Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Brzydko, ponuro i nie ma gdzie się bawić. Prezentujemy słupską ul. Marii Curie-Skłodowskiej

Fot. Kamil Nagórek
Jedyną rozrywką dla tutejszej młodzieży są spotkania przed klatkami.
Jedyną rozrywką dla tutejszej młodzieży są spotkania przed klatkami. Fot. Kamil Nagórek
Na ulicy Skłodowskiej trudno znaleźć zadowolonych mieszkańców. Wielu twierdzi, że mieszka w miejscu zapomnianym przez urzędników. Dla młodzieży stanie pod kamienicami jest jedyną rozrywką.

Historia ulicy

Historia ulicy

Ulica Marii Curie-Skłodowskiej (1867-1934, fizyk i chemik, jej największe dokonania to opracowanie teorii promieniotwórczości, technik rozdzielania izotopów promieniotwórczych oraz odkrycie dwóch nowych pierwiastków radu i polonu.

Dwukrotna laureatka Nagrody Nobla) powstała już w średniowieczu, będąc zwykłą ścieżką, skrótem biegnącym w kierunku kościoła. Taką też nazwę posiadała przed wojną - Kościelna Ścieżka.

U wylotu ulicy na górce znajduje się kościół Najświętszego Serca Jezusowego (dawniej pod wezwaniem świętego Piotra, a jeszcze wcześniej ośrodek kultu pogańskiego, pierwszy kościół powstał tu w XII wieku i pewnie wtedy powstała też wspomniana "ścieżka" od starego słowiańskiego grodu).

Obecna świątynia powstała w 1869 roku. Niegdyś w okolicy znajdowały się piece do wypalania ceramiki.
Znajduje się tu kilka starych kamienic z końca XIX wieku. Do niedawna istniała także fabryczka, która w końcu się zawaliła. Ulica posiada nawierzchnię z polnych kamieni, rzadką już w naszym mieście. (sten)

Ulica Marii Curie-Skłodowskiej nie robi dobrego wrażenia. Zniszczone kamienice, ich odrapane ściany, odpadający tynk i sypiące się budynki przemysłowe skutecznie odstraszają spacerowiczów. Zdaniem mieszkańców stojące tu kamienice nie były odnawiane od kilkudziesięciu lat.

- Minęło już 40 lat, od kiedy tu mieszkam i nie zauważyłem, by ta ulica zmieniała się na lepsze - mówi Marek Mentlewicz, mieszkaniec.

- Właściwie żadna z kamienic nie była odnawiana przez te wszystkie lata. Zarówno budynki z zewnątrz, jak i wewnątrz są w fatalnym stanie. Na klatkach schodowych też farba odpada ze ścian. Tak w skrócie można opisać warunki, w jakich mieszkamy.

Skłodowska zmorą kierowców

Zarówno mieszkańcy, jak i przypadkowi kierowcy twierdzą, że największym problemem na tej ulicy jest jej nawierzchnia. Jezdnia jako jedna z niewielu w Słupsku pokryta jest dużą kostką brukową, zwaną kocimi łbami. Niektórzy kierowcy przyznają, że wolą zostawiać swoje auta na parkingach nieco oddalonych od tej ulicy, bo nie chcą niszczyć aut.

- Nie znam innej ulicy z tak fatalną nawierzchnią - mówi Witold Kaczmarek, słupszczanin. - Kiedy muszę załatwić tu jakąś sprawę zawodową, zawsze zastanawiam się, gdzie zostawić samochód. Najczęściej korzystam z parkingu przy markecie Netto, a na ulicę Skłodowskiej idę pieszo, bo można tu tylko zniszczyć auto.

Piesi natomiast skarżą się na stan chodników. - Drugich tak nierównych chodników jak tu trudno znaleźć w mieście - mówi pani Anna, (nazwisko do wiadomości redakcji), mieszkanka.

- Kobiety muszą unikać obcasów, bo nie da się tu chodzić w takich butach. Przy naszej ulicy znajduje się Spółdzielnia Niewidomych. Zastanawiam się, jak muszą się czuć osoby niepełnosprawne, które każdego dnia przychodzą tu do pracy. Dla nich to musi być prawdziwa męka.

Zabawa na gruzowisku

W czerwcu ubiegłego roku zawalił się stojący od lat przy tej ulicy budynek fabryki - Zakładu Konfekcji Odzieżowej Glob-Fashion, który stał opustoszały od sześciu lat. Prawdopodobnie przyczyną zawalenia konstrukcji było jej ogołocenie z metalowych elementów przez złomiarzy. Niektórzy mieszkańcy do tej pory mają widok z okien na pozostałe po fabryce gruzowisko.

- Z tego co nam wiadomo, zakład należał do jakiegoś Greka, więc nie ma komu posprzątać tego pobojowiska - mówi pani Maria, mieszkanka. - Teraz mamy nie tylko fatalny widok, ale także niebezpieczne miejsce dla dzieci tuż na wyciągnięcie ręki. Do tej pory widzę, jak maluchy chodzą się tam bawić. Tylko z przerażeniem patrzę, jak komuś coś się stanie. Skoro nie ma właściciela, władze miasta powinny to posprzątać i obarczyć go kosztami.

Młodzi się nudzą

Zauważyliśmy, że jedyną rozrywką dla tutejszej młodzieży jest stanie w grupie pod kamienicami. Niektórzy mieszkańcy twierdzą, że małolaty zaczepiają osoby przechodzące przez ulicę. Z nami młodzież nie chciała rozmawiać.

- A co oni tutaj mają robić? - pyta jeden z mieszkańców. - Nie mają żadnych rozrywek. Jest tylko niby boisko z jedną zniszczoną bramką. Dzieci zresztą też nie mają żadnego placu zabaw. Młodzi patrzą tylko na pijaków przesiadujących w zaniedbanych ogródkach. Więc z kogo mają brać przykład. O tej ulicy w ratuszu już chyba dawno zapomniano.

Od 1957 roku przy ulicy Marii Curie-Skłodowskiej znajduje się Spółdzielnia Niewidomych im. majora Edwina Wagnera. Przy spółdzielni mieści się zakład pracy chronionej, którego przedmiotem działalności jest wyrób różnego typu szczotek oraz pędzli. Zakład świadczy również usługi w zakresie sprzątania i dozoru.
Tu mieszkam

Dariusz Osiński, strażak
- Na tej ulicy trudno znaleźć coś pozytywnego. Najbardziej przeszkadza nam widok zawalonego budynku fabryki odzieżowej. Do tej pory nie zabrano stąd gruzu, a urzędnicy obiecywali, że zrobią to niebawem. To gruzowisko jest bardzo niebezpieczne, ponieważ bardzo często bawią się tam dzieci. Oby tylko w porę zebrano to wszystko, zanim coś się stanie jakiemuś maluchowi. Na ulicy mamy zaniedbane boisko do piłki nożnej. Jest tam tylko jedna bramka i w dodatku bez siatki. Dzieci mają zniszczoną piaskownicę i nic więcej, a można by tam zrobić fantastyczne miejsce dla nich. Jedyne, co robi tam administracja, to kosi trawę. Dlatego młodzież najczęściej stoi tu pod kamienicami. Dobrze by było, gdyby częściej naszą ulicę odwiedzały patrole policji oraz straży miejskiej.

Maria Krajewska, kucharka
- Mieszkam tu już przeszło 25 lat i jest super. Przede wszystkim jest tu cicho i spokojnie. Jako jedyni na tej ulicy mamy piękne zadbane podwórko pełne zieleni. A dla mnie to wystarczy i niczego innego mi do szczęścia nie potrzeba. Wielu osobom cała ulica może się jednak nie spodobać, bo wszystko jest stare i zapomniane. Kamienice odstraszają obce osoby swoim wyglądem. Nie pamiętam, by kiedykolwiek były odnawiane. Tak samo klatki schodowe nie były remontowane. Sąsiedzi sami o nie dbają, jak mogą. W niektórych mieszkaniach jest wilgoć i grzyb. Na brak sklepów nie narzekamy, bo w pobliżu mamy Netto oraz inne niewielkie sklepiki.

Kemal Sójka, przedszkolak
- Nie podoba mi się to, że nie mamy tu placu zabaw. Mogę tylko jeździć swoim samochodem po podwórku. Chciałbym, żeby postawili tu huśtawki, karuzelę i zjeżdżalnie i zrobili ładną piaskownicę, bo dzieci jest tu dużo i miałbym się z kim bawić. Gdyby odnowiono boisko, dzieci na pewno grałyby częściej w piłkę, bo teraz bardzo rzadko ktokolwiek tu przychodzi. Wszyscy stoją na ulicy i rozmawiają. Dobrze, że chociaż na moim podwórku jest dużo trawy. Przez to jest znacznie ładniej, niż na innych podwórkach na tej ulicy.

Lila Kochańska,pracownik fizyczny
- Ta ulica ma znacznie więcej wad niż zalet. Znajduje się tu Spółdzielnia Inwalidów, więc powinno się chociaż o nich pomyśleć i naprawić chodniki. Zresztą wszyscy mieszkańcy też pewnie by się ucieszyli. Według mnie brakuje też jakiegokolwiek miejsca dla dzieci. Bez wątpienia przydałby się plac zabaw. Ulica zyskałaby nieco więcej uroku, gdyby odnowiono tutejsze kamienice. Każda z nich jest w złym stanie i zewsząd odpada tynk. Szkoda też tych opustoszałych ogródków, które mogłyby być ozdobą ulicy. Nie są one ogrodzone i wszystkie zarosły już dawno chwastami.

Sandra Kondracka, uczennica
- Sama najbardziej ucieszyłabym się, gdyby zrobiono tu ładny i duży plac zabaw. Dzieci i młodzieży mieszka tu bardzo dużo, ale nie mają one co robić. Jest tylko stare boisko, ale prawie nikt tu nie przychodzi. Młodzież natomiast najczęściej zwyczajnie stoi na ulicy lub na podwórkach i rozmawia. Nie podoba mi się też to, że wszystkie budynki są stare i brudne. Gdyby je odnowiono, byłoby przyjemniej. Wydaje mi się, że ta ulica jest bezpieczna. Chciałabym tylko, żeby było znacznie mniej pijących osób, które spotykają się w ogródkach.

Wiesław, monter autobusowy
- Znam tę okolicę dobrze, bo mieszkam tu od bardzo dawna. Nic nie zmienia się tu na lepsze. Chyba już żaden z mieszkańców nie pamięta, kiedy kamienice były remontowane. Elewacja mojej była kładziona wtedy, kiedy szedłem do pierwszej klasy, czyli 49 lat temu. Za każdym razem urzędnicy twierdzą, że nie opłaca im się niczego odnawiać, bo wszystko będzie tu rozbierane. Mówią tak od wielu lat, a wszystko jak stało, tak stoi. Tymczasem z budynków cegły odpadają, a kominy dosłownie się sypią. Czekam tylko, aż wydarzy się tragedia i któremuś z przechodniów cegła spadnie na głowę, a jest to tylko kwestią czasu.

Tu pracuję

Piotr Bastek, właściciel zakładu kamieniarskiego
- Mieszkałem w tej okolicy dawno temu. Kiedyś była to naprawdę bardzo spokojna ulica. Starsze pokolenie dbało o jej wygląd. Przede wszystkim kamienice były w znacznie lepszym stanie. Ściany nie były popisane, a klatki schodowe były czyste i zadbane. Wraz z wprowadzającymi się nowymi mieszkańcami z roku na rok było coraz gorzej. A teraz można już tylko zobaczyć, jak jest źle. O ogródki nikt tu już nie dba. Dzieciaki stoją przed klatkami schodowymi i w bramach. Nie mają tu żadnych ciekawych zajęć. Zresztą według mnie lepiej po zmierzchu omijać tę ulicę z daleka.

Kazimierz, portier
- Właściwie to nie ma tu niczego ciekawego. Ulica jest szara i ponura, a kamienice i inne tutejsze budynki są w opłakanym stanie. To samo tyczy się chodników oraz jezdni. Jest tu Spółdzielnia Niewidomych, ale osobom niepełnosprawnym na pewno wygodnie się tędy nie chodzi. Wszędzie jest mnóstwo dziur. Są tu też ogródki, ale całkowicie zaniedbane. Dzieciaki też najwyraźniej nie mają niczego ciekawego do roboty, bo najczęściej stoją przed klatkami schodowymi. Pijacki element też tu jest bardzo dobrze widoczny. Na każdej ulicy znajdą się pijaki, ale tu jest ich całkiem sporo.

Beata, pracownik biurowy
- Na dojazd nie mogę narzekać, bo autobusem na ulicę Marii Curie-Skłodowskiej można dojechać bez problemu. Parkingów też tu nie brakuje, ale kierowcy skarżą się na stan nawierzchni, który jest fatalny. Według mnie to jedna z tych ulic, które są najbardziej zaniedbane w Słupsku i zupełnie zapomniane. Wielu kierowców zostawia swoje auta na pobliskich ulicach, ponieważ boi się, że na tych dziurach zniszczy sobie auta. Ludzie wolą przejść kawałek na pieszo, niż dojeżdżać samochodem pod samą pracę. Trudno mi się wypowiadać na temat bezpieczeństwa na tej ulicy, bo pracuję tu tylko do godzin popołudniowych. Niektórzy uważają, że wieczorami stoi młodzież przed klatkami, która zaczepia przechodniów. Mnie jednak nigdy to nie spotkało. Więc muszę stwierdzić, że dla mnie jest spokojnie. Wzmożonego ruchu ulicznego tu raczej nie zobaczymy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza