi konflikt. Oskarżony wcześniej był karany za znęcanie się. Poza tym był w wojsku osiem lat, umie się posługiwać bronią i nożami.

Artur Kido zażądał kary 15 lat pozbawienia wolności.

Obrońca o podrzuceniu narzędzia zbrodni

- Skąd ta pewność dowodowa prokuratora? - dziwił się adwokat Marcin Kurowski, obrońca oskarżonego. - Zdzisław C. różnił się ekstremalnie od bezdomnych. Czym można wytłumaczyć taką pomyłkę? Gdy policjanci wyciągają z krzaków Andrzeja P., świadek zmienia zdanie. Myślę, co by było, gdyby jeszcze jednego bezdomnego policja z krzaków wyprowadziła. Czy pani K. też by go wskazała? Pomyłka była kompromitująca. Teraz Liliana K. twierdzi, że rozpoznała Andrzeja P. po oczach. Nie wiem, co mój klient ma takiego w oczach, że widać to z odległości.

Adwokat podważał też wiarygodność świadka, zarzucając Lilianie K., że z daleka zauważyła też nity na nożu, co jest nieprawdopodobne. Obrońca wskazał też, że świadek widziała trzy ciosy, a rana była tylko jedna. Obrońca podjął też kwestię torby Andrzeja P., która zaginęła po jego aresztowaniu:
- Czy nóż był na wierzchu, czy na dnie, czy przebił torbę, czy był w reklamówce - przywoływał odmienne zeznania świadków. - Nie zgadzam się też porównaniem mojego klienta do komandosa. W wojsku był szyfrantem. Nie będę podważać ekspertyz DNA. Na nożu mógł się znaleźć ślad Andrzeja P. Tylko nie wiemy, gdzie oskarżony był w czasie zdarzenia.

Tomasz O. był uciążliwy dla otoczenia. Zaczepiał ludzi, kopał ochroniarzy ze sklepu, nawet gdy chodził o kulach, zanieczyszczał teren wokół sklepu. Obrońca sugerował, że gdy Andrzej P. spał w krzakach, ktoś, kto chciał wyrównać rachunki z Tomaszem O., podrzucił śpiącemu nóż. Adwokat wskazał na braki nie do naprawienia w śledztwie i wniósł o uniewinnienie.

Oskarżony o lukach w śledztwie

Te braki w śledztwie wytknął też w ostatnim słowie Andrzej P., który usiłował przekonać sąd, że chociaż był kompletnie pijany (3,6 promila), nigdy w życiu nie zabiłby człowieka. Wskazał, że Kamil W. zmienił zeznania, bo bał się policji.
- Policja także mnie nakłaniała, bym się przyznał, mówiąc, że ma nagrania monitoringu, a okazało się, że kamera jest zepsuta.

Oskarżony podważał wiarygodność zeznań Liliany K. Twierdził, że nie miał motywu.
- Wyciągnęli mnie z krzaków, bo bezdomny i nie trzeba będzie szukać sprawcy. A ja nie mogłem ustać na nogach od upojenia alkoholowego. To nie mój nóż. A skąd te ślady krwi z tyłu i z przodu na nogawkach spodni? Ostrze nie było tak ubrudzone, aby zachlapać nogawki. Moje ręce nie były ubrudzone, a przecież nie miałem ich gdzie umyć. Byłem ministrantem, żołnierzem zawodowym, a teraz jestem oskarżonym o morderstwo. To jest dla mnie koszmarnym snem - Andrzej P. poprosił o sprawiedliwy wyrok, czyli uniewinnienie.

Sędzia o wiarygodnym świadku

Tymczasem sędzia Jacek Żółć rozpoczął uzasadnienie wyroku 13 lat więzienia tak:
- No, nie wiem, panie P., czy jest pan wzorowym ojcem, mężem, żołnierzem. Jakoś w wojsku pan nie jest, jakoś z rodziną pan nie jest. Był pan karany. Zeznania świadków różnią się, ale trzeba oddzielić ziarno od plew. O prawdziwości zeznań Liliany K. świadczą inne okoliczności, które można zweryfikować.

Sędzia zauważył, że nie wszystkie ciosy dotarły do ofiary, że kobieta od razu przyznała się do pomyłki, że Kamil W. stwierdził, że "P. jest nieobliczalny, jak się zdenerwuje".
- Trudno przyjąć, że sprawca zadał cios, poszukał Andrzeja P. i podrzucił mu nóż - kontynuował sędzia. - Nikt nie ma prawa pozbawiać nikogo życia, nawet jeśli ofiara jest złym człowiekiem.

Wyrok jest nieprawomocny.

ZOBACZ TAKŻE: Proces bezdomnego. Dowód zaginął w policyjnym bagażniku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza