Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Już wiemy co tak śmierdziało w Słupsku (wideo)

Dorota Aleksandrowicz [email protected]
We wtorek i w środę w naszej redakcji urywały się telefony i napływały maile. Co tak śmierdzi? Zamykanie okien nie pomaga. Robi się niedobrze, wymiotujemy.

- Mój syn poszedł się pobawić w okolicy Trzech Stawków. Kiedy przyszedł do domu, był cały blady. Bardzo bałam się o jego zdrowie - mówiła zaniepokojona czytelniczka, która przedzwoniła do naszej redakcji we wtorek.

Zobacz także: Znów śmierdzi w Słupsku. Odór czuć w całym mieście

Tego dnia ogromny fetor było czuć praktycznie w całym Słupsku. Od osiedla Niepodległości, przez Batorego po osiedle Akademickie, w Bolesławicach, Bierkowie i Bruskowie Wielkim. - Przyjechali do mnie goście. Gdy usiedliśmy przy stole, zaczęło strasznie śmierdzieć. Po chwili zrozumieliśmy, że smród przyszedł z zewnątrz i natychmiast zamknęliśmy okna - relacjonuje mieszkanka osiedla Batorego w Słupsku.

Wiele osób czuło się źle. Czytelnicy zgłaszali nam nawet przypadki wymiotowania. Sprawę próbowaliśmy w środę wyjaśniać przez cały dzień, choć to nie pierwsza sytuacja, że w mieście czuć wstrętny fetor. Wodociągi Słupsk, które już przyznawały się do "zapachów" wydobywających się z kompostowni czy oczyszczalni, tym razem stanowczo zaprzeczyły.

- To nie my. Świadczy o tym kierunek wiatru wiejący na oczyszczalnię ścieków. Poza tym kontaktowaliśmy się z mieszkańcami ulicy Borchardta. Ci nie czuli odoru, a gdyby ten pochodził od oczyszczalni, trafiłby w pierwszej kolejności właśnie do nich - podkreśla Przemysław Lipski, rzecznik Wodociągów Słupsk.

Wiele zaniepokojonych osób dzwoniło także do Zakładu Przetwórstwa Ziemniaków Stolon. - To nie pierwszy telefon, jaki dzisiaj odebraliśmy. Z całą mocą mogę stwierdzić, że to nie my, gdyż jeszcze nie rozpoczęliśmy produkcji - usłyszeliśmy od pracownicy zakładu.

Kontaktowaliśmy się z sanepidem w Słupsku, ten jednak odesłał nas do Miejskiego Centrum Zarządzania Kryzysowego. Ten o sprawie nie potrafił udzielić nam informacji. Przedzwoniliśmy więc do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Gdańsku Delegatury w Słupsku. - Mieszkam na osiedlu Niepodległości i ja też czułam ten smród - usłyszeliśmy od jednej z pracownic. Szczęśliwie dodzwoniliśmy się do Wiesławy Woźnickiej, kierownika działu inspekcji WIOŚ w Słupsku. - Dzisiaj ustaliliśmy przyczynę. Źródło fetoru znajdowało się w Bruskowie Wielkim. Ktoś wylał naturalny kompost na tamtejszych polach, a resztę zrobił wiatr. Około północy pole z kompostem zostało przeorane .To poprawiło sytuację.

W środę otrzymaliśmy także maile od mieszkańców Bruskowa Wielkiego. Te sugerowały, że za wyłożenie kompostu na polach odpowiedzialna może być tamtejsza ubojnia drobiu. - Wiem, że fetor pochodzi z Bruskowa. Taka sytuacja zdarza się w każdym roku co najmniej dwa razy. Wczesną wiosną i późnym latem. Wczoraj w południe było tak ostro, że nie można było oddechu złapać - pisał czytelnik, który pragnie zachować anonimowość.

Skontaktowaliśmy się w tej sprawie z ubojnią drobiu Hubart.
- Nasze odpady odbierają firmy, które mają na to zezwolenie. Natomiast fetor wydobywający się z Bruskowa Wielkiego związany był z nawożeniem pola obornikiem. Taka czynność odbywa się dwa razy do roku - usłyszeliśmy od jednego z pracowników firmy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza