Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Anna Bogucka-Skowrońska: Chciano zastraszyć ludzi krytykujących słupską władzę

Aleksander Radomski
Będzie skarga na działanie słupskiej prokuratury ws. podpalonych aut Aleksandra Jacka.
Będzie skarga na działanie słupskiej prokuratury ws. podpalonych aut Aleksandra Jacka.
Mecenas Anna Bogucka-Skowrońska będzie skarżyć się na działalność słupskiej prokuratury. Chodzi o podpalenie aut Aleksandra Jacka.

Wszystko w związku z krokami, które podjęli śledczy, i z działaniami, na które się nie zdecydowali, prowadząc sprawę podpalenia dwóch aut należących do Aleksandra Jacka, biznesmena i prezesa Stowarzyszenia Nasz Słupsk. Bogucka-Skowrońska jest pełnomocnikiem przedsiębiorcy w tej sprawie.

Pismo pani mecenas ma wkrótce trafić do Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku. Słupska prokuratura śledztwo w sprawie podpalenia wszczęła w kwietniu poprzedniego roku, by umorzyć je ostatniego dnia grudnia z powodu niewykrycia sprawców. Właśnie z tego powodu jest najwięcej zastrzeżeń.

- Z powodów dla mnie niezrozumiałych prowadzi się sprawę przeciwko jednej osobie pod zarzutem zniszczenia mienia - mówi mecenas Bogucka -Skowrońska. - Kiedy już na początku Aleksander Jacek wyraźnie sygnalizował prokuraturze, że podpalając auta, chciano zastraszyć nie tylko jego, ale ludzi krytykujących słupską władzę. Na dodatek istniało niebezpieczeństwo pożaru całego budynku, nie tylko samochodów zaparkowanych na posesji pod domem. To był atak o charakterze terrorystycznym - mówi.

- Nie podjęto czynności zmierzających do zatrzymania sprawców - uzupełnia pokrzywdzony Aleksander Jacek. - Przecież policja już po trzech dniach od zdarzenia ich wytypowała. Nie zmierzano też w kierunku ustalenia zleceniodawców, a ze zgromadzonych materiałów w toku śledztwa wynika, że sprawcy nie działali z własnej inicjatywy. Wyjaśnienia wymaga też wątek związany z faktem, że do podpalenia doszło tydzień po złożeniu przez stowarzyszenie pisma wskazującego na nieprawidłowości w naliczaniu podatków przez urząd. Prokuratura zaczęła to badać, ale kiedy ratusz odmówił informacji, nie pociągnęła tematu w odrębnym postępowaniu i zarzuciła całkowicie.

Słupska prokuratura zapewnia, że wznowione pod nową sygnaturą postępowanie jest dla niej priorytetem. Przesłuchiwani są świadkowie, którzy wcześniej nie składali wyjaśnień. Szczegółów, ze względu na dobro śledztwa, nie ujawnia. Nowe postępowanie wszczęto po otrzymaniu wyników ekspertyzy daktyloskopijnej.

Odcisk palca na taśmie, którą oklejono butelki z łatwopalną cieczą, należał do 41-letniego Jurija M. Zatrzymano go pod koniec marca. Jednak Jurij M. ma alibi. Kiedy auta płonęły, był na meczu Czarnych na hali Gryfia, choć Jurija i jego brata Czesława (znanego policji kryminalisty) zarejestrowały w dniu podpalenia kamery monitoringu na stacji benzynowej. Kupowali tam kilka butelek denaturatu i płynnej podpałki do grilla. Później takie butelki znaleziono na obok podpalonych aut.

Prokuratura dysponowała też bilingami potwierdzającymi, że Czesław M. tak przed, jak i zaraz po zdarzeniu kontaktował się z lokalnym biznesmenem Andrzejem O., który dla prokuratury mógł mieć ścisły związek ze sprawą podpalenia. Pouczono ich o możliwości odmowy udzielenia odpowiedzi, jeśli zeznając, może narazić się na odpowiedzialność karną.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza