Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na słupskiej onkologii przekładali terminy chemioterapii. Przez brak lekarzy

Zbigniew Marecki [email protected]
Na słupskiej onkologii przekładali terminy chemioterapii. Przez brak lekarzy
Na słupskiej onkologii przekładali terminy chemioterapii. Przez brak lekarzy Archiwum
Pacjenci słupskiej onkologii z braku lekarzy byli odsyłani, gdy przychodzili na oddział w umówionym terminie by dostać chemię. - Kryzys mamy już za sobą - zapewnił nas jednak wczoraj ordynator.

W tej sprawie odebraliśmy w weekend kilka alarmujących e-maili i telefonów. Wczoraj w redakcji zjawił się mieszkaniec Słupska, by poskarżyć się na szpital.

- Moja żona brała już w szpitalu dwie chemie. Teraz, gdy przyszedł termin trzeciej usłyszała, że jej nie dostanie, bo brakuje lekarzy. To jest szokujące, jak można tak postępować z ciężko chorym człowiekiem - dziwi się 60-latek (nazwisko do wiadomości redakcji).

Podobne sygnały otrzymaliśmy także od internautów, którzy informują, że na oddziale onkologicznym brakuje lekarzy i dlatego chorzy są przesuwani z ustalonych terminów na inne terminy, sekretariat oddziału tłumaczy chorym, że lekarze się pozwalniali i nie ma kto leczyć.

- Największy kryzys trwał półtora tygodnia, gdy dwie koleżanki zwolniły się, bo uważały, że za mało zarabiają. Wtedy jednego dnia pracowaliśmy na oddziale i w przychodni we dwóch. Wówczas rzeczywiście było trudno obsłużyć wszystkich chorych, którzy czekali w Słupsku w kolejce - tłumaczył nam wczoraj Ryszard Kwiatkowski, ordynator oddziału onkologii w słupskim szpitalu.

Teraz jednak ma być lepiej, bo w oddziale na stałe jest już trzech lekarzy, a wspiera ich jeszcze lekarka z Gdyni.

- Nikogo nie odsyłamy. Co prawda niektóre zabiegi są przesuwane, ale to nie oznacza katastrofy, bo u nas nie trzeba czekać na chemię kilka tygodni i miesięcy. Ewentualne przesunięcia zabiegu obejmują dwa lub trzy dni - podkreśla ordynator Kwiatkowski.

- Rozumiem nerwowość pacjentów, bo rak budzi strach, ale czasem po operacji na oddziale chirurgii onkologicznej, trzeba poczekać z chemią, aby świeże rany się zagoiły i nie doszło do ich otwarcia pod wpływem ostro działających na organizm środków chemicznych.

- Poza tym od koleżanek będących w sporze z dyrekcją szpitala dowiedzieliśmy się, że od wtorku wracają do nas do pracy, bo po podpisaniu satysfakcjonujących je nowych umów, spór płacowy się zakończył. Wiemy też, że dyrekcja zatrudniła dwóch nowych lekarzy, którzy wkrótce zaczną pracę na naszym oddziale i myślę, że niedługo będą mogli wykonywać wszystkie zabiegi, które oferujemy
- tłumaczył ordynator Kwiatkowski.

Inna rzecz, że z jego obserwacji wynika, że w kraju systematycznie przybywa nowych zachorowań na różne odmiany raka.

To oznacza, że będą rosły koszty leczenia tych chorób i szpitale oraz przychodnie, także w Słupsku, będą musiały sprostać oczekiwaniom rosnącej rzeszy pacjentów chorujących w różnym wieku. Na szczęście dzięki szybkiej i trafnej diagnostyce większość z nich ma szansę wygrać z chorobą.

Kolejne problemy

O niepokojących sygnałach z oddziału onkologii słupskiego szpitala informowaliśmy już w maju zeszłego roku.

Wówczas ordynator oddziału doktor Ryszard Kwiatkowski z powodów zdrowotnych nie był wstanie wypełniać swoich obowiązków. Na oddziale zabrakło człowieka, który znał historię choroby każdego pacjenta z oddziału.

Wtedy zaczęły tworzyć się kolejki, później pacjenci byli odsyłani do domów. Wtedy szpital, ściągnął dodatkowych specjalistów z Koszalina i z Gdańska.

(alek)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza