Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Monitoring w słupskiej Izbie Wytrzeźwień działa, ale nie nagrywa

Zbigniew Marecki
Pracownicy Izby Wytrzeźwień w Słupsku na bieżąco obserwują w monitorach, jak się zachowują pacjenci znajdujący się pod ich opieką. Jednak kamery nie przechowują tych obrazów w swojej pamięci.

Przekonał się o tym pan Edward ze Słupska, który po awanturze urządzonej na ulicy pod wpływem alkoholu został 20 lipca odwieziony przez policję do Izby Wytrzeźwień. Spędził tam ponad dobę. Gdy ją opuścił, doszedł do wniosku, że ukradziono mu tam ponad cztery tysiące złotych. Tak się tym zdenerwował, że złożył doniesienie do Prokuratury Rejonowej w Słupsku.

Sprawę badała prokurator Beata Majewska, która na początku września wydała postanowienie o odmowie wszczęcia dochodzenia. Uznała bowiem, że nic - poza słowami zainteresowanego - nie wskazuje, aby pan Edward rzeczywiście posiadał przy sobie w Izbie Wytrzeźwień tak dużą gotówkę. Protokół z jego przyjęcia do tej placówki wspomina tylko o tym, że wówczas w kieszeni miał jedynie 28 groszy.

- Gdy byłem w izbie, wokół siebie widziałem wszędzie kamery. To nie jest możliwe, aby nie było filmu, który by rejestrował, co się wtedy działo - mówi pan Edward.

Jednak nie ma racji. Ryszard Śnieżek, dyrektor Izby Wytrzeźwień w Słupsku, potwierdza, że pacjenci w czasie pobytu w tej placówce są na bieżąco podglądani przez kamery, ale obraz nie jest utrwalany w pamięci.

- Wykładnia Prokuratury Krajowej związana z ochroną danych osobowych jest taka, że trwała rejestracja nagrań zachowań pacjentów byłaby pod względem prawnym śliska i wymagałaby zastosowania skomplikowanych procedur. Dlatego nie korzystamy z takiej możliwości - tłumaczy dyrektor Śnieżek.

Jednocześnie zapewnia, że nie ma możliwości okradania pacjentów na terenie izby.

- Zaraz po tym, gdy pacjent jest przywożony do nas, sporządzamy spis depozytu wartościowego. Jeśli jest z nim kontakt, sam podpisuje protokół. Jeśli nie, sporządza się dokładny protokół przeszukania, a wszystkie wartościowe rzeczy są zamykane w sejfie. Pacjent je otrzymuje, gdy od nas wychodzi - zapewnia Śnieżek.

Dyrektor zdaje sobie jednak sprawę, że pacjenci mogą mieć różne nierealne wyobrażenia, bo do Izby Wytrzeźwień trafiają zwykle osoby w bardzo złym stanie. Najczęściej są to bezdomni albo bezrobotni, którzy od wielu lat są uzależnieni od alkoholu.

- Rocznie przez naszą placówkę przechodzi około 5 tysięcy osób. Ostatnio przeżywamy prawdziwe oblężenie. W nocy z poniedziałku na wtorek były zajęte wszystkie 22 miejsca, w tym i trzy przeznaczone w sali dla kobiet - dodaje Śnieżek.

Panu Edwardowi przysługuje odwołanie od postanowienia prokuratury. Może to zrobić w ciągu siedmiu dni od daty jego otrzymania.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza