Zabił w 1998 roku, ciała nie odnaleziono
Mirosław S., 32-letni wioskowy zawadiaka, zaginął po żniwach 31 lipca 1998 roku. Pierwsze śledztwo w tej sprawie umorzono. W 2008 roku akta odkurzyli policjanci z Archiwum X. Wtedy przemówili świadkowie zbrodni, którzy pomagali ukryć zwłoki, bo po latach nie groziła im za to żadna kara.
W czasie libacji po żniwach uderzył w głowę pięciokilogramowym odważnikiem Mirosława S., ponieważ ten ukradł mu worek zboża. Do zbrodni doszło, gdy S. siedział na schodkach przed domem G. Później sprawca na podwórku kopnął go w brzuch, a gdy stwierdził, że ofiara jeszcze żyje, dobił ją w stodole jakimś nieokreślonym przedmiotem. Później Piotr G., bliźniacy Władysław i Stanisław P. i Waldemar L. wywieźli furmanką ciało nad jezioro i zakopali.
Oskarżony do końca twierdził, że jest niewinny. Słupski Sąd Okręgowy wydał wyrok na podstawie zeznań naocznych świadków i kilku innych pośrednich dowodów, np. zapisków na temat sprawy, jakie oskarżony przez lata przechowywał w domu oraz badań wykrywaczem kłamstw. Z odważników nie udało się zebrać śladów biologicznych.
- Brak ciała nie stanowi przeszkody w rozstrzygnięciu sprawy - uzasadnił sędzia Dariusz Ziniewicz. - Sytuacja jest specyficzna, ale znane są zabójstwa, po których sprawcy palą zwłoki ofiar lub je kawałkują.
Piotr G. odpowiadał z wolnej stopy, bo został zwolniony z aresztu na początku śledztwa. Po ogłoszeniu wyroku sąd aresztował go na trzy miesiące. Jednak w pokoju dla zatrzymanych na polecenie sądu w oczekiwaniu na policję pilnował go ochroniarz.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?