Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Znęcanie się nad umierającą córką i jej matką. Ojciec skazany na prace społeczne

Bogumiła Rzeczkowska
Bogumiła Rzeczkowska
Jacek B. przed salą rozpraw Sądu Rejonowego w Słupsku w listopadzie 2018 roku
Jacek B. przed salą rozpraw Sądu Rejonowego w Słupsku w listopadzie 2018 roku Łukasz Capar
Na łączną karę roku ograniczenia wolności został skazany Jacek B. ze Słupska, ojciec 19-letniej Roksany chorej na nowotwór mózgu. Mężczyzna odpowiadał za znęcanie się nad córką i swoją partnerką. W praktyce kara ta odpowiada 15 dniom pracy społecznej. Prokuratura jest oburzona tym wyrokiem.

Roksana B. zmarła 4 maja 2018 roku w Hospicjum Miłosierdzia Bożego w Słupsku. Od trzech lat chorowała na nowotwór mózgu. Od listopada 2017 roku była już osobą leżącą. Nie mówiła. Początkowo z bliskimi kontaktowała się za pomocą SMS-ów. Śmiertelnie chora doświadczyła także krzywdy we własnym domu. Jednak o tym, co działo się kilka lat wcześniej i wydarzyło niespełna miesiąc przed jej śmiercią, opinia publiczna się nie dowie. Proces toczył się za zamkniętymi drzwiami.

Ojciec w areszcie

W kwietniu 2018 roku Roksana trafiła do szpitala. Pogotowie wezwano po tym, gdy ojciec w nocy miał ją szarpać, a w jamie ustnej młodej kobiety pojawiła się krew. 50-letni obecnie Jacek B. został zatrzymany przez policję. Następnego dnia, 21 kwietnia – aresztowany przez Sąd Rejonowy w Słupsku.

Po śmierci Roksany prowadząca śledztwo Prokuratura Rejonowa w Słupsku zarządziła sekcję zwłok. Z opinii biegłego wynikało, że śmierć była skutkiem choroby, a nie przestępstwa. Jednak drobne ślady na ciele mogły być skutkiem działania ojca.

Akt oskarżenia trafił do sądu już w lipcu. Wtedy Jacek B. wyszedł na wolność. Prokuratura Rejonowa w Słupsku oskarżyła go o fizyczne i psychiczne znęcanie się nad chorą na raka 19-letnią Roksaną i spowodowanie u niej lekkich obrażeń, które stanowiły naruszenie czynności narządów ciała córki poniżej siedmiu dni. Według śledztwa znęcanie to miało charakter szczególny, bo dotyczyło osoby nieporadnej ze względu na jej stan. I trwało od 2016 roku do 18 kwietnia 2018 roku. Zwłaszcza po alkoholu Jacek B. ubliżał córce, szydził z niej, był wulgarny.

W czasie śledztwa Jacek B. przyznał jedynie, że czasami źle się do córki odnosił. Zaprzeczył innym zarzutom. Jednak ten dotyczący Roksany nie był jedynym. Jacek B. został również oskarżony o fizyczne i psychiczne znęcanie się nad swoją partnerką Beatą K., które miało trwać około 10 lat.

Przed sądem

Proces rozpoczął się w listopadzie 2018 roku. Na rozprawę stawił się oskarżony Jacek B. oraz jego konkubina, matka Roksany - Beata K. Kobieta płakała. Sędzia Joanna Hetnarowicz-Sikora wyłączyła jawność rozprawy na wniosek prokuratora. Uzasadniła ten fakt tym, że jawny proces mógłby naruszyć dobra pokrzywdzonych - matki i siostry Roksany. Rozprawa toczyła się więc za zamkniętymi drzwiami, ale przed wejściem na salę sądową Jacek B. rozmawiał z dziennikarzami.

- To są pomówienia. Opiekowałem się córką. Zwolniłem się nawet z pracy. Wszystko przy niej robiłem, ale mnie oskarżono. A przecież za mną są świadkowie, i lekarz, i pielęgniarka (z hospicjum domowego - red.). Nie wiem, co to będzie? Jaki wyrok wyda sąd? -  zastanawiał się Jacek B. - Byłem dobrym ojcem dla Roksany. Po rezonansie w Słupska ja pojechałem z nią karetką do Gdańska. Jeździłem z nią do Gdańska na chemię. Do Szczecina na operację. Jeździłem sam. I spałem na podłodze. Przy niej. Nikt mi nie pomógł finansowo. Nawet opieka. Tylko jedna pomoc była. Trzysta złotych. Jednorazowo, bo nie pracowałem. Jak przychodził asystent, nie pytał, z czego żyjemy. Nic. I ja zostałem oskarżony. 18 kwietnia córka się dusiła o czwartej rano. Zadzwoniłem na pogotowie, a później wszystkich powiadomiłem.

Jacek B. tłumaczył obrażenia Roksany jej pielęgnacją.
- Wtedy ważyła prawie sto kilo. Brałem ją do łazienki, dźwigałem, kąpałem, przebierałem. I wszystko robiłem. Obiady, spacery... - żalił się oskarżony. - Jeszcze była młodsza córka. Musiałem do szkoły ją wyprawić, śniadania robić, obiad przygotować.   

Jacek B. twierdził, że nie mógł liczyć na konkubinę, matkę córek, bo jest chora. Gdy Roksana zmarła w Hospicjum Miłosierdzia Bożego w Słupsku, Jacek B. przebywał w areszcie. Mówił, że dostał pozwolenie, by wciąć udział w pogrzebie córki, ale nie chciał robić zamieszania. W lipcu wyszedł z aresztu.
- Nie liczę, ile razy od tego czasu byłem na jej grobie - westchnął na koniec rozmowy.

Wyrok po latach

O ile śledztwo potoczyło się błyskawiczne, o tyle proces ciągnął się prawie pięć lat. Sąd miał związane ręce brakiem opinii, którą zlecił na etapie procesu.
- Postępowanie trwało długo ze względu na oczekiwanie na opinię biegłych – mówi sędzia Ryszard Błencki, wiceprezes Sądu Rejonowego w Słupsku. - W sierpniu zapadł wyrok. Sąd skazał Jacka B. na dziewięć miesięcy ograniczenia wolności z obowiązkową pracą społeczną w wymiarze 20 godzin miesięcznie za znęcanie się nad konkubiną. Natomiast za znęcanie się nad córką jako osobą nieporadną i spowodowaniem u niej lekkich obrażeń sąd nadzwyczajnie złagodził oskarżonemu karę i wymierzył rok ograniczenia wolności, również z obowiązkiem pracy na cele społeczne w wymiarze 20 godzin miesięcznie. Kara łączna to rok ograniczenia wolności.

Na Jacka B. sąd nałożył dodatkowe obowiązki - powstrzymania się od picia alkoholu oraz uczestnictwa w terapii zajęciowej dla sprawców przemocy.

Wymiar kary

W praktyce kara ta może oznaczać w sumie pół miesiąca pracy. Dlatego, że Jacek B. przesiedział w areszcie 87 dni, a sąd w wyroku zaliczył mu na poczet kary każdy dzień rzeczywistego pozbawienia wolności podwójnie, czyli zmniejszył rok ograniczenia wolności o 174 dni. Zostaje więc do przepracowania nieco ponad pół roku. To około 120 godzin. Tylko 15 dni ośmiogodzinnej pracy.

- Wyrok nie jest jeszcze prawomocny. Wniosek o jego uzasadnienie złożyła prokuratura, która żądała orzeczenia kary trzech lat więzienia – dodaje wiceprezes Ryszard Błencki.

- Jesteśmy oburzeni tym wyrokiem – mówi wprost Magdalena Gadoś, szefowa Prokuratury Rejonowej w Słupsku. - Oczywiście zgadzamy się co do uznania winy Jacka B., choć sąd przyjął, że nad konkubiną oskarżony znęcał się osiem, a nie dziesięć lat. Natomiast złożyliśmy w sądzie wniosek o uzasadnienie orzeczonej kary. Kara jest rażąco niewspółmierna do ustalonego stanu faktycznego w tej sprawie. To długoletnie znęcanie się nad osobami najbliższymi! Wyrok nie może zostać w tej postaci.

Wszystko wskazuje więc na to, że po otrzymaniu uzasadnienia wyroku prokuratura odwoła się od orzeczonej kary.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza