Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Córka: Gdyby tata szybciej trafił na OIOM, może by żył

Monika Zacharzewska
62-latek trafił na SOR słupskiego szpitala z niewydolnością krążeniowo-oddechową. – Dopiero po 14 godzinach przewieziono go na OIOM i już nie uratowano. Nie można było wcześniej interweniować? – płacze córka mężczyzny.
62-latek trafił na SOR słupskiego szpitala z niewydolnością krążeniowo-oddechową. – Dopiero po 14 godzinach przewieziono go na OIOM i już nie uratowano. Nie można było wcześniej interweniować? – płacze córka mężczyzny. PK
62-latek trafił na SOR słupskiego szpitala z niewydolnością krążeniowo-oddechową. - Dopiero po 14 godzinach przewieziono go na OIOM i już nie uratowano. Nie można było wcześniej interweniować? - płacze córka mężczyzny.

Pan Jerzy, schorowany 62-latek przebywał w Domu Opieki Społecznej w Lubuczewie. Jak opowiada córka mężczyzny, w miniony czwartek pracownicy DPS wezwali do niego karetkę pogotowia, bo mężczyzna stracił przytomność. Ambulans odwiózł go na Szpitalny Oddział Ratunkowy w Słupsku, gdzie chory spędził 14 godzin. Po tym czasie, już w bardzo ciężkim stanie trafił na Oddział Intensywnej Opieki Medycznej. Nie udało się go uratować. Po kilku godzinach zmarł.

Zobacz także: Czytelniczka: Umierałam na słupskim SOR, a nikt się mną nie interesował

- Owszem, tata wcześniej nadużywał alkoholu, chorował na serce i płuca, ale może gdyby wcześniej trafił z SOR-u na OIOM, przeżyłby - mówi pani Ewa, zrozpaczona córka mężczyzny, mieszkanka Dębnicy Kaszubskiej. - Na OIOM-ie usłyszałam nawet, że tata trafił do nich za późno. Powtórzono mi to potem również w DPS-ie w Lubuczewie. Mam żal do lekarzy z SOR-u, że wcześniej nie interweniowali odpowiednio.

Maciej Nikodemski, pełniący obowiązki ordynatora SOR w Słupsku, dementuje tę informację. - Doskonale znam tę sprawę. Pacjent z niewydolnością krążeniowo-oddechową został przywieziony przez karetkę pogotowia i od razu trafił na oddział ratunkowy. Chory trafił do naszej monitorowanej sali intensywnego nadzoru. Był dopilnowany, jego stan był kontrolowany przez lekarzy i non stop przez pielęgniarki. Początkowo objawy choroby mogły być skorygowane przez zastosowanie tlenoterapii. To przez jakiś czas pomagało - mówi lekarz. - Później jednak jego stan się pogorszył i wtedy został przetransportowany na OIOM i tam podłączony do respiratora.

Zobacz także: Skręciła kostkę i została skierowana na słupski SOR

Niestety, mimo to zmarł kilka godzin później. Lekarz zapewnia, że na SOR-ze pacjent miał odpowiednią opiekę i odpowiednie do jego stanu leczenie. Wątpliwości córki jednak nie rozwiał. - Dlaczego tata tak długo był na SOR? Gdyby wcześniej trafił pod respirator i opiekę lekarzy z OIOM-u, może udałoby się go uratować. Może odzyskałby przytomność - mówi pani Ewa, która niedawno spędziła na SOR-ze kilka godzin z ciężko chorą ciocią i twierdzi, że musiała bardzo ostro interweniować, by chorą na serce starszą kobietą ktoś się zainteresował. - Teraz mi bardzo trudno zaufać tamtejszym lekarzom.

Tymczasem kontrolę na słupskim SOR zapowiedział Rzecznik Praw Pacjenta, po tym jak otrzymał nasz artykuł, w którym opisaliśmy, jak w połowie maja postępowano tam z chorą panią Izabelą. Kobieta też trafiła na oddział w ciężkim stanie, ale jeszcze przytomna. Już będąc w szpitalu, czekając na badania, jej stan gwałtownie się pogarszał. Dopiero po kilku godzinach dyżurujący lekarz miał zdiagnozować u niej zapalenie opon mózgowych i, aby ratować jej życie, trzeba było przewieźć chorą do szpitala zakaźnego w Gdańsku. Rzecznik Praw Pacjenta ma sprawdzić, czy na słupskim SOR-ze nie doszło do naruszenia prawa pacjentki do świadczeń zdrowotnych. O wynikach kontroli poinformujemy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza