Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Były policjant podejrzany. Sąd poprawia prokuraturę

Bogumiła Rzeczkowska
Sąd stwierdził, że w czasie śledztwa zlekceważyła ona wnioski pokrzywdzonych.
Sąd stwierdził, że w czasie śledztwa zlekceważyła ona wnioski pokrzywdzonych. Zdjęcie poglądowe
Słupska prokuratura rejonowa dalej musi prowadzić umorzoną sprawę byłego funkcjonariusza policji. Sąd stwierdził, że w czasie śledztwa zlekceważyła ona wnioski pokrzywdzonych.

Władysław K., były policjant, szef inspektoratu komendanta rejonowego w Słupsku jako emeryt rozpoczął działalność gospodarczą. O tym, że mógł popełnić oszustwo, prokuraturę powiadomili jego wierzyciele. Pod zawiadomieniem podpisało się pięć osób, twierdząc, że Władysław K. pożyczał pieniądze, nie mając zamiaru ich zwrócić. Pokrzywdzeni zaufali mu, przekonani wizją zysków z inwestycji w budowę farm wiatrowych i w maszyny budowlane.

Początkowo słupska prokuratura rejonowa odmówiła wszczęcia śledztwa. Zaczęła je prowadzić dopiero po tym, gdy pokrzywdzeni złożyli zażalenie do sądu. W połowie ubiegłego roku prokuratura postawiła Władysławowi K. zarzuty. Wynikało z nich, że od lipca 2010 roku do czerwca 2011 roku z góry powziętym zamiarem w celu osiągnięcia korzyści majątkowych zawierał umowy o pożyczkę z osobami prywatnymi. Wprowadzał je w błąd co do zamiaru i możliwości spłacenia. W ten sposób doprowadził je do niekorzystnego rozporządzenia mieniem na łączną kwotę 1,65 mln zł. Sprawę zakwalifikowano jako oszustwo dotyczące mienia znacznej wartości. Za to grozi do dziesięciu lat więzienia.

Tymczasem na koniec roku śledztwo przeciwko podejrzanemu umorzono. Prokuratura stwierdziła, że Władysław K. "nie unika kontaktów z wierzycielami, nie neguje istnienia zobowiązania i deklaruje chęć zwrotu należności. Z większością pożyczkodawców zawarł ugody i porozumienia". Nie popełnił przestępstwa, bo chciał spłacić długi. Jednak pokrzywdzeni znowu zażalili się do sądu. Tym razem na umorzenie. Sąd okręgowy znowu się z nimi zgodził i uchylił postanowienie prokuratury.

Sędzia Jacek Żółć stwierdził, że umorzenie było przedwczesne i nieuzasadnione. Przede wszystkim dlatego, że prokuratura nie zebrała dowodów, na jakie wskazywali pokrzywdzeni. Na przykład nie przesłuchała najważniejszych świadków, którzy mogliby coś powiedzieć na temat inwestycji w elektrownie wiatrowe.

- Niezrozumiałe jest zaniechanie przesłuchania tych świadków ze względu na wartość dowodową ich zeznań - zaznaczył w postanowieniu sędzia Jacek Żółć. - Tym bardziej dziwi taka postawa ze względu na fakt, że jedna z pokrzywdzonych wniosek o ich przesłuchanie złożyła pół roku wcześniej. A prokuratura kolejne przedłużenie śledztwa uzasadniała koniecznością zrealizowania wniosków pokrzywdzonych. A tego nie zrobiła.

Zdaniem sądu, prokuratura nie zweryfikowała wyjaśnień podejrzanego, czy prawdą jest to, że popadł w długi, bo z kolei jego dłużnicy nie oddali mu pieniędzy.

Zaniechała także czynności, które mogły wręcz doprowadzić do rozszerzenia zarzutów o inne przestępstwa. Sąd zalecił prokuraturze zebrać wskazane dowody w celu uzupełnienia śledztwa.

- Nie skomentuję postanowienia sądu. Zalecenia zostaną wykonane - mówi Dariusz Iwanowicz, słupski prokurator rejonowy. Zaznacza, że umorzenie w sprawie prowadzonej przeciwko osobie podejrzanej nie jest rzadkością.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza