Oboje mieli po 21 lat. 11 sierpnia 2008 roku on zginął. Ona do dzisiaj nie wychodzi z sądów. I płacze na ławie oskarżonych.
Marcelina T. z gminy Główczyce wyjeżdżała daewoo tico z bocznej uliczki w centrum Lęborka. Jechała z minimalną prędkością. Przed skrzyżowaniem ulicy Wyszyńskiego z aleją Wolności zasygnalizowała skręt w lewo. Wtedy doszło do wypadku z motocyklem, który nieprawidłowo wyprzedzał samochód.
Ogromna siła uderzenia wyrzuciła kierowcę i pasażera MZ 150 kilka metrów w powietrze. Po tym obaj upadli na jezdnię.
Pierwszy z nich, 21-letni Dariusz Z. zmarł w szpitalu. Był cały połamany, miał rozerwane tętnice, opłucną. W przypadku pasażera Grzegorza Sz. skończyło się złamaniem nogi.
Dochodzenie wykazało, że zawinił motocyklista. Kierował emzetką bez prawa jazdy, wyprzedzał w miejscu niedozwolonym na linii ciągłej, z prędkością ok. 80 kilometrów na godzinę, a na dodatek wiózł pijanego pasażera.
Pech Marceliny T. polega na tym, że skręcając, wjechała na jego tor ruchu. Biegli z instytutu im. prof. Sehna, którzy analizowali wypadek, uznali, że kierująca daewoo tico powinna spojrzeć w lusterko i upewnić się, czy nikomu nie zajeżdża drogi. Miała na to... półtorej sekundy.
Marcelina T. została oskarżona i już dwa razy nieprawomocnie skazana za przyczynienie się do śmiertelnego wypadku, który spowodował motocyklista.
Lęborski sąd rejonowy skazał ją na pół roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata oraz orzekł na rzecz pokrzywdzonej matki Dariusza Z. - Grażyny pięćset złotych zadośćuczynienia.
Słupski sąd okręgowy uchylił pierwszy wyrok. Jednak drugi lęborski werdykt, w czerwcu tego roku, zabrzmiał jak poprzedni. Teraz apelację wniósł obrońca oskarżonej, który twierdzi, że w czasie procesu w Lęborku nie wyjaśniono, czy Marcelina T. mogła dostrzec motocyklistę i zareagować na jego nieprawidłową jazdę.
Prokuratura z kolei zgadza się z karą, ale dodatkowo domaga się zakazu prowadzenia pojazdów na dwa lata. Tego również żąda pełnomocnik matki motocyklisty oraz podwyższenia wyroku do roku w zawieszeniu na cztery lata.
- Zaskoczenie, dynamizm sytuacji był nie do okiełznania. Co kierująca autem mogła zrobić, by uniknąć wypadku, w półtorej sekundy? Biegły z instytutu nie dał na to odpowiedzi - przemawiał wczoraj Mirosław Rekowski, obrońca Marceliny T., podkreślając, że motocyklista złamał wszystkie zasady ruchu, łącznie z zasadą zdrowego rozsądku.
- To były ewidentne zaniedbania kierowcy motoru. Jednak trudno mówić, że oskarżona zupełnie nie ponosi winy, ponieważ nie obserwowała drogi za jej pojazdem i nie przestrzegała zasady ograniczonego zaufania do innych uczestników ruchu. Biegli stwierdzili, że motocyklista przecież nie pojawił się znikąd - argumentowała prokurator Katarzyna Mądry.
- Kara jest za niska w stosunku do rangi naruszonego dobra, jakim jest życie ludzkie - twierdził Dariusz Żurawski, pełnomocnik matki motocyklisty.
- Krótko mówiąc, sprawa nie jest prosta - oznajmił sędzia Krzysztof Ciemnoczołowski, odraczając publikację wyroku o tydzień.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?