Koszmar lokatorów kamienicy rozpoczął się półtora tygodnia temu, kiedy ich sąsiad mieszkający na parterze wziął pod swój dach amstaffa. Zdaniem mieszkańców mężczyzna od samego początku puszcza psa bez kagańca i bez smyczy.
- Od razu zauważyliśmy, że pies jest bardzo agresywny. W ubiegłą niedzielę zaatakował pupila naszej sąsiadki. Złapał go za kark i próbował udusić - mówi pani Agnieszka (nazwisko do wiadomości redakcji). - Udało się go wyrwać z jego kłów. Obeszło się na szczęście bez pomocy weterynarza.
Mieszkańcy twierdzą, że zwracali uwagę jego właścicielowi, ale ten nie reagował i wciąż wypuszczał psa bez kagańca.
- W środę znów zaatakował niewielkiego psa mężczyzny mieszkającego kilka kamienic dalej. Ten rzucił się na ratunek swojemu pupilowi - dodaje pani Iwona, sąsiadka pani Agnieszki. - Amstaff pogryzł nie tylko psa, ale także ugryzł w rękę jego właściciela. Mężczyzna odgrażał się, że zgłosi sprawę na policję.
To nie był jednak ostatni atak zwierzaka. W poniedziałek pani Irena wyprowadziła na spacer swoją Nukę. Nawet nie widziała skąd nagle wyskoczył amstaff.
- Zaczął gryźć mojego pieska - mówi ze smutkiem pani Irena. - Wygryzł mu spory kawałek mięsa. Trzymał za gardło. Nie wiedziałam, co robić. Zdarzenie to zauważyli właściciele pobliskich sklepów. Rzucili się na pomoc mojej Nuce.
- Okładałem psa pięściami - mówi właściciel jednego ze sklepów. - Puścił kundelka, odbiegł na chwilę i znów go chwycił. Zacząłem go więc ponownie uderzać.
To już nie skutkowało. Jedna z sąsiadek musiała użyć gazu pieprzowego. - Bałam się, ale musiałam zareagować, bo zagryzł by swoją ofiarę - mówi pani Agnieszka. - Dopiero gaz poskutkował. Amstaff uciekł.
Jedna z naszych czytelniczek twierdzi, że agresor próbował rzucić się na jej młodszą córkę. - Kiedy zobaczył ją na podwórku, zaczął ją gonić. Córce udało się jednak uciec do domu. Aż boję się pomyśleć, co by było, gdyby ją dogonił - mówi mieszkanka kamienicy numer 18.
Inna kobieta twierdzi, że kiedy otworzyła drzwi, amstaff wbiegł jej do domu i próbował znaleźć jej psa. Udało jej się przegonić zwierzaka. Mieszkańcy po ostatnim pogryzieniu psa wezwali strażników miejskich.
- Chcieliśmy, żeby zabrali psa, ale ci wystawili tylko mandat, a my wciąż boimy się wychodzić z domów - dodaje pani Agnieszka. - Rzeczywiście, mieliśmy tego typu interwencję - potwierdza Agnieszka Rosińska ze Straży Miejskiej w Słupsku. - Strażnicy wystawili właścicielowi mandat. Nakazaliśmy mu również przedstawić nam do piątku książeczkę zdrowia zwierzaka oraz wniosek o trzymanie psa rasy agresywnej wydawany przez słupski ratusz. Mieszkańcy o problemie powiadomili więc policję.
- Będziemy interweniować na każde zgłoszenie. Każdorazowo mandat za nieprawidłowe sprawowanie opieki nad zwierzęciem może wynieść nawet 250 złotych. Jeśli zgłoszenia będą się ponawiać, skierujemy sprawę do sądu - zapewnia Robert Czerwiński, p.o. rzecznika prasowego słupskiej policji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?