Dziesięć milionów złotych z budżetu miasta na dalsze funkcjonowanie MZK Słupsk? Tego chcą radni Prawa i Sprawiedliwości

Słupscy radni z klubu Prawa i Sprawiedliwości zwołali 19 czerwca konferencję prasową, na której przedstawili mediom wniosek przedłożony prezydent Słupska – radni chcą, aby MZK dofinansowany został kwotą dziesięciu milionów złotych z budżetu miasta. Twierdzą, że dalsze funkcjonowanie spółki jest zagrożone, bo jest ona zarządzana niegospodarnie.

- Z naszych informacji wynika, że na koniec poprzedniego roku strata MZK wynosiła około dziewięciu milionów złotych – mówił Jacek Szaran, radny PiS. - Chcemy, aby miasto, które przez wiele lat nie dofinasowywało spółki MZK, jednym ruchem, jednym zastrzykiem gotówkowym wspomogło spółkę i uniemożliwiło jej ewentualny upadek. Z czego wynika ta strata MZK? Wydatki spółki nie bilansowały się z dochodami. Umowa powierzenia, którą podpisało Miasto z MZK nie gwarantowała prawidłowego funkcjonowania MZK. Pamiętamy jeszcze chociażby sytuację sprzed kilku lat, kiedy prezydent Słupska chciała sprywatyzować jedną linię na terenie naszego miasta. Dzięki naszym działaniom, radnym PiS, do tego nie doszło. Wszystkie linie, które obsługują komunikację miejską są we władaniu spółki MZK.

Radni PiS zarzucają także władzom Miasta słaby przepływ informacji dotyczących kondycji finansowej MZK Słupsk.

- Jeżeli na komisjach pytamy prezydenta miasta wprost – „jak wygląda strata spółki?” – to odpowiedzi nie uzyskujemy. Ostatnie działania, działania sprzed kilku lat mogą niestety podkreślać argument [...], że ktoś celowo próbuje naszą spółkę miejską MZK doprowadzić do upadku. Nie chcemy, żeby MZK w Słupsku upadło – chcemy spółkę ratować. Przedstawiamy plan, który mamy nadzieję w przyszłości się zrealizuje. Jako radni Prawa i Sprawiedliwości zdajemy sobie z tego sprawę, że na pewno jakieś możliwości finansowe się uruchomią, z których miasto będzie mogło skorzystać – tłumaczył Jacek Szaran.

- Jesteśmy bardzo zaniepokojeni bieżącą sytuacją w spółce MZK. Cały czas jako radni oczekujemy na informacje z obozu pani prezydent dotyczące bieżącej sytuacji finansowej, jak również jakie będą podjęte decyzje strategiczne z poziomu właścicielskiego – dodał Adam Treder, radny PiS.

Na odpowiedź słupskiego magistratu nie trzeba było czekać długo. Na zorganizowanej kilka godzin później konferencji władz miasta, Krystyna Danilecka-Wojewódzka, prezydent Słupska, wydała oświadczenie, w którym stanowczo podkreśliła, że dalsze funkcjonowanie MZK nie jest zagrożone. Słowa radnych PiS określiła natomiast jako pomówienia.

- Oświadczam, że nie jest prawdą, aby spółka MZK była zagrożona upadłością, albo koniecznością likwidacji. Zadaję kłam wszelkim informacjom, które są rozpowszechniane w przestrzeni publicznej w sposób nieodpowiedzialny. To są pomówienia, które naprawdę działają na szkodę spółki. Jej sytuacja finansowa nie wymaga finansowania strat z budżetu miasta. Straty są od 2001 roku kumulowane - to są straty, które mają charakter księgowy i nie wpływają na bieżące funkcjonowanie spółki. Przypominam jednocześnie, że podjęta przez Miasto Słupsk decyzja o zwiększeniu wozokilometra w ubiegłym roku i na początku 2023 roku oraz decyzja o przekazaniu spółce kwoty ponad dwóch milionów złotych zaległych płatności, które przez lata były rolowane - ogółem to była kwota 6 milionów złotych – poprawiła sytuację finansową spółki – mówiła prezydent.

Kondycję finansową MZK mają przede wszystkim wspomóc działania naprawcze i zmiana sposobu zarządzania spółką. Jednocześnie prezydent zapewniła również, że nie jest planowana jakakolwiek likwidacja miejsc pracy w MZK. Nie szykują się także żadne zmiany w zarządzie.