Dr Pasieka zmarł nagle. Miał 64 lata. Jeszcze dzień wcześniej leczył swoich pacjentów w oddziale chirurgii ogólnej szpitala w Sławnie, w którym przez ostatnie lata pracował. Wychodząc z pracy, nie wiedział, że już tu nie wróci.
- Mąż przewrócił się pod szpitalem. Zatrzymało mu się serce. Upadł tak niefortunnie, że miał poważne uszkodzenia czaszki - opowiada Walentyna Pasieka, wdowa po zmarłym.
- O, ironio losu, właśnie miał jechać na konsultację do swojego kardiologa, bo ostatnio miał problemy z sercem. Nie dojechał.
Maciej Pasieka urodził się w Częstochowie, ale szybko przeprowadził się do Warszawy, gdzie ukończył renomowane liceum im. Rejtana. Później studiował w Wojskowej Akademii Medycznej. Do Słupska trafił w 1974 roku. Tu poznał swoją żonę - Walentynę.
Maciej Pasieka przez wiele lat pracował na oddziale chirurgii ogólnej, później na onkologii słupskiego szpitala. Prowadził też poradnię proktologiczną. W Sławnie pracował od kilku lat, ale cały czas mieszkał w Słupsku.
Udzielał się też w Okręgowej Izbie Lekarskiej. Przez dwie kadencje był przewodniczącym słupskiej delegatury i jednocześnie wiceprezesem OIL w Gdańsku. Przez dwie kadencje pełnił też funkcję zastępcy Okręgowego Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej w Gdańsku, a ostatnio był członkiem Naczelnego Sądu Lekarskiego w Warszawie.
Sam zawsze postępował etycznie i tego wymagał od innych. Był konkretny, rzeczowy, nigdy nikomu nie odmawiał pomocy, zawsze dla każdego miał czas. Kochał sztukę, był erudytą językowym, bardzo oczytany. Relaksował się, słuchając muzyki klasycznej.
- W samochodzie słuchał Chopina w wykonaniu Rafała Blechacza - wspomina jego żona.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?