Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mężczyzna czuje się upokorzony po publicznym przeszukaniu przez policję

Filip Pietruszewski [email protected]
Pan Piotr pasował do rysopisu mężczyzny, który próbował okraść kiosk. Słupszczanin został przeszukany przez policjantów w centrum miasta. Okazało się, że jest niewinny, ale poczuł się upokorzony.

W poniedziałek, 24 marca około godz. 15.30 doszło w centrum Słupska do próby napadu na kiosk Ruchu koło dawnego kina Milenium. Z relacji sprzedawczyni kiosku wynika, że mężczyzna, który próbował okraść jej punkt, groził jej przedmiotem przypominającym broń.

- Natychmiast po uzyskaniu informacji o przestępstwie oficer dyżurny wysłał na miejsce patrole. Policjanci uzyskali od przerażonej kobiety rysopis mężczyzny - mówi Sebastian Cistowski, który pełni obowiązki rzecznika prasowego słupskiej policji.

Rozpoczęły się intensywne poszukiwania bandyty. Okazało się, że do rysopisu pasował wracający z pracy ulicą Wolności pan Piotr (nazwisko do wiadomości redakcji). Policja postanowiła go, jak podkreśla rzecznik prasowy słupskiej komendy, wylegitymować. Pan Piotr twierdzi, że zrobiono to w taki sposób, iż poczuł się upokorzony.

Zobacz także: Stracił szybę w aucie. Ma pretensje do policji

- Policjanci opisali mu sytuację oraz wyjaśnili, dlaczego został wylegitymowany. Pan Piotr zgodził się z policjantami, iż sytuacja wymaga weryfikacji. Funkcjonariusze udali się z mężczyzną w miejsce zdarzenia i zweryfikowali rysopis - mówi Sebastian Cistowski.

- To prawda. Do tego momentu zachowanie policji nie budziło żadnych zastrzeżeń - mówi żona byłego podejrzanego. - Dopiero na Starym Rynku pojawił się jakiś ubrany na czarno narwaniec - tłumaczy pani Irena (nazwisko do wiadomości redakcji). - Co pan fikasz? - usłyszał mój mąż, gdy zapytał o szczegóły.

Jak wynika z relacji kobiety, policjanci kazali jej mężowi stanąć w rozkroku i oprzeć się o maskę samochodu. Pan Piotr został przeszukany w miejscu publicznym, w samym centrum miasta na oczach gapiów.

- Mojemu mężowi wyrzucili wszystko z kieszeni, a wiał wiatr. Piotr nawet nie wie, ile miał przy sobie pieniędzy - opisuje sytuację pani Irena.

Po kilkunastu minutach okazało się, że pan Piotr jednak nie odpowiada rysopisowi sprawcy. Policjanci odwieźli go na ul. Wolności, ale mężczyzna nie usłyszał słowa "przepraszam".

- Podjęte przez policjantówczynności musiały się odbyć na ulicy, gdyż tam przebywał pan Piotr. Rozumiemy, iż cała sytuacja mogła być niekomfortowa dla pana Piotra, dlatego prosimy jego o wyrozumiałość. Policjanci wykonują swoje obowiązki zgodnie z przydzielonymi im uprawnieniami, a przedstawione zdarzenie wymagało szybkiego i sprawnego działania - tłumaczy Sebastian Cistowski.

- Nikt nie ma pretensji do policjantów o to, że wykonują swoje obowiązki. Ale nie rozumiem, dlaczego został przeszukany w miejscu publicznym. Przecież to upokarzające - mówi pani Irena.

A co z prawdziwym przestępcą?

- Trwają działania dochodzeniowo-śledcze zmierzające do ustalenia sprawcy, z uwagi na dobro śledztwa nie mogę zdradzać szczegółów - poinformował nas Sebastian Cistowski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza