Za każdym razem ludzie przychodzą z innymi problemami. Oto jeden z nich. Ciekawy o tyle, że zdarzyć się może każdemu.
Podczas kursu miejskiego autobusu MZK o mały włos nie doszło do wypadku. Na jezdnię nagle wtargnęła kobieta - znana w dzielnicy nałogowa alkoholiczka. Dzięki sprawności i szybkiej reakcji kierowcy nie doszło do nieszczęścia.
Nie obeszło się jednak bez gwałtownego hamowania, podczas którego ucierpiała pasażerka. Kobieta złamała nadgarstek. Przeszła szereg skomplikowanych zabiegów. Zwróciła się o odszkodowanie do ubezpieczyciela MZK, czyli do PZU.
Uważa, że kupując bilet powinna mieć zagwarantowane bezpieczeństwo. Niestety, od PZU dostała odpowiedź negatywną, z wyjaśnieniem, że ubezpieczalnia nie odpowiada za to, że ktoś wtargnął na jezdnię. Czy odszkodowanie jej się należy?
Mecenas Ryszard Skowroński: - PZU postąpiło właściwie. MZK rzeczywiście odpowiada z tytułu ryzyka, ale są trzy wyjątki. Po pierwsze, gdy do zdarzenia dochodzi z powodu siły wyższej. Po drugie, jeśli szkoda była wynikiem wyłącznie poszkodowanego. A po trzecie, gdy szkoda była wynikiem działania osoby trzeciej. I w tym przypadku kobieta, która wtargnęła na jezdnię, jest tą osobą trzecią.
W normalnych warunkach można dochodzić odszkodowania na drodze sądowej
- warunkiem jest znajomość danych osobowych. Tutaj dane są znane, ponieważ na miejsce przyjechała policja i wylegitymowała tę kobietę. Wytaczanie sprawy nie ma jednak sensu, ponieważ skoro jest to alkoholiczka, to jest marna szansa, aby uzyskać od niej jakiekolwiek pieniądze.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
