Niestety, do obu wypoczywający mają zastrzeżenia. Na początek wyjaśnijmy, że formalnie nie są to kąpieliska, lecz miejsca użytkowane do kąpieli. Ma to znaczenie m.in. z punktu widzenia obsady ratowników i sprzętu do ratowania, który powinien znajdować się na miejscu (na kąpielisku są większe wymagania).
Pierwszy problem z jeziorami to brak przebieralni. Jest to szczególnie dotkliwe nad Lednikiem, nad którym wypoczywa bardzo dużo osób. - Wystarczą zwykłe parawany zbite z desek. To nie są duże koszty - mówi pan Mariusz. Wiemy, że miastecki ratusz myślał o ich zakupie, ale ostatecznie postanowiono ich nie kupować, aby oszczędzić pieniądze.
Zobacz także: Marszałek zgodził się na ośrodek sportu nad jeziorem Lednik
Kolejna rzecz, na którą zwracają uwagę miejscowi, to brak tablicy, w którym miejscu kończy się kąpielisko strzeżone. - Kiedyś za pomostami była tablica, że ta część nie jest już strzeżona. Teraz w tej części jest zjeżdżalnia, na której znajduje się ratownik. Ciągle jednak nie wiadomo, czy kilka metrów dalej w głąb jeziora jest jeszcze teren strzeżony, czy już nie. To samo dotyczy jeziora, patrząc w bok - oznajmia mieszkaniec. Turyści zwracają też uwagę, że przy zjeżdżalni woda robi się biaława. To od iłu, którym zresztą oblepiona jest zjeżdżalnia. Jeszcze gorszym problemem są kamienie w wodzie przy zjeżdżalni, o które dzieci kaleczą sobie stopy. I na koniec - niedaleko zjeżdżalni turyści wyciągnęli z wody dwa drewniane wbite pionowo pale (na głębokości około 130 cm).
Jeśli chodzi o jezioro w Świeszynie, to największym problemem jest zielsko, które uniemożliwia pływanie w oznaczonej strefie za pomostami.
Lech Warsiński, dyrektor OSiR w Miastku, który zarządza kąpieliskami, mówi, że miejsce strzeżone na Ledniku kończy się przy zjeżdżalniach. Nie uzyskaliśmy odpowiedzi, dlaczego nie ma tablic. Drewniane elementy wyciągnięte przez turystów to pozostałość od tablic informacyjnych. - Na ił nic nie poradzę, kamienie są wybierane. W wodzie znajdują się różne rzeczy. Są, niestety, wrzucane też przez wypoczywających. Codziennie rano sprawdzamy brodziki - oznajmia L. Warsiński.
Jeśli chodzi o jezioro Głębokie w Świeszynie, to dyrektor przyznaje, że mocno zarośnięta jest część oznaczonej strefy dla osób potrafiących pływać. - Nie mam jak tego usunąć. Nie wygrabię tej roślinności w tym miejscu, bo jest za głęboko. Poza tym część jest chroniona i nie wolno jej ruszyć - informuje L. Warsiński.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?