Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Film który przetrwał próbę czasu

Wojciech Wachniewski [email protected]
Czterokominiowiec RMS Titanic na morzu.
Czterokominiowiec RMS Titanic na morzu. Archiwum
(Zbyt) krótki żywot pechowego czterokominowca z Belfastu (który nie dotrwał pierwszej rocznicy swego wodowania, a tonąc rozleciał się na sztuki) posłużył za temat dla co najmniej pięciu filmów fabularnych i miniserialu.

Najsławniejszym z tych wszystkich filmów jest bez wątpienia znakomity obraz Jamesa Camerona z 1997 ro­ku. Trudno będzie go "przeskoczyć", bowiem jest to jak dotąd najdoskonalsza próba ożywienia legendarnego statku. Mało kto dziś pamię­ta, że jeden z filmów o "Titanicu" powstał w roku 1943 w... Trzeciej Rzeszy. Czarno-biały ten obraz w reżyserii Herberta Selpina i Wernera Klinglera można dziś obejrzeć prawie w całości na sieciowym portalu YouTube.

Niemiecki "Titanic" powstał w warunkach trwającej od paru lat wojny totalnej, w okresie, gdy wiele niemieckich miast leżało już w gruzach. Robi jednak wrażenie nawet dziś, choć pełno w nim zjadliwej, antybrytyjskiej propagandy i zwyczajnych kłamstw, choćby na temat rzekomego udziału filmowego "Titanica" ("granego" przez znaną już czytelnikom "Głosu" - "Cap Arconę") w wyścigu po prestiżową Błę­kitną Wstęgę Atlantyku, czy Niemca jako jednego z oficerów pokładowych statku. Na to pierwsze "Titanic" nie miał najmniejszych szans, zaś obsada oficerska liniowca składała się z samych Brytyjczyków.

Film ten powstawał nie bez przygód. Mający początkowo wystąpić w roli pierwszego oficera Petersena Hans Albers, poróżnił się z pierwszym reżyserem filmu, Herbertem Selpinem, co do jakości nieco naciąganego scenariusza i odrzucił przedstawioną mu ofertę. Zastąpił go Hans Nielsen. Obok Nielsena w filmie wystąpiła plejada sław ówczesnego niemieckiego kina z samą Sy- billą Schmitz w głównej roli kobiecej. W trakcie kręcenia filmu Herbert Selpin wyraził się lekceważąco o Krzyżu Rycerskim i o pracy scenarzysty Waltera Zerlett-Olfeniusa.

Ten ostatni zadenuncjował reżysera w Gestapo, przez co Selpin trafił w tryby straszliwej machiny terroru, która go ostatecznie zabiła: 1 sierp­nia 1942 r. martwy reżyser znaleziony został w jednej z cel aresztu w gmachu prezydium berlińskiej policji, gdzie jakoby popełnił samobójstwo... Wspomniany Walter Zerlett-Olfenius figuruje jako autor scenariusza w tzw. programie wydanym z okazji premiery filmu.

Na tytułowej stronie tak zwanej roboczego egzemplarza scenariusza, znajdującej się swego czasu w bibliotece jednej z enerdowskich uczel­ni dla filmowców - jako autorzy figurują: Joseph Pelz von Felinau i Werner Bergold. Von Felinau podziękował zatrudniającej go wytwórni filmowej TOBIS za dalszą współ­pracę, gdy okazało się, że wiadome życzenia rozmaitych "grubych ryb" od propagandy co do jak najboleśniejszego dokopania w scenariuszu dumnym Brytyjczykom, wykroczyły poza wszelkie granice przyzwoitości. Sam film zaczęto kręcić w kwietniu roku 1942, gdy przypadała 30. rocznica pamiętnej katastrofy.

Prace trwały w berlińskim atelier w Johannisthal, w porcie w Gdyni, na pokładzie wspomnianej już "Cap Arcony" i na jeziorze Scharmuetzelsee koło Bad Saarow. Po usunię­ciu Selpina pracami przy filmie kierował nowy reżyser, Werner Klingler. Gotowy obraz miał swą prapremierę w jednym z kin w okupowanym Paryżu. Wkrótce potem film wycofano z dystrybucji - zmieniła się sytuacja na frontach, a morale ludności cywilnej waliło się w gruzy wraz z kolejnymi miastami. W Niemczech premiera gotowego "Titanica" miała miejsce dopiero w kwietniu 1950 r. w berlińskim kino-teatrze "Babylon".

Znakomity pod względem technicznym film (w którym rolę główną wspaniale "zagrał" statek prawie dwukrotnie od "Titanica" mniejszy) jest niestety marny historycznie: obok wspomnianej, arcytrudnej do ostatecznego obalenia legendy o rzekomym udziale liniowca w wyścigu po BWA, upchnięto w nim szereg wierutnych bzdur w rodzaju tej o obecności na pokładzie statku tzw.

Błękitnego Diamentu - cennego klejnotu, obłożonego starożytną klą­twą i przynoszącego gwał­towną śmierć posiadaczom. Niemiecki "Titanic" zyskał pewien rozgłos i żyje swoim życiem. Brytyjczycy, kręcąc w drugiej połowie lat pięćdziesiątych ub. wieku swoją "Pamiętną noc" wykorzystali w niej znakomicie nakręcone przez specjalistów od TOBISa sceny tonięcia liniowca. W latach 90. ub. wieku niemiecki "Titanic" trafił i na polskie ekrany, kilkakrotnie wyświetlany przez rozmaite telewizje prywatne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza