MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Doktor szefem

Jolanta Stempowska
Bracia Marek i Krzysztof Bilińscy specjalizują się w konstruowaniu protez i aparatów ortopedycznych.
Bracia Marek i Krzysztof Bilińscy specjalizują się w konstruowaniu protez i aparatów ortopedycznych. Fot. Radosław Koleśnik
Do naszej "Złotej Setki", którą po raz pierwszy "Głos Pomorza" będzie układać wraz z "Gazetą Pomorską" i "Głosem Szczecińskim", zgłosiły się firmy małe i duże. - Postanowiłem wziąć udział w rankingu właśnie dlatego, że liczy się efektywność - mówi Jan Morzycki, właściciel i prezes firmy K-ORT z Koszalina.

K-ORT to skrót od "Koszalińskiej Ortopedii". Prezes Morzycki wymyślił ją pod koniec 2000 roku i, jak nam wyznaje, chciał nawiązać do czasów suwerenności ziemi koszalińskiej i jednocześnie zamanifestować swe nadzieje na województwo środkowopomorskie. Wspólnego województwa koszalinianie i słupszczanie jeszcze nie mają, ale firma Morzyckiego ma się dobrze.

Doktor szefem

Jan Morzycki, lekarz, specjalista w zakresie rehabilitacji medycznej, stał się przedsiębiorcą pod koniec 2000 roku. - Filia Poznańskich Zakładów Sprzętu Ortopedycznego od lat była związana z Wojewódzką Poradnią Zaopatrzenia Ortopedycznego w Koszalinie. Do niej lekarze z całego byłego województwa koszalińskiego kierowali pacjentów potrzebujących sprzęt ortopedyczny typu protezy, buty ortopedyczne, gorsety i tym podobne. Kiedy firma macierzysta popadła w konflikt ze Szpitalem Wojewódzkim w Koszalinie, uznaliśmy z ówczesnym dyrektorem szpitala Mirosławem Mikietyńskim, że szpital i ja utworzymy spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością i filię PZSO przejmiemy. Miała być integralną częścią szpitala, ale działającą na zasadach rynkowych. Niestety, nasze plany wzięły w łeb - opowiada dr Morzycki.
Wskutek reformy administracyjnej kraju szpital koszaliński stał się z dnia na dzień placówką podległą Urzędowi Marszałkowskiemu w Szczecinie. Od 1999 roku wszystkie decyzje majątkowe zależały więc od marszałka zachodniopomorskiego. Ten zaś do dziś nie odpowiedział na propozycję wejścia szpitala do spółki z prywatną osobą. I tak z niedoszłego wspólnika szpitala dr Morzycki nieoczekiwanie dla siebie stał się właścicielem firmy.

Produkują i handlują

Usamodzielniona filia, już jako K-ORT, działa od 2001 roku. Zatrudnia 18 osób. Zajmuje się tym, czym poprzednio: czyli zaopatrzeniem pacjentów w sprzęt ortopedyczny i środki pomocnicze. Nie jest to jednak firma typowo handlowa. K-ORT poza dystrybucją wózków inwalidzkich, balkoników, kul, peruk, pasów przepuklinowych, materaców przeciwodleżynowych, protez piersi, tzw. sprzętu stomijnego (niezbędnego po ciężkich operacjach jelit), pieluchomajtek itp. zajmuje się również produkcją.
- To serce tego zakładu - nie bez dumy oznajmia prezes Morzycki. - Wykonujemy indywidualne zlecenia na aparaty ortopedyczne, gorsety, buty ortopedyczne (letnie, wiosenne, zimowe), protezy kończyn górnych i dolnych, temblaki, poduszki Freyki (stosowane w przypadkach zaburzeń rozwojowych stawów biodrowych). Wszystko na miarę i pod moją kontrolą, bo nie ukrywam, że przydaje się czasami moja wiedza medyczna. Bywa, że w skomplikowanych przypadkach wspólnie z lekarzem prowadzącym wymyślamy sposób pomocy pacjentowi.

Bezrobocie, a specjalistów brak

Doktora Morzyckiego denerwują trzy rzeczy. Pierwsza to brak specjalistów na rynku pracy. Nikt u nas nie kształci np. cholewkarzy. Dobrych szewców czy krawcowe też ze świecą szukać. Druga sprawa, która irytuje szefa K-ORT-u, to brak jasności w przepisach dotyczących uzyskania certyfikatu CE, wymaganego na Zachodzie od producentów wyrobów medycznych, a przecież Unia tuż-tuż.
Sen z oczu mu spędza natomiast... niemożność (przynajmniej na razie) uruchomienia zakładu produkującego seryjnie buty profilaktyczne, które mogłyby być sprzedawane w sieciach obuwniczych i medycznych w całym kraju.
- Marzy mi się, by w każdym takim sklepie był profesjonalny doradca, który pomagałby dobrać but do szpotawości lub koślawości nóg albo płaskostopia - przyznaje doktor.
Dziś szans na stworzenie nowego zakładu Jan Morzycki nie ma. Nie stać go na to, a kredyt w banku wciąż jest dla niego nieosiągalny.

Jak w rodzinie

Prezes K-ORT-u nie należy jednak do "narzekaczy". Cieszy się tym, co ma. A ma dobrych pracowników stanowiących zgrany zespół, firmę, która współpracuje z dwudziestoma producentami sprzętu ortopedycznego w kraju.
Bez kłopotów wywiązuje się ze zobowiązań płatniczych wobec skarbu państwa i parterów handlowych. Mimo że nie musiał, utworzył pracownikom zakładowy fundusz socjalny.
- Chcę w waszym rankingu pokazać, że firmy małe mogą być efektywne. Nikogo obrotami nie zaskoczę, ale nie ustępuję "wielkim" w wiarygodności i rzetelności - oznajmia dr Morzycki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza