Mieszkanka Dąbrówki uważa, że opłata za odpady jest zbyt wysoka

Pni Alicja nie ukrywa, że część wody wykorzystuje do podlewania ogródka. - Oczywiście mogłabym założyć drugi licznik, ale wtedy za same dwa liczniki płaciłabym miesięcznie 80 złotych. To się nie opłaca. Moim zdaniem, gdybym płaciła za wodę miesięcznie 110 złotych, to byłoby w sam raz - uważa oburzona kobieta.

Zdaniem wójta Kordylasa opłata, którą ponosi pani Kozicka, nie jest zbyt duża. W gminie jest wiele osób, które płacą nawet więcej, bo nie oszczędzają wody.

- To nie chodzi o to, aby się nie myć, ale o racjonalne używanie wody, bo jest susza, a w ujęciu wody , z którego korzystamy, poziom wody obniżył się o ok. 2,5 metra. Moim zdaniem instalacja wodomierza w miejscu, gdzie wykorzystujemy wodę do podlewania, pozwalałaby ją lepiej kontrolować. Poza tym warto łapać wodę deszczową do beczek i zakładać kwietne łąki, które zapobiegają wysuszaniu się trawy - tłumaczy wójt. Nie ukrywa także, że zmiana systemu wyznaczania opłat za odpady służyła temu, aby wreszcie z odpady płaciło w gminie ok. 1,5 tysiąca osób, które się od tego uchylały.

- W gminie mieszka ok. 6 tysięcy osób. Do lutego opłaty za odpady ponosiło ok. 4,5 tysiąca osób. Niedawno, gdy rozdawaliśmy ludziom maseczki, przekonaliśmy się, że rozdaliśmy ich ok. 7 tysięcy, choć każdej osobie dawaliśmy po jednej maseczce. To oznacza, że w gminie mieszka blisko tysiąc osób, które jakby nie istnieją. Zmiana zasad opłaty za odpady spowodowała, że teraz starcza nam pieniędzy na opłatę kosztów ich zbiórki i wywozu. Większość osób, które się buntowały, po wyjaśnienia wycofały swoje zastrzeżenia. Tak było choćby w przypadku Strzyżyna. Jeśli pani Alicja chce porozmawiać na ten temat, to zapraszam do siebie - kończy rozmowę wójt Kordylas.

Zobacz także: Kolejne dzikie wysypisko na terenie miasta - teren zostanie uprzątnięty, ale problemu to nie rozwiązuje.