Teraz zamiast skazywać, będą wysyłać za kratki. I zamiast uniewinniać - puszczać wolno.
W sprawie o gwałt jest przesłuchiwana pokrzywdzona. Młoda, prosta dziewczyna ze wsi stoi oko w oko z bandytą. Jest przerażona.
- Czy doszło do obcowania płciowego z oskarżonym - pyta sędzia, ale dziewczyna nie rozumie.
- No, do współżycia - podpowiada sędzia. Cisza.
- Czy oskarżony odbył z panią stosunek? - dopytuje sędzia.
Dziewczyna milczy i robi zdziwione oczy. W końcu obecna na sali jej matka nie wytrzymuje: - No, ru... cię czy nie?
W sądzie pytanie o inny stosunek, ten do tak zwanych stron, powoduje ciszę albo śmiech. Świadkowie często nie wiedzą, że mają powiedzieć, czy są rodziną czy obcymi. Na pytanie o stan cywilny odpowiadają: tak. A zawiłości piętrzą się w zależności od sprawy i człowieka.
Grzech stosowania sądowszczyzny zamiast polszczyzny dotyczy nawet młodych asesorów. Sądowszczyzna to oprócz trudnych wyrażeń także skomplikowana składnia.
Zdania są długie, wielokrotnie złożone, ustrojone wyrazami: nadto, albowiem lub, co gorsza, łaciną. Takie zwroty wprawiają ludzi w osłupienie.
A przecież sąd to samo życie. - Ale trzeba to życie ubrać w formułki - mówi sędzia Janusz Blicharski, wiceprezes Sądu Okręgowego w Słupsku. - A tymi formułkami i przepisami nie można zwracać się do ludzi na sali. Musimy zejść do poziomu przeciętnego człowieka i zwyczajnym językiem wytłumaczyć mu, dlaczego wygrał sprawę albo przegrał.
Sędzia przyznaje, że sam musiał wykładać swojej teściowej zawiłości sprawy spadkowej, na której była.
- Często niezrozumienie powoduje sam fakt obecności w sądzie. Często ludzie denerwują się, boją i nie słyszą tego, co istotne - dodaje sędzia. - Bywa, że sędzia tłumaczy kilkanaście minut, a na koniec słyszy pytanie: To wygrałem czy przegrałem?
Minisłowniczek
Minisłowniczek
to nie polega na prawdzie - kłamstwo,
orzeczona kara jest adekwatna do stopnia zawinienia - dostał tyle, na ile zasłużył,
kwalifikacja prawna czynu - paragraf,
warunkowe zawieszenie kary pozbawienia wolności na okres próby - zawiasy,
nie potrafił pokierować swoim postępowaniem - szalony.
- Bardzo często zdarza się, że trzeba klientowi tłumaczyć zawiłości języka prawniczego, bo po prostu nie rozumie tego, co sąd do niego mówi - przyznaje adwokat Wojciech Kosiec. - To dotyczy na przykład kwalifikacji prawnej czynu. Ludzie nie odróżniają zabójstwa od spowodowania śmiertelnych obrażeń czy nieumyślnego spowodowania śmierci, na przykład w wypadku drogowym. Dla przeciętnego człowieka, ktoś, kto tak stracił życie, to po prostu zabity.
W jednej ze spraw karnych 30-letnia kobieta, której zamordowano ojca, nie mogła zrozumieć, że jako córka ofiary jest pokrzywdzoną, bo sama przecież nie odniosła żadnych obrażeń. W końcu zdenerwowany sędzia zapytał, ile skończyła klas. I okazało się, że tylko cztery.
Nie wszyscy sędziowie potrafią przemówić ludzkim językiem do takich właśnie osób. - Kiedyś na sprawie młody asesor zarzucił kobiecie, że kłamie. Prawie się rozpłakała - mówi prokurator (imię i nazwisko do wiadomości redakcji). - A wystarczyło zadać pytanie inaczej, by wyjaśnić nieporozumienie.
Do paradoksalnej sytuacji doszło po procesie o napaść na sokistę, kiedy sędziego nie zrozumieli... ławnicy i przegłosowali uniewinnienie.
Sędzia napisał tak zwane zdanie odrębne. To znaczy, że on skazałby oskarżonego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?