Rajd rozpoczęliśmy od śniadania, które zorganizowano w Maszewku. Pierwsi miłośnicy pieszych wędrówek pojawili się tam już około godziny 10 rano i zajadali się przygotowanymi przez organizatorów parzonymi ziemniakami z solą. Jeszcze przed rozpoczęciem wędrówki oglądaliśmy także rosnące w pobliżu drzewo kasztanowca.
- Ustaliliśmy, że to największy jadalny kasztanowiec na Pomorzu. Drzewem opiekują się troskliwie mieszkańcy Maszewa, niektórzy z nich próbują też uprawiać u siebie mniejsze wersje tego drzewa- wyjaśniał przez mikrofon Krzysztof Pruszak, organizator rajdu i dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury w Nowej Wsi Lęborskiej.
Gdy wyruszaliśmy na pieszą wędrówkę było nas ponad 200 osób. Do Maszewka przyjechał pełny autokar miłośników pieszych wędrówek ze Słupska, przyjechały dzieciaki wraz z opiekunami ze SP nr 8 w Lęborku, z propozycji wyprawy skorzystała też ekipa z Główczyc i Pobłocia. Dosłownie kilka minut przed startem okazało się, że mali "rajdowcy" dostaną nietypową atrakcję, czyli podróż na wozie drabiniastym ciągniętym przez zabytkowy i wiekowy ciągnik marki Ursus. Przejazd tym oryginalnym pojazdem załatwił Leszek Wrzesień, sołtys Wilkowa Nowowiejskiego i świeżo upieczony lauretat plebiscytu "Sołtys Roku 2010".
- Ciągnik został wyprodukowany w 1946 roku, ja go kupiłem od jednego z kolekcjonerów w Niemczech
- tłumaczył właściciel zabtkowego traktora.
Pokonując kilka pierwszych kilometrów wędrówki widzieliśmy zaskoczone miny lokalnych mieszkańców, którzy pracowali w swoich ogródkach. Uczestników rajdu zapowiadała bowiem głośna praca silnika zabytkowego traktoru, no i piski dzieciaków, gdy wóz drabiniasty kołysał się na wybojach.
- Dzień dobry. Potem przyjadę do pana zaorać pole - żartował kierowca traktora, któremu machał jeden z mieszkańców Maszewka.
Okazja do krótkiego postoju pojawiła się już po kilkunastu minutach wędrówki.
Dotarliśmy bowiem do okazałego, ale niestety zniszczonego pałacu w Zdrzewnie, który dawniej był siedzibą m.in. rodu Wejherów. Teraz jest on własnością prywatną.
Postój był także szansą na zrobienie sobie zdjęcia z wiekowym traktorem dumnie prezentującym się na tle pałacu. - Nie widziałam wcześniej, że tutaj jest taki okazały pałac. Szkoda, że to miejsce nie zostało jakoś bardziej rozreklamowane, a sam budynek niszczeje - komentowała jedna z turystek ze Słupska.
Dalsza trasa wędrówki wiodła w stronę dawnego lotniska wojskowego w Kopaniewnie, a po drodze oglądaliśmy malowniczy wiatrak, który powstał w 1795 roku.
- Nie będziemy podchodzili bliżej wiatraka, bo nie jest on w dobrym stanie i zdecydowanie ciekawiej wygląda z oddalenia - tłumaczył Tadeusz Krawczyk, przewodnik PTTK , który prowadził naszą grupę.
Kolejny etap naszej wędrówki prowadził po nieczynnym lotnisku wojskowym w Kopaniewie. Wędrowaliśmy obok dawnych budynków obsługi lotniska, widzieliśmy także tajemnicze bunkry, obok których zachował się podwójny płot z drutów kolczastych.
- Właśnie tam znajdowało się miejsce uzbrajania rakiet używanych przez samoloty - wyjaśniał przewodnik uczestnikom wędrówki.
Gdy zbliżaliśmy się do Łebienia, na horyzoncie widzieliśmy również okazałą platformę wiertniczą, za pomocą której konsorcjum Lane Energy&Conoco Philips poszukuje złóż gazu łupkowego.
Pół godziny później udało nam się dotrzeć do stanicy turystycznej w Łebieniu, gdzie wszyscy uczestnicy mogli skosztować smakowitych domowych ciast autorstwa lokalnego koła gospodyń wiejskich.
Ostatni etap wędrówki wiódł przez leśną drogę, która zakończyła się w pobliżu mety naszego rajdu, czyli miejscowości Obliwice.
Koniec 120. pleneru z "Głosem" nie był jednak końcem atrakcji. Gdy dotarsliśmy do Obliwic, rozpoczynał się tam Wojewódzki Festyn Ludowy, na miejscu tradycyjnie już posilaliśmy się parzonymi ziemniakami, a mali uczestnicy wyprawy otrzymali pamiątki i gadżety.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?