Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak w zaczarowanym ogrodzie

Bogna Skarul [email protected]
Ogród Włodzimierza Łyczywka brał udział w dwóch konkursach na piękny ogród. W obu wygrał.
Ogród Włodzimierza Łyczywka brał udział w dwóch konkursach na piękny ogród. W obu wygrał. Andrzej Szkocki
Ten ogród nigdy nie wygląda tak samo. Właściwie od lutego ciągle coś się tu zmienia. Najpierw kwitnie oczar. Ma takie dziwne kwiatki lekko brązowawe, które są pierwszą oznaką wiosny. To krzew.

Włodzimierz Łyczywek dom, w którym teraz miesz­ka przy ul. Kochanowskiego w Szczecinie kupił w 1996 roku. - To był przedwojenny jeszcze budynek - wspomina. - Musiałem go przebudować. Tam gdzie teraz jest salon była przybudówka na narzędzia ogrodnicze. Tarasu w ogóle nie było. Teraz spędzamy na nim większość czasu od wczesnej wiosny do późnej jesieni. Kupiliśmy specjalny podgrzewacz.

Z każdego kąta widać ogród

Dom został tak przebudowany, że teraz niemal z każdego pomieszczenia widać zieleń ogrodu.
- Właśnie na tym nam bardzo zależało - twierdzi właściciel i pokazuje, że jak zimą wraz z żoną Weroniką jedzą śniadanie, to też podziwiają ogród, tą część za domem. Gdy coś przygotowują w kuchni to mają widok na na kwiaty i krzewy przed domem, z tarasu, który przylega do sypialni widać część ogrodu przeznaczonego na róże, ale także piękną panoramę Szczecina.

Kiedy Włodzimierz Łyczy­wek w lutym 1997 roku wprowadził się na do domu przy ul. Kochanowskiego, od razu zatrudnił firmę zajmującą się urządzaniem ogro­dów.

- To byli doktorzy z Akademii Rolniczej, którzy bar­dzo fachowo podeszli do zadania. Teraz nawet przyprowadzają tu swoich studentów biologii - opowiada. - Zapowiedziałem im jeszcze w lutym, że w czerwcu na moją coroczną imprezę wszystko ma być gotowe. Od lat pod koniec czerwca lub na początku lipca zapraszam na garden-party około 80 osób. Kogo tu nie było? Ministrowie, prezydenci, ogólnie VIP-y. I choć może ten ogród nie wydaje się duży, to 70-80 osób spokojnie się tu mieści. Zawsze jest też orkiestra, bar, catering.

Trawnik sprzed 16 lat

Ogrodnicy zaczęli od wycinki prawie wszystkich drzew. Zostawili tylko jedną jabłoń, kilka bzów, które ros­ną pod płotem i jeszcze poniemieckie rododendrony. Od kwietnia przygotowywali glebę.
Na cztery dni przed planowaną imprezą, przywieźli trawnik. - Myślałem, że ten trawnik się nie przyjmie, ale wytrzymał nawet te 70 osób na imprezie i proszę jak dziś ładnie wygląda - wspomina. - Ale trzeba pamiętać, aby na dwa dni przed imprezą nie podlewać go. Za to zaraz po wyjściu wszystkich gości lać wodą obficie.

- To ten sam trawnik sprzed 16 lat? - Oczywiście. Po zimie potrzebuje zaledwie dwóch tygodni, aby się obudzić. To taki trawnik jak w tym dowcipie, kiedy rosyjski oligarcha przyjeżdża do lorda do Anglii i mówi mu, że u niego w tej Anglii ten trawnik jest niesamowity. "Jak to możliwe - dziwi się. - W końcu ja mam od Pana dziesięć razy więcej pieniędzy. Jednak takiego trawnika to nie mam - mówi oligarcha. Na to lord spokojnie: - Niech się Pan nie martwi. Nie ma proble­mu z trawnikiem. To się sieje, tnie, sieje, tnie, a następnie za 400 lat będzie dobry."

Niezwykłe okazy

Teraz, po latach pielę­gna­cji ogród pełen jest okazów i przywiezionych z dalekich podróży zupełnie niesamowitych roślin. Z najciekawszych drzew można ty przyjrzeć się cyprysowi kulistemu, cedrowi muszelkowemu, czy cedrowi płaczącemu, który trochę odchorował minioną zimę, ale już widać, że wróci do swej świetności. Jest też cedr strzelisty, koreański świerk, które rosną z przodu domu.
Natomiast najbardziej emocjonalnie Włodzimierz Łyczywek związany jest z jodłą duńską, bo jak ją wsadzał do ogrodu, to drzewo było wysokie na 1,5 metra. W tej chwili jest o połowę większe od domu, a to przecież minęło dopiero 12 lat.

- Nie sądziłem, że ta jodła aż tak wyrośnie - przyznaje mecenas Łyczywek. - Teraz muszę dolne gałęzie obcinać, bo inaczej drzewo zasłoniłoby całe światło na ogrodzie.

Nigdy nie jest taki sam

Ten ogród nigdy nie wygląda tak samo. Właściwie od lutego ciągle coś się tu zmie­nia. Najpierw, właśnie w lu­tym, kwitnie oczar. Ma takie dziwne kwiatki lekko brązowawe, które są pierwszą oznaką wiosny. To krzew. Ale jeszcze wcześniej w styczniu a nawet w grudniu kwitną tzw. grudniki. Poza tym jak jeszcze leży śnieg, to przebijają się krokusy zimowe, ale nie te marcowe, tylko grudniowe i styczniowe.
Z kolei latem, jak tylko przychodzi pora na sadzenie kwiatów, drzewa i krzewy "ozdabiane" są kwiatami, których trzeba tu co roku zasadzić około 200 sztuk.

- Te kwiaty to sam sadzę i to gdzie chcę - podkreśla Włodzimierz Łyczywek. - To w końcu nie jest skomplikowane, a i mój ogród przez to staje się bardziej moim ogrodem. Lubię to.
W maju pokazują się tulipany. Jest ich tu prawie 500 sztuk, sprowadzane przede wszystkim z Holandii. Potem kwitną hiacynty, później bzy i azalie. Te wszystkie kwiaty po prostu wyłaniają się spod krzewów. Tworzą takie ogromne kolorowe połacie, kolorowe plamy.

Nie obyło się bez strat

Niektóre rośliny zaczynają swoje życie w donicach na tarasach. Kiedy jest im niewygodnie, albo już na tyle wyrosły, że zaczęły przeszkadzać, trzeba je było przesadzić do ogrodu. - Nie wszystkie to zaakceptowały - przyznaje mecenas.

Parę lat temu po szczególnie śnieżnej zimie trzy drzewka złamały się pod ciężarem śniegu. Cedr, który rósł właśnie na tarasie padł nie wiadomo dlaczego mimo sprowadzanych do niego fachowców botaników. Przesz lata dookoła górnego tarasu rosła przepiękna glicenia, która odgradzała domowników od reszty świata, ale nie wytrzymała mrozów zimy.
Za to nic się nie dzieje z poniemieckimi rododendronami, które gospodarz zostawił po byłych właścicielach posesji. Rosną teraz w narożniku ogrodu ciesząc oczy kwiatami w siedmiu kolorach od karmazynowego, po cytrynowy, czy liliowy.

Lato wcale nie jest takie ciekawe

- Najpiękniej jest w ogrodzie wiosną - twierdzi Włodzimierz Łyczywek. - Może dlatego, że da się obserwo­wać jak jeden gatunek po drugim pokazują się w pełnej barwie. Wtedy jest feria kolorów. Ogród staje się wielokolorowy.

Latem jest mniej kolorowo, za to widać bardziej różne odcienie zieleni. Tylko pod koniec czerwca pokazują się róże. Przy wjeździe do garażu gospodarze postanowili zrobić swoje rozarium. Rośnie tam 40 krzewów różnych róż. Później pokazują się lilie i hibiskusy, klematisy. Na jednym drzewku może nawet się pojawić około 500 kwiatów hibiskusa.

- Ten ogród to moja pasja - przyznaje mecenas Łyczywek, choć podkreśla, że nie wszystko robi w nim sam. - Nie znam się na opryskach i nie wiem jak przycinać drzewa. Ale kwiaty to sam sadzę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza