Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czytanie z listu byłego naczelnego do tych, którym nie jest wszystko jedno [KOMENTARZ]

Przemysław Szymańczyk
Przemysław Szymańczyk
Zrobię to po raz pierwszy i ostatni. Na pewno jako redaktor naczelny „Głosów” i „Dziennika Bałtyckiego”, gazet wydawanych przez koncern Polska Press Grupa; pardon - gazet orlenowskich (czytaj: pisowskich; a w najlepszym razie: propagandowych). Napiszę parę zdań o tekście niewartym kilku słów. I już żałuję, ale proszę mnie zrozumieć. To jedna z moich ostatnich szans, by wypowiedzieć się w mainstreamowym medium o wielkich zasięgach. Większych niż te, jakimi dysponuje podmiot reprezentowany przez miłego w obejściu pana Piotra od Kultury z lokalnej wersji periodyku, któremu „nie jest wszystko jedno”.

Co do możliwości, jakie będę miał niebawem... Chciałbym się mylić, ale doświadczenie, wiedza oraz intuicja podpowiadają, że będą one ograniczone. Dlatego chcę skorzystać, póki mogę…

Ad rem jednak.

Przymus pisania z pozycji arbitra, jedynego sprawiedliwego sędziego, jest cechą oczywistą w środowisku, które Pan reprezentuje. Od wielu lat. Groteskowy efekt wyboru tego rodzaju postawy jest widoczny w niezliczonej liczbie publikacji popełnionych przez Was, drodzy koledzy (pardon - wcale nie koledzy, bo od wielu lat nimi nie jesteśmy). W tym napisanych przez lokalnych moralizatorów. Wzmożenie rewolucyjne, jakie wykazał autor tekstu (w środowym wydaniu internetowym), zapowiadając moje odejście z funkcji, i liczba groteskowych opinii nadających się wyłącznie na stand-up, każą mi złamać zasadę mówiącą, że na głupoty nie należy reagować, bo w przeciwnym razie nadaje to im znaczenia i powagi. Tego nie chcę. Ale powstrzymać się nie dam rady.

Cytuję: „«Głos» stał się tubą propagandową nowej władzy”. A dalej jeszcze lepiej: „«Głosy» stały się pasem transmisyjnym pisowskiej propagandy”. A teraz najlepsze: „Podobnie jak w Radiu Szczecin, także w orlenowskich «Głosach» pod kierunkiem Szymańczyka opisywana rzeczywistość zaczęła rozjeżdżać się z tą za oknem. Z tego powodu np. burmistrz Darłowa zrezygnował z prenumeraty «Głosu». - To przestała być gazeta. To propagandowy biuletyn informacyjny”.

I to wszytko na poważnie. I na dodatek z przejęciem.

O oczywistych błędach warsztatowych oraz braku należytej staranności nie ma sensu szerzej pisać, bo nie o argumenty merytoryczne tu chodzi. One są nieważne. Nawet przeszkadzają. Dlatego biadolenie, że coś tam niezweryfikowane, informacje wzięte z sufitu, a z bohaterem materiału nie próbowano rozmawiać, jest narażaniem się na śmieszność. Ba! Oznaką słabości i... przyznaniem się do winy. Przyznaniem się do win.

Dlatego drodzy nie-przyjaciele w ramach lektury obowiązkowej zaproponuję Wam list, swego rodzaju apel, napisany wiele lat temu. Nie przez „propisowskich tępych prawaków” (to nadal mnie śmieszy) tylko niewątpliwie Waszego i Pana, Panie Piotrze kolegę. Przynajmniej po fachu.

21 października 2016 roku, na długo przed zakupem, pardon - przejęciem PPG przez pisowski reżim, Paweł Fąfara, wtedy redaktor naczelny wydawnictwa należącego do Verlagsgruppe Passau, w reakcji na tekst w Pana gazecie-matce, opisujący rzekomą próbę przejęcia przez PiS niektórych gazet, raczył napisać:

„Agora i «Gazeta Wyborcza» przez lata były w dobrych relacjach z rządzącymi, co owocowało choćby zleceniami reklamowymi ze spółek Skarbu Państwa. Dziś to eldorado się skończyło, musi konkurować na trudnym rynku na takich samych zasadach jak inni gracze. Ma więc wyższe niż rynek spadki sprzedaży egzemplarzowej, ma bardzo duże spadki w sprzedaży reklam. To boli, ale jest uczciwe. Ale - jak widać - niektórzy wciąż woleliby mieć prawo do bezkarnego faulowania. Wolą publikować nierzetelne teksty pełne pomówień i zawierające fałszywe informacje oraz próbować w ten sposób dyskredytować konkurencję. Odwracać uwagę od tego, że sami idą powoli na dno.

Mam dla kolegów z «Gazety Wyborczej» radę: spróbujcie czasem powstrzymać się przed drukowaniem tak żałosnej propagandy. Spróbujcie jak my w dziennikach Polska Press przygotowywać informacje raz lepsze, raz gorsze, gazety raz grubsze, raz chudsze, bardziej i mniej porywające, ale jak najbardziej uczciwe. Spróbujcie przedstawiać na swoich łamach wszystkie opinie i stanowiska, kierować się w pracy rzetelnością dziennikarską, dobrem i interesem Czytelników, Polski i lokalnych społeczności. Być niezależni, a nie być niewolnikami jednej strony politycznego sporu”.

Wątpię, by ten apel Fąfary odniósł skutek, ale przypomnieć było warto.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Czytanie z listu byłego naczelnego do tych, którym nie jest wszystko jedno [KOMENTARZ] - Głos Szczeciński

Wróć na gp24.pl Głos Pomorza