Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dramat psa Demona w słupskim schronisku

Krzysztof Piotrkowski
Tomasz Tuzik z rannym Demonem po pobycie w słupskim schronisku.
Tomasz Tuzik z rannym Demonem po pobycie w słupskim schronisku. Fot. Łukasz Capar
O godzinie 17 pies rasy husky trafił do schroniska cały i zdrowy. Dwie godziny później właściciel odbierał go zakrwawionego i przerażonego.

Do przykrego incydentu doszło we Wszystkich Świętych. Tomasz Tuzik ze Słupska wyprowadzał psa - rocznego siberiana huskiego Demona w Lasku Północnym. Pies mu uciekł. Właściciel bezskutecznie go szukał, przyznaje jednocześnie, że to jego wina, że Demon uciekł.

Od napotkanego patrolu policji dowiedział się, że pies trafił do schroniska. - Natychmiast tam pojechałem, ale było zamknięte - mówi właściciel Demona. - Wybłagałem, aby ktoś z pracowników przyjechał i oddał mi mojego psa.

W tym czasie on i jego dwie znajome były świadkiem strasznych scen.
- Demon próbował za wszelką cenę wydostać się z klatki, wciskał mordę pod furtkę - mówi - Wtedy jeden z dwóch psów, które biegały samopas po schronisku, zaczął go gryźć. Krzyczeliśmy i próbowaliśmy go odstraszyć, ale nic nie mogliśmy zrobić, bo byliśmy za płotem. To było straszne.

Dramat skończył się, gdy pracownica schroniska przyjechała na miejsce i dosłownie zdjęła furtkę z zawiasów klatki Demona. Nie można było jej otworzyć, bo pod nią znajdowała się zaklinowana głowa huskiego.

Pies trafił po opiekę do weterynarza, wyzdrowieje. Właściciel jest wściekły na schronisko i zapowiedział, że będzie się domagał zwrotu kosztów leczenia.

Według szefa schroniska pies nie ma ran kąsanych, tylko otarcia szyi i karku, które sam sobie zrobił, próbując wydostać się z klatki. - Pies próbował uwolnić się z klatki, gdy tylko usłyszał nawoływania właściciela - mówi Jerzy Szyszko, dyrektor słupskiego schroniska. - Gdyby właściciel nie świecił światłami samochodu w stronę klatek, nie wołał psa, to nic by się nie stało. Psiak siedziałby spokojnie w klatce.

Właściciel odpowiada, że tylko dzięki jego krzykom, psy pilnujące schroniska nie zagryzły Demona. Niestety, kamera monitoringu nie jest skierowana na klatkę, w której przebywał Demon. Niemniej weterynarz, który leczy psa stwierdził obecność ran kąsanych oraz licznych i dość głębokich otarć naskórka.

Nie chce jednak dywagować, jak do nich doszło. Najprawdopodobniej Demon chciał się uwolnić sam, o czym świadczą otarcia (miał też połamane pazury) i wtedy był gryziony przez psy pilnujące schroniska.

Dyrektor schroniska zapewnia, że nigdy jeszcze nie doszło do takiego zdarzenia. Twierdzi jednocześnie, że placówka jest ubezpieczona od podobnych wypadków.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza