Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

650-lecie Słupska z przytupem. Jak to było 50 lat temu

Marcin Prusak [email protected]
Inscenizacja pod słupskim ratuszem
Inscenizacja pod słupskim ratuszem repr. Krzysztof Tomasik
50 lat temu do rocznicy 650-lecia nadania praw miejskich słupszczanie przygotowywali się cały rok. Gród sprzątały nawet dzieci wypoczywające na koloniach. Aby zakryć szarzyznę miasta, dekoracje pożyczano w Łodzi.

Ostatni huczny jubileusz Słupska obchodzono w 1960 roku. Co ciekawe, impreza traktowana przez władzę ludową z dużym naciskiem propagandowym ukazywania polskości ziem odzyskanych, nawiązywała do nadania praw miejskich przez Niemców w 1310 roku. Tę datę przyjmowano jako jedyną odnosząca się do początku miejskość osady nad Słupią. Ówcześni słupszczanie nie znali (odkrytych dopiero w latach osiemdziesiątych przez prof. Barbarę Popielas- Szultkę) informacji o tym, że po raz pierwszy prawa miejskie Słupsk dostał z rąk polskich w 1265 roku.

Młodzież w pierwszym szeregu

W organizację jubileuszu 650-lecia władze mocno włączyły jedyną ówczesną gazetę wychodzącą w Słupsku - "Głos Koszaliński". Już jesienią 1957 roku na jego łamach pokazywały się notatki o rozpoczęciu przygotowań do święta. W czasie narady nauczycieli wychowania fizycznego ustalono, że w czasie imprez jubileuszowych młodzież ze szkół podstawowych i średnich wystąpi z masowym pokazem gimnastycznym. W jednej grupie miało wystąpić nawet 500 ćwiczących zawodników. Po świętach Bożego Narodzenia 1959 roku wszystkie słupskie organizacje społeczne i kulturalne (m.in. Towarzystwo Miłośników Sceny i Szkoła Muzyczna) wezwano na naradę w siedzibie Miejskiej Rady Narodowej. Tam ustalono, co każda z organizacji zrobi dla miasta w czasie jubileuszu.

W numerze "Głosu" z 30 grudnia przewodniczący prezydium Miejskiej Rady Narodowej podsumowywał kończący się rok i przygotowania do jubileuszu miasta. - Nie znaczy to, że zaniedbaliśmy inne, niejubileuszowe sprawy. Ale rocznica 650-lecia dodała nam bodźca do urzeczywistnienia wielu postulatów - tłumaczył Cieślak.

Pod przygotowania do jubileuszu podciągano wszystko, co działo się w mieście. - Wyraźnie poprawiła się działalność naszych przedsiębiorstw komunalnych - mówił Cieślak.
- Nie tylko, że nie osiągnęły przewidzianych planem 800 tysięcy złotych strat, ale wypracowały 1 milion 650 tys. zł zysku. W śródmieściu założyliśmy oświetlenie jarzeniowe. Wykonaliśmy 46 elewacji budynków, zamiast przewidzianych 9. Pozbyliśmy się drogiej komunikacji tramwajowej na rzecz tańszej i wygodniejszej - autobusowej.

Jubileusz cały rok

Pierwszą imprezą jubileuszową w 1960 roku były koncerty warszawskich artystów oraz bal w restauracji Metro. Obie imprezy zorganizowali w połowie stycznia przedstawiciele słupskiego handlu. W tym samym miesiącu z okazji 650-lecia Słupska zorganizowano turniej dla pingpongistów (takie było oficjalne określenie imprezy).

W lutym 1960 roku okazało się, że plakat reklamujący słupski jubileusz oraz jubileuszowa dekoracja zostaną zaprojektowane w Pracowni Sztuk Plastycznych w Szczecinie. Ta sama pracownia wykonywała w tym czasie pomnik Henryka Sienkiewicza, który stanął w ówczesnej alei Popławskiego.
Wraz z postawieniem pomnika zapowiedziano zmianę nazwy na Sienkiewicza. W jubileuszu mieli uczestniczyć wszyscy słupszczanie. Władze miasta zaapelowały do zakładów pracy o "bezinteresowne wykonywanie różnych elementów dekoracyjnych". Brakowało nawet takich drobiazgów, jak uchwyty do zawieszania flag. Załoga Zakładów Sprzętu Okrętowego zrobiła 200 takich uchwytów.

Prawdziwa jubileuszowa gorączka zaczęła się w mieście pod koniec marca. Dziennikarze z satysfakcją odnotowywali, że w witrynach wielu sklepów pojawiły się herby miasta. Nawet na napojach orzeźwiających były jubileuszowe etykiety. Przy okazji okazało się, że pomysłowość w obchodzeniu jubileuszu miasta nie znała granic i pojawiała się w najmniej oczekiwanych miejscach. Klienci, którzy wydali w sklepie ponad 500 zł, otrzymywali chusteczkę do nosa z napisem "650 lat Słupska." Na święcie pieniądze postanowili zarobić nawet nieliczni wówczas prywatni sklepikarze. Tylko w sklepie przy ul. Starzyńskiego można było kupić jedyne wówczas w mieście pamiątki jubileuszowe, np. komplet szklanek z jubileuszowym napisem, a także karafki i broszki. Przy wejściu do Muzeum Miejskiego umieszczono w gablocie rysunek panoramy Słupska na podstawie miedziorytu kartografa Lubiniusa z XVII wieku. Podczas obchodów nie zabrakło przemówień politycznych. Były też występy artystyczne przed słupskim ratuszem.

Idzie maj - tempo wzrasta

W maju tempo prac upiększania miasta na obchody jubileuszu osiągnęły takie tempo, że każdy się dziwił. "W nawale prac nie sposób nadążyć za informacjami - pisał "Głos". - Przechodził wczoraj człowiek obok odrapanych, brudnych murów dworca, a dziś połyskują one już świeżą farbą. Na peronach i przystacyjnych obiektach kwitną kwiatki." Swój wkład do jubileuszu miasta chciały mieć nawet PGR-y. Z tej okazji specjalne zobowiązania podjęły gospodarstwa z wsi Głusza, Głuszynko, Skórowo, Węgierskie, Warćmino i Grapice koło Potęgowa. Ich pracownicy zobowiązali się pomóc w budowie drogi z Potęgowa do Głuszyna. Jeszcze goręcej w przygotowaniach jubileuszowych zrobiło się pod koniec czerwca. Z powodu biedy miasta władze miejskie zaznaczały, że w dniach jubileuszu Słupska nie może tonąć w dekoracji, bo to byłoby zbyt kosztowne. Komitet Obchodów zdecydował, że uroczystość ma być skromna. Dlatego ciężar udekorowania miasta ma spocząć na barkach zakładów pracy.

Na trzy tygodnie przed uroczystościami zaczęło pojawiać się w mieście coraz więcej gadżetów jubileuszowych. W sklepie MHD - można było kupić chustki na głowę dla dzieci i dla kobiet, a także chustki do nosa. Na nich nadrukowano widok zabytków miejskich i jubileuszowy nadruk. Na zorganizowanym 5 lipca kiermaszu sprzedawano torby plażowe produkowane w Łodzi. "Głos" z satysfakcją informował, że w sklepach towary sprzedawane mają być w nowych kolorowych opakowaniach. Z jubileuszem słupszczanie mieli mieć dobre wspomnienia, więc władze miasta postanowiły zorganizować specjalny kiermasz z towarami, których nie było normalnie w sklepach.

Od 3 do 10 lipca na placu Zwycięstwa ustawiono 30 stoisk wszystkich słupskich sklepów. Co ciekawe, na stoiskach nie sprzedawano wcale jubileuszowych gadżetów, ale buty,ubrania.

Jubileuszem pod nos

Trzy dni przed jubileuszem słupskie zakłady pracy były uprzątnięte. Przed niektórymi zakładami zrobiono trawniki i parkany. Były jednak firmy, które nie zadały sobie trudu posprzątania. Do nich należała spółdzielnia Dąb Pomorski, która stwierdziła, że nie posprząta, bo nie ma na to pieniędzy. "Głos Koszaliński" pisał, że z Łodzi wrócił przedstawiciel Słupska, który "zdobył (względnie pożyczył) dość dużą ilość flag, materiałów, ścinek na dekoracje." Zdobyte w Łodzi materiały ważyły 180 kilogramów. Szczyt obchodów 650- lecia praw miejskich Słupska zorganizowano
w sobotę, 16 lipca 1960 roku. Jak go świętowano, to już inna historia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza