Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

76-letnia słupszczanka skarży się na słupskie pogotowie

Sylwia Lis
Sylwia Lis
Archiwum
Pani Ryszarda musiała dostać się do słupskiego szpitala. Dostała skierowanie na transport medyczny i zniesienie do karetki. - W mieszkaniu pojawiło się dwóch dość dużych panów - relacjonuje 76-latka. - Ja sama to chociaż na czworakach bym zeszła, ale nie miałam siły. Ratownicy posadzili mnie na krzesełku i zaczęli znosić z drugiego piętra. A w zasadzie zjeżdżali tym krzesełkiem po schodach. Każdy schodek wywoływał potężny ból, potwornie krzyczałam!

Pani Ryszarda ma 76 lat. Jakiś czasu temu przeszła operację kręgosłupa. Gdy wróciła do domu, bardzo źle się poczuła.
- Przez pięć dni utrzymywała się wysoka gorączka ponad 39 stopni - mówi słupszczanka. - Oczywiście konsultowałam się z lekarzem rodzinnym, ale mimo leków temperatura nie spadała. W końcu moja pani doktor stwierdziła, że w domu nie jest w stanie mi pomóc, bała się, że może mi się coś stać i w końcu namówiła mnie na szpital.

Schodek po schodku

Pani Ryszarda otrzymała skierowanie do szpitala oraz na transport medyczny wraz ze zniesieniem do pojazdu ze względu na uraz kręgosłupa. Karetkę "zamówiła" synowa.

- Karetka przyjechała w miniony piątek między godziną 11 a 12 - opowiada pani Ryszarda. - W domu pojawiło się dwóch dość dużych panów. Ja sama to chociaż na czworakach bym zeszła, ale nie miałam siły. Ratownicy posadzili mnie na krzesełku i zaczęli znosić z drugiego piętra. A w zasadzie zjeżdżali tym krzesełkiem po schodach. Każdy schodek wywoływał potężny ból, krzyczałam potwornie, gdyby mnie jeszcze tak ciasno nie zabezpieczyli pasami to może to wszystko mogłabym zamortyzować rękoma... Teraz boję się, że mam naruszony kręgosłup.

Pani Ryszarda jest zbulwersowana całą sytuacją. - To może drugi raz w moim całym życiu, gdy skorzystałam z karetki - mówi. - Przepracowałam 45 lat, może tacy starzy ludzie jak jak powinni już odejść z tego świata? Przecież nie ważę dużo, ponad 50 kilogramów, panowie mogli mnie spokojnie znieść, a nie tak poobijać.

Kobieta twierdzi, że ma dwóch świadków zdarzenia: synową i sąsiadkę. - Wchodziłam akurat do góry, gdy "znoszono" sąsiadkę do karetki - mówi pani Elżbieta, koleżanka pani Ryszardy. - Schodek po schodku. Bardzo krzyczała, pytała: co robicie? Ryszarda jest po operacji kręgosłupa, wciąż narzeka na potworny ból.

Co na to słupskie pogotowie?

- W odpowiedzi na zapytanie dotyczącego transportu sanitarnego realizowanego 18 marca 2022 roku na rzecz pacjentki Ryszardy (...), uprzejmie informujemy, że nie wpłynęła żadna informacja lub skarga na działania wyżej wymienionego zespołu transportu sanitarnego - wyjaśnił w przesłanym emailu Andrzej Rut, kierownik Działu Usług Medycznych słupskiego pogotowia. - W związku z tym nie możemy ustosunkować się do tak enigmatycznej informacji dotyczącej w/w interwencji. W przypadku wniesienia skargi na działania naszych ratowników, zgodnie z regulaminem dyrektor SPR w Słupsku powołuje komisję w celu wyjaśnienia całego zdarzenia. O wynikach pracy komisji zawsze jest powiadamiana osoba wnosząca skargę.

Ponownie skontaktowaliśmy się z kierownikiem. Niestety, potwierdził, że w tej sprawie nie może nic więcej powiedzieć.
Ale jak udało nam się ustalić, pogotowie będzie wewnętrznie wyjaśniać sprawę.

- Nie mam ani sił, ani zdrowia aby pisać jeszcze skargi - mówi pani Ryszarda i dodaje, że chciałaby bardzo podziękować słupskiemu SOR oraz pracującym w szpitalu w Słupsku neurochirurgom. - Zrobili dużo dobrej roboty - mówi pacjentka. - Żyję dzięki tym lekarzom.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza