Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Boją się bestii

Marcin Prusak [email protected] tel. 059 848 81 28
Amstaf terroryzuje mieszkańców bloku przy Zygmunta Augusta. Rzuca się na ludzi i atakuje inne psy. Kilka dni temu zaatakował dwunastoletnią dziewczynkę i omal nie zagryzł jej kundelka.

- Kiedyś rzucił się na mnie przed samą klatką schodową. Na szczęście udało mi się go odepchnąć i uciec - mówi Ryszard Sójka. - Od tego czasu nie wychodzę z domu, kiedy widzę go przed blokiem. Boję się, bo zawsze biega bez opieki właścicielki. Bez kagańca i smyczy.
Wśród mieszkańców bloku numer 20 przy ulicy Zygmunta Augusta w Słupsku trudno znaleźć kogoś kto nie miał takich albo nawet gorszych doświadczeń z psem rasy amstaf należącym do ich sąsiadki. Przez sześć lat ludzie bali się, ale nie robili nic, żeby pozbyć się niebezpieczeństwa. Miarka przebrała się w kilka dni temu. Pies zaatakował dwunastoletnią dziewczynkę. Gdy w obronie dziecka stanął jej kundelek, bestia rzuciła się na niego.
- Przez dwadzieścia minut gryzł go i z zębami wbitymi w jego szyję trzymał przyduszonego do ziemi
- opowiada Janina Czajkowska, świadek zdarzenia. - Dziewczynka krzyczała, żeby ktoś jej pomógł. Na pomoc przybiegło kilkadziesiąt osób, ale każdy bał się podejść, żeby nie zostać pogryzionym. Nie wiem, jak to by się skończyło, gdyby jeden z mężczyzn nie zaszedł psa od tyłu i odrzucił go na bok.
Nie udało nam się dotrzeć do zaatakowanej przez psa dziewczynki, bo nie było jej w domu. Nieoficjalnie dowiedziliśmy się jednak, że nie ma żadnych obrażeń ciała, ale jest wystraszona.
Świadkowie zdarzenia wezwali policję. Funkcjonariusze przyjechali już po zdarzeniu i niewiele zdziałali.
- Zapukali do drzwi właścicielki psa, a gdy ta nie otwierała, zrezygnowali i odjechali - dodaje Czajkowska.
Interwencja policji zbulwersowała mieszkańców bloku, którzy myśleli, że funkcjonariusze zabiorą groźnego psa. Przełożeni policjantów odrzucają oskarżenia o ich bierności.
- Interweniujące patrole policyjne nie mają sprzętu, który pozwala im chwytać groźne zwierzęta, więc muszą postępować tak, by zadbać o swoje bezpieczeństwo - mówi komisarz Jacek Bujarski, rzecznik prasowy słupskiej policji. - Funkcjonariusze opisali zdarzenie i do sądu grodzkiego złożymy wniosek o ukaranie właścicielki psa karą pieniężną. Sprawdzimy także, czy zwierzę było regularnie szczepione.
Wysokość kary ustali sąd. A właścicielka psa twierdzi, że ostatnie zdarzenie to pierwszy taki wypadek.
- Ares jest bardzo spokojny i nie przypominam sobie, żeby komuś zrobił coś złego - broni się Henryka W., właścicielka amstafa. - Oddałam go pod opiekę teściowej więc zapewniam, że nie dojdzie więcej do takiego zdarzenia.
Ofiara bestii - kundelek - ledwo uszła z życiem.
- Ma liczne rany kąsane i stłuczenia na całym ciele, więc czeka go leczenie przynajmniej przez dwa tygodnie. Ale i tak miał szczęście, że przeżył - informuje Renata Walkowiak, weterynarz ze Słupska. - Do takich obrażeń nie doszłoby, gdyby atakujący pies był w kagańcu.
Weterynarze przestrzegają, żeby na bardzo silne psy szczególnie latem, zwracać uwagę.
- Upały powodują, że psy stają się bardzo rozdrażnione - dodaje Walkowiak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza