Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dr Wojciech Homenda: Nowotwór nie może czekać na koniec pandemii, dlatego Covid 19 nie przerwał leczenia chorych na nowotwory

Magdalena Olechnowicz
Magdalena Olechnowicz
Fot. Krzysztof Piotrkowski
Dr n. med. Wojciech Homenda, ordynator Oddziału Hematologii i Transplantacji Szpiku w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Słupsku, został wybrany konsultantem wojewódzkim ds. hematologii w województwie pomorskim. Funkcję te będzie pełnił już drugą kadencję. Konsultantów wojewódzkich powołuje wojewoda w porozumieniu z ministrem zdrowia na pięć lat. Z doktorem rozmawiamy o leczeniu w czasach pandemii, problemach w pozyskiwaniu materiały do transplantacji od dawców mieszkających za granicą oraz drugim rzucie pandemii jesienią. - Musimy mieć świadomość, że z dużym prawdopodobieństwem możemy przewidzieć iż jesienią na naszej drodze staną dwa wirusy – grypy i Covid19 - przestrzega lekarz.

Jak wygląda praca w oddziale hematologii w czasie pandemii? Czy pacjenci są przyjmowani?

Oczywiście. Leczymy w szczególności pacjentów onkologicznych, zarówno tych u których rozpoczęto już terapie , jak i nowych z nowotworami układu krwiotwórczego. W zasadzie wykonujemy to w sposób nieprzerwany, nie przestaliśmy ani na chwilę prowadzenia programów lekowych. Kontynuujemy dotychczas rozpoczęte chemioterapie. Rozpoznajemy oczywiście nowe przypadki, które przeważnie wymagają pilnego leczenia. Większość z tych chorych nie doczekałaby końca pandemii i muszą być leczeni natychmiast. Cały świat przyjął taka strategię. Zaprzestanie lub ograniczenie leczenia onkologicznego skutkowałaby większym wzrostem śmiertelności z powodu nowotworów niż z powodu infekcji na koronawirusa.

Czy wykonujecie planowo przeszczepy?

Przeszczep komórek macierzystych jest uwieńczeniem leczenia hematologicznego. Daje wielką szansę na wyleczenie choroby nowotworowej. Jeżeli nie wykorzystalibyśmy takiej możliwości to znaczyłoby, że zatrzymujemy się w połowie drogi. Wobec nowych okoliczności wystąpienia pandemii, zmuszeni byliśmy przygotować się do innych zasad pracy. Ten okres przygotowań trwał około 2 tygodnie. Stworzyliśmy w tym czasie nowe procedury oraz ustaliliśmy harmonogram przyjmowania chorych. Po krótkiej przerwie ponownie wykonujemy autoprzeszczepy w sposób rytmiczny i planowy. Początek naszej działalności przeszczepowej zbiegł się nieszczęśliwie z początkiem pandemii. Nie można sobie wyobrazić bardziej nieszczęśliwego zbiegu okoliczności. Dlatego właśnie ostatnie pół roku było dla całego mojego personelu jednym z najtrudniejszych i najbardziej stresujących okresów w życiu zawodowym.

Oddział transplantacji jest młodym oddziałem. Ile przeszczepów już w nim wykonano?

Początek autotransplantacji to połowa lutego 2020 roku. Dotychczas wykonaliśmy 23 transplantacje. Kolejni pacjenci są dzisiaj przyjmowani do tego zabiegu. To jest bardzo dobry wynik, stawiający nasz oddział w jednym szeregu z oddziałami o największej liczbie autoprzeszczepów w Polsce. Szczerze mówiąc nie sądziłem, że uda nam się tak rytmicznie rozpocząć leczenie transplantacyjne. Nasz początek to autotransplantacje pacjentów ze szpiczakiem plazmocytowym. Obecnie przeszczepiamy już chorych z chłoniakami , a także wykonujemy przeszczepy tandemowe, czyli podwójne przeszczepienie w odstępie trzech miesięcy zwiększające odpowiedź organizmu na chemioterapię.

Czy przeszczepy od innych osób także są wykonywane?

Nie, są to w chwili obecnej tylko autotransplantacje. Przez pierwsze dwa lata będziemy wykonywać jedynie autoprzeszczepy, gdyż taka powinna być droga rozwoju oddziału przeszczepowego. Po dwóch latach myślę, że rozpoczniemy program przeszczepów allogenicznych.

Nawiązując do tego, co mówił Pan na początku. Rozumiem, że liczba osób przyjmowanych na oddział nie zmniejszyła się z powodu pandemii?
Liczba leczonych pacjentów praktycznie pozostała taka sama. Część chorych kontrolujemy w sposób zdalny udzielając teleporad. Leki do leczenia ambulatoryjnego wydajemy na okres dłuższy niż dotychczas, aby do niezbędnego minimum ograniczyć przyjazdy chorych do szpitala. Pandemia nauczyła nas zupełnie innego podejścia do prowadzenia terapii. Jest to niesamowity okres w naszym życiu zawodowym. Odkryliśmy tak naprawdę jak bardzo przydatny może być internet i telefon. Dotyczy to zarówno konsultacji, jak również kształcenia i szkoleń. Często porada telefoniczna i ocena badań przez telefon staje się bardzo cenna i zastępuje przyjazd chorego z miejscowości znacznie oddalonej od szpitala. Nie jesteśmy przecież w stanie zbadać wszystkich pacjentów przychodzących do szpitala. W związku z tym z przyczyn epidemiologicznych staramy się ograniczyć bezpośredni kontakt z nami - lekarzami, pielęgniarkami - do sytuacji bezwzględnie koniecznych.

W jednym z artykułów poruszających problematykę służby zdrowia, przeczytałam, że z ośrodków onkologicznych zniknęła połowa pacjentów. Ale zniknęła nie dlatego, że nowotwory zniknęły, ale z powodu warunków leczenia, na które wpłynął Covid. Jak to wygląd w województwie pomorskim?

Po wstępnym okresie, kiedy praca placówek była ograniczona do pracy zdalnej i zaopatrzenia pacjenta w leki, oraz leczenia chorych w stanach zagrożenia życia ponownie ruszyliśmy do pracy. Obecnie pacjenci, którzy wymagają przyjęć i opieki, zarówno w Klinice Hematologii w Gdańsku, w Oddziale Hematologii w Gdyni Redłowie, jak i w moim oddziale są leczeni w sposób rytmiczny i planowy. Pewne ograniczenia dotknęły jednak jednostki, które przekształcone zostały w szpitale jednoimienne. Dotyczy to m.in. szpitala w Kościerzynie , gdzie działająca tam poradnia hematologiczna zawiesiła swoja działalność. Są to jednak pojedyncze przypadki, zaś zdecydowana większość pacjentów z chorobami krwi ma kontynuowane dotychczasowe leczenie. Mam nawet wrażenie, że liczba chorych z nowotworami krwi rozpoznanych w ostatnich miesiącach w moim oddziale znacząco wzrosła. Zauważyliśmy wzrost liczby przyjęć bezpośrednio ze Szpitalnego Oddziału Ratunkowego. Dotyczy to pacjentów z ostrymi białaczkami i zaawansowanymi chłoniakami nieziarniczymi.

Słyszałam wypowiedź onkologa, który poruszył też inny problem. Mówił o tym, że chorzy są teraz podwójnie przestraszeni - oprócz strachu przez nowotworem, z którym walkę zaczynają, dochodzi strach przed koronawirusem. Stąd boją się zgłaszać na oddziały, bo mają świadomość, że ich osłabiony układ odpornościowy, może przegrać tę walkę.

Z pewnością lęk taki jest i nie można się jemu dziwić. Musimy jednak uświadamiać chorym , że odraczanie leczenia onkologicznego jest bardzo nierozsądne. W oddziale staramy się zapewnić pacjentom maksymalne bezpieczeństwo. Wszyscy nasi chorzy przyjmowani do oddziału na pobyt stacjonarny pobierany mają test na infekcję Covid19. Staramy się aby oddział prowadzący chemioterapię pozostał enklawą maksymalnie bezpieczną od infekcji koronawirusem. Dlatego apeluję do wszystkich chorych, którzy mają podejrzenie choroby hematologicznej, aby nie obawiali się zgłosić na leczenie do szpitala. Dostrzegamy przewlekłość pandemii i wobec tego musimy się nauczyć leczyć onkologicznie w czasie jej trwania.

Jak układ odpornościowy chorego na białaczkę, czy inne nowotwory krwi, zniesie zakażenie koronawirusem?

Odpowiedź jest bardzo trudna, ponieważ infekcja koronawirusem jest zupełnie inna od infekcji, które dotychczas znaliśmy , jak na przykład grypy czy cytomegalii. Obserwując doświadczenia lekarzy włoskich , którzy leczyli chorych z nowotworami krwi zainfekowanych koronawirusem możemy wyciągnąć wniosek , iż infekcje te nie przebiegają znacząco ciężej niż u dotychczas zdrowej populacji. Dysponujemy analizą przebiegu infekcji na koronawirusa u chorych leczonych z powodu ostrych białaczek. W wielu przypadkach pacjentom tym udało się wyleczyć. To że przebieg infekcji na Covid19 przebiega tak różnie wynika najpewniej z jednej strony ze znacznego niedoboru odporności u niektórych chorych , z drugiej zaś z wyzwolonego przez infekcje mechanizmu autoagresji. Nie mniej jednak każde zachorowanie na koronawirusa u pacjenta w trakcie chemioterapii zapala czerwone światło dla lekarza prowadzącego. Z dotychczas dostępnych publikacji wiemy, że chorzy ci mają na szczęście dużą szansę wyleczenia.

A jak wygląda finansowanie hematologii, czy to nie jest tak, że wszystkie pieniądze idą teraz na walkę z koronawirusem, a zapomina się o innych chorych?

W moim obszarze zainteresowań, finansowanie jest na poziome sprzed pandemii - wszystkie programy są utrzymane, nie mamy żadnych ograniczeń i kontynuujemy rozpoczęte terapie. Wszyscy pacjenci, którzy kwalifikują się do programów lekowych otrzymują odpowiednie leczenie. Pewnym problemem na początku pandemii była dostępność do leków, kiedy musieliśmy zorganizować sprawne zaopatrzenie chorych w odpowiednie preparaty. Pacjenci z jednej strony mieli obawy co do przyjazdu do szpitala, z drugiej zaś świadomi byli konieczności kontynuowania leczenia. Dzisiaj dzięki zmianom w przepisach o dystrybucji leków wprowadzonych przez Narodowy Fundusz Zdrowia oraz pomocy rodzin problem został w dużym stopniu uporządkowany.

Czy ograniczenia w ruchu międzynarodowym wpłynęły na leczenie pacjentów?

Z pewnością tak. Dużym problem stało się pozyskanie materiału transplantacyjnego od dawców którzy mieszkają za granicą. Dawca taki musi zostać zbadany, również na obecność infekcji Covid19, materiał przeszczepowy należy dostarczyć drogą lotniczą do ośrodka transplantacyjnego. Allogeniczne transplantacje od dawców, którzy są poza granicami naszego kraju, stanowiły więc duże wyzwanie. W tej chwili coraz więcej linii lotniczych już jest otwartych i problem ten wydaje się porządkować. Nie wiadomo, co będzie w okresie drugiego rzutu pandemii, kiedy być może znów niektóre loty będą ograniczone lub zawieszone.

Kiedy lekarze przewidują drugi rzut pandemii?

Epidemiolodzy mówią o jesieni tego roku. Widzimy, że pandemia nie ustępuje. Musimy nadal zachować ostrożność i czujność w tak ważnym miejscu jakim jest szpital. To jest bardzo ważne, aby restrykcje nie uległy rozluźnieniu, szczególnie teraz w okresie wakacji.

A kiedy znowu będzie normalnie?

Trudno powiedzieć, kiedy będzie normalnie. Na pewno z tą epidemią będziemy musieli nauczyć się żyć, być może nawet kilka lat.

Czy sytuację mogą poprawić szczepionki?

Tak. Na pojawienie się skutecznych szczepionek czekamy z dużą nadzieją. Trwa wyścig z czasem wielu firm farmaceutycznych dążących do ich rejestracji. Musimy pamiętać jednak, że zaszczepienie większości populacji to zabieg trudny i czasochłonny. Obecnie najważniejszym działaniem powinna zostać izolacja społeczna oraz powszechne stosowanie testów. Istotnym problemem jest również w każdym możliwym przypadku propagowanie szczepienia na grypę. Dotyczy to w szczególności chorych geriatrycznych, oraz pacjentów obciążonych wieloma schorzeniami np. cukrzycą, niewydolnością nerek, niewydolnością krążenia. Musimy mieć świadomość, że z dużym prawdopodobieństwem możemy przewidzieć iż jesienią na naszej drodze staną dwa wirusy – grypy i Covid19. Zmniejszenie ryzyka zachorowania na infekcję grypową zdecydowanie zwiększy nasze bezpieczeństwo.

Zobacz także: Pierwsze przeszczepy szpiku w słupskim szpitalu. Pacjenci są w dobrym stanie.

Pierwsze przeszczepy szpiku w słupskim szpitalu. Pacjenci są...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza