Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

120. plener z Głosem Pomorza (relacja z wędrówki)

Grzegorz Bryszewski [email protected]
Do wspólnego spaceru po urokliwych miejscach gminy Nowa Wieś Lęborska udało nam się namówić ponad 200 osób.
Do wspólnego spaceru po urokliwych miejscach gminy Nowa Wieś Lęborska udało nam się namówić ponad 200 osób. Grzegorz Bryszewski
Nie tylko na piechotę, ale także wozem drabiniastym ciągniętym przez zabytkowy ciągnik. W taki sposób ponad 200 osób pokonało12 km, podczas sobotniej wędrówki z "Głosem Pomorza" po gminie Nowa Wieś Lęborska.

Rajd rozpoczęliśmy od śniadania, które zorganizowano w Maszewku. Pierwsi miłośnicy pieszych wędrówek pojawili się tam już około godziny 10 rano i zajadali się przygotowanymi przez organizatorów parzonymi ziemniakami z solą. Jeszcze przed rozpoczęciem wędrówki oglądaliśmy także rosnące w pobliżu drzewo kasztanowca.

- Ustaliliśmy, że to największy jadalny kasztanowiec na Pomorzu. Drzewem opiekują się troskliwie mieszkańcy Maszewa, niektórzy z nich próbują też uprawiać u siebie mniejsze wersje tego drzewa- wyjaśniał przez mikrofon Krzysztof Pruszak, organizator rajdu i dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury w Nowej Wsi Lęborskiej.

Gdy wyruszaliśmy na pieszą wędrówkę było nas ponad 200 osób. Do Maszewka przyjechał pełny autokar miłośników pieszych wędrówek ze Słupska, przyjechały dzieciaki wraz z opiekunami ze SP nr 8 w Lęborku, z propozycji wyprawy skorzystała też ekipa z Główczyc i Pobłocia. Dosłownie kilka minut przed startem okazało się, że mali "rajdowcy" dostaną nietypową atrakcję, czyli podróż na wozie drabiniastym ciągniętym przez zabytkowy i wiekowy ciągnik marki Ursus. Przejazd tym oryginalnym pojazdem załatwił Leszek Wrzesień, sołtys Wilkowa Nowowiejskiego i świeżo upieczony lauretat plebiscytu "Sołtys Roku 2010".

- Ciągnik został wyprodukowany w 1946 roku, ja go kupiłem od jednego z kolekcjonerów w Niemczech
- tłumaczył właściciel zabtkowego traktora.

Pokonując kilka pierwszych kilometrów wędrówki widzieliśmy zaskoczone miny lokalnych mieszkańców, którzy pracowali w swoich ogródkach. Uczestników rajdu zapowiadała bowiem głośna praca silnika zabytkowego traktoru, no i piski dzieciaków, gdy wóz drabiniasty kołysał się na wybojach.
- Dzień dobry. Potem przyjadę do pana zaorać pole - żartował kierowca traktora, któremu machał jeden z mieszkańców Maszewka.

Okazja do krótkiego postoju pojawiła się już po kilkunastu minutach wędrówki.
Dotarliśmy bowiem do okazałego, ale niestety zniszczonego pałacu w Zdrzewnie, który dawniej był siedzibą m.in. rodu Wejherów. Teraz jest on własnością prywatną.

Postój był także szansą na zrobienie sobie zdjęcia z wiekowym traktorem dumnie prezentującym się na tle pałacu. - Nie widziałam wcześniej, że tutaj jest taki okazały pałac. Szkoda, że to miejsce nie zostało jakoś bardziej rozreklamowane, a sam budynek niszczeje - komentowała jedna z turystek ze Słupska.
Dalsza trasa wędrówki wiodła w stronę dawnego lotniska wojskowego w Kopaniewnie, a po drodze oglądaliśmy malowniczy wiatrak, który powstał w 1795 roku.

- Nie będziemy podchodzili bliżej wiatraka, bo nie jest on w dobrym stanie i zdecydowanie ciekawiej wygląda z oddalenia - tłumaczył Tadeusz Krawczyk, przewodnik PTTK , który prowadził naszą grupę.
Kolejny etap naszej wędrówki prowadził po nieczynnym lotnisku wojskowym w Kopaniewie. Wędrowaliśmy obok dawnych budynków obsługi lotniska, widzieliśmy także tajemnicze bunkry, obok których zachował się podwójny płot z drutów kolczastych.

- Właśnie tam znajdowało się miejsce uzbrajania rakiet używanych przez samoloty - wyjaśniał przewodnik uczestnikom wędrówki.

Gdy zbliżaliśmy się do Łebienia, na horyzoncie widzieliśmy również okazałą platformę wiertniczą, za pomocą której konsorcjum Lane Energy&Conoco Philips poszukuje złóż gazu łupkowego.
Pół godziny później udało nam się dotrzeć do stanicy turystycznej w Łebieniu, gdzie wszyscy uczestnicy mogli skosztować smakowitych domowych ciast autorstwa lokalnego koła gospodyń wiejskich.
Ostatni etap wędrówki wiódł przez leśną drogę, która zakończyła się w pobliżu mety naszego rajdu, czyli miejscowości Obliwice.

Koniec 120. pleneru z "Głosem" nie był jednak końcem atrakcji. Gdy dotarsliśmy do Obliwic, rozpoczynał się tam Wojewódzki Festyn Ludowy, na miejscu tradycyjnie już posilaliśmy się parzonymi ziemniakami, a mali uczestnicy wyprawy otrzymali pamią­tki i gadżety.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza