Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dzięki jego długom zrobiło się ładniej i ciekawiej w Słupsku

Marcin Barnowski
Jest obecnie bodaj najlepiej znanym przedwojennym burmistrzem w Słupsku. Przeszedł do historii jako ten, który zbudował ratusz i straszliwie zadłużył miasto. Hans Matthes właśnie dlatego jest taki interesujący.

Dopiero od niedawna wiemy, jak dokładnie wyglądał. W ratuszowej wieży, w galerii ukazującej włodarzy miasta, zawisł jego portret, ufundowany przez Isabel Sellheim, honorową obywatelkę Słupska, a namalowany przez Henryka Klaję, słupskiego plastyka. To kopia zaginionego obrazu Otto Priebego. - Znalazłam zdjęcie tego obrazu w Biurze Konserwatora Zabytków i zapytałam prezydenta, czy nie będzie miał nic przeciwko temu, aby go odtworzyć. Zgodził się, ja to sfinansowałam, więc nie było żadnego obciążenia dla budżetu, a lepiej przecież, żeby wygląd Matthesa był autentyczny, a nie hipotetyczny - wyjaśnia słupszczanka.

Portret wcześniejszy, także pędzla Klai, przedstawiał bowiem tylko wygląd domniemany tego burmistrza. Artysta próbował zrekonstruować jego fizys z malowidła ściennego przy schodach w wejściu do ratusza. Wiadomo bowiem, że gdy budowano gmach, Matthes zamówił m.in. naścienny obraz ukazujący Rynek Rybacki i polecił artyście, aby go tu uwiecznił. Trwa wciąż na ścianie jako elegancko ubrany jegomość w kapeluszu.

Długi w ramach oszczędności
Dziś powiedzielibyśmy, że miał "parcie na szkło", albo że był megalomanem. Jedno jest pewne: jak żaden inny przedwojenny słupski burmistrz, rzeczywiście uwiecznił się w historii miasta, choć rządził tylko 12 lat. Urząd "pierwszego burmistrza" objął w 1893 roku po poprzedniku, który zwariował. Stary ratusz, z końca XVIII, stojący na Starym Rynku, był już wówczas zdecydowanie za ciasny, urzędnicy pracowali w wynajmowanych pokojach, ściśnięci jak sardynki. Matthes, wówczas 33-letni, rzutki człowiek, zdołał więc szybko przekonać radę, że budowa ratusza w perspektywie da miastu spore oszczędności.

Ostatecznie na budowę ratusza zatwierdzono mu 300 tys. marek. Miasto ogłosiło wówczas konkurs dla architektów. Specjalna komisja wybrała spośród 87 projektów koncepcję opracowaną przez architektów berlińskich Zaara i Vahla. Zaprojektowany i zbudowany pod ich kierunkiem monumentalny gmach kosztował jednak dwa razy więcej, a Matthes trochę ich rozpieszczał. W kontrakcie mieli zawarowane wynagrodzenie w wysokości 5 procent kosztów inwestycji, refinansowanie przejazdów pociągami w klasie drugiej na linii Słupsk - Berlin oraz diety dzienne w wysokości 30 marek. Na taką kwotę niektórzy w tamtych czasach musieli pracować przez miesiąc.

Odsetki jak cztery Ustki
Burmistrz budował też inne gmachy, ulice i zieleńce, a także - co najważniejsze - nowoczesne wodociągi i kanalizację. Jego kadencję niemiecki historyk Słupska, Karl-Heinz Pagel, uznał za przełomową. Oto w ciągu zaledwie kilku lat ówczesny Słupsk przeskoczył od średniowiecza od razu w XX wiek.

- W 1898 roku Słupsk został wydzielony z powiatu. Jako pierwsze średniej wielkości miasto w Niemczech zbudował kanalizację, ułożył nowoczesne nawierzchnie ulic i założył nowoczesną, zawodową straż pożarną. Wtedy też powstały wodociągi, nowy ratusz i urządzenia zieleni. Do tego w 1910 doszła jeszcze miejska komunikacja tramwajowa - wyliczał.

Pagel określał te przemiany jako burzliwe i jako przykład ilustrujący charakter tych burzliwych czasów przedstawia właśnie postać Matthesa. Inwestycje, które poczynił, spowodowały gigantyczny dług w wysokości 8 milionów marek. Same odsetki od tej kwoty wynosiły pół miliona marek rocznie: równowartość czterech takich gmachów, jak dzisiejszy ratusz w Ustce.

Najpierw upadek, potem zaszczyty
- Konieczne było wprowadzenie dodatkowych podatków, jednak kupiectwo i środowiska przemysłowców odmawiały partycypacji w tych kosztach. Nie było już takiej gotowości do ofiar, jak w czasach kolonizacji - narzeka niemiecki historyk, nawiązując w tym stwierdzeniu do słynnego epizodu z 1341 roku, kiedy to słupscy mieszczanie, ofiarując swoje prywatne pieniądze i kosztowności, wykupili miasto od Krzyżaków, pomagając spłacić dług zaciągnięty przez książąt zachodniopomorskich.

Matthes był atakowany. Przeciwnicy zarzucali mu, że ratusz jest zbyt drogi i zbyt monumentalny jak na miasto liczące 27 tys. mieszkańców. Jednym z antagonistów Matthesa był niejaki Westphal, właściciel cegielni. Nie mógł darować, że cegły do budowy ratusza zostały zakupione w innej firmie. "Pierwszy burmistrz" w 1905 roku musiał odejść ze stanowiska. - Matthes został zaszczuty. Wyprowadził się do Wrocławia. Ale pod koniec życia wrócił do Słupska - mówi Isabel Sellheim.

Dopiero w 1926 roku miasto nadało mu tytuł honorowego obywatela i w ten sposób uhonorowało jego zasługi. Długi, które zaciągnął, okazały się o wiele mniej straszne niż wojna, która wybuchła wkrótce potem.

Zresztą, w powojennej hiperinflacji, w praktyce stopniały do zera.

- A piękny ratusz pozostał - podkreśla Isabel Sellheim. Matthes został uhonorowany w 1927 roku także ulicą. Jego imię nadano części dzisiejszej ul. Kościuszki. Według informacji, I. Sellheim zmarł w 1932 roku i został pochowany na słupskim cmentarzu. Jego grobu już jednak nie ma.

Kontrowersyjna postać burmistrza ze ściany dziś tylko ubarwia historię słupskiego ratusza, dosłownie i w przenośni. Lęborski, choć też bardzo reprezentacyjny, jest mniejszy i nie ma tak dramatycznej historii. - Jego budowa nie spowodowała żadnego zadłużenia, bo wcześniej przez 30 lat ratusza w ogóle nie było i miasto sporo zaoszczędziło na budowę nowego - wyjaśnia Zachariasz Frącek z Lęborskiego Bractwa Historycznego. A w Bytowie przedwojennego ratusza już nie ma, bo spalił się pod koniec wojny. Dzisiejszy mieści się w dawnym starostwie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza