Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy znalezione pieniądze wrócą do hospicjum?

Bogumiła Rzeczkowska
Bogumiła Rzeczkowska
Dyrektor Teresa Jerzyk i oddziałowa Bożena Dobies cieszą się z daru, ale autorzy przepisów o rzeczach znalezionych nie przewidzieli takiej sytuacji
Dyrektor Teresa Jerzyk i oddziałowa Bożena Dobies cieszą się z daru, ale autorzy przepisów o rzeczach znalezionych nie przewidzieli takiej sytuacji Mariusz Surowiec
Zgodnie z przepisami, pieniądze znalezione w Hospicjum Miłosierdzia Bożego w Słupsku policja przekazała Staroście. W przypadku Słupska jest nim Prezydent Miasta, który jednocześnie pełni te dwie funkcje.

Znalezienie w holu przy wejściu hospicjum ok. 100 tysięcy złotych i dwóch tysięcy euro w reklamówce obiegło wszystkie polskie media. Na stoliku leżała Biblia. Poza tym - żadnej informacji. Wcześniej widziano tam parę w wieku ok. 80 lat.

Teresa Jerzyk, dyrektorka hospicjum, jest przekonana, że jest to darowizna na rzecz placówki. - Ci dwoje nie przyszli do nikogo w odwiedziny. Widziały ich dwie panie z rodzin chorych. Ta para je zauroczyła. Włosy jak len. Od tych osób bił blask. Łączyła je niesamowita więź. Oboje siedzieli wyprostowani. Mam przekonanie, że to była darowizna - twierdzi pani dyrektor.

Internauci na gp24.pl już pierwszego dnia okrzyknęli zdarzenie cudem. Tymczasem bezlitosne przepisy Ustawy o rzeczach znalezionych takich pod uwagę nie biorą. W dodatku przepisy są niejasne, a sprawa bez precedensu. Starosta, czyli Prezydent Miasta, bo Słupsk jest miastem na prawach powiatu, w piątek zdeponował znalezione pieniądze w banku.

- Właściciel pieniędzy ma rok na ich odebranie od dnia doręczenia mu wezwania. W przypadku niemożności wezwania, pieniądze w ciągu dwóch lat od znalezienia staną się własnością znalazcy - mówi wiceprezydent Słupska Krystyna Danilecka-Wojewódzka.
Znalazcą jest pielęgniarka i to ona ma prawo do zawartości reklamówki.

Reklamówka pełna pieniędzy znaleziona w słupskim hospicjum. W środku było 100 tys. i 2 tys. euro [zdjęcia]

Jednak przepisy mówią, że "jeżeli rzecz znaleziono w takich okolicznościach, że poszukiwanie właściciela byłoby oczywiście bezcelowe, staje się ona przedmiotem współwłasności w częściach ułamkowych znalazcy i właściciela nieruchomości, na której rzecz została znaleziona" - czyli pielęgniarki i hospicjum.

Po pytaniu "Głosu" w ratuszu przeanalizowano przepis. Stwierdzono, że nie da się go zastosować, bo nie ma stuprocentowej pewności, że ktoś celowo zostawił pieniądze w hospicjum.

- W przepisie chodzi o oczywistą bezcelowość poszukiwań, czyli zerowe szanse przypisania do kogoś rzeczy, na przykład skarbu- tłumaczy skarbnik miasta Artur Michałuszek. - Głęboko wierzę, że to pieniądze dedykowane hospicjum, ale sytuacja jest wyjątkowa. Mogły zostać ukradzione czy pozostawione przez osobę chorą psychicznie. Wówczas ktoś mógłby mieć roszczenie wobec miasta. Najlepiej, by darczyńca zgłosił się do nas. Gwarantujemy mu całkowitą anonimowość.

Pieniądze znalazła pielęgniarka z hospicjum, która po godz. 21 zauważyła reklamówkę z Żabki leżącą pod stolikiem w holu wejściowym do siedziby tej placówki.

Reklamówka pełna pieniędzy znaleziona w słupskim hospicjum. ...

ZOBACZ TAKŻE: W słupskim hospicjum znaleziono pieniądze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza