Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie będzie farm wiatrowych w gminie Kołczygłowy

Bogumiła Rzeczkowska
Nie będzie farm wiatrowych w gminie KołczygłowyJak prawie w każdej gminie w Polsce, także w Kołczygłowach zaprotestowano przeciwko turbinom wiatrowym.
Nie będzie farm wiatrowych w gminie KołczygłowyJak prawie w każdej gminie w Polsce, także w Kołczygłowach zaprotestowano przeciwko turbinom wiatrowym. archiwum
Plan miejscowy, który umożliwiał budowę farm wiatrowych, nie przeszedł przez komisje Rady Gminy Kołczygłowy. Inwestor ma jeszcze nadzieję, że przekona radnych.

W gminie Kołczygłowy nie powstanie farma wiatrowa. To skutek protestów mieszkańców, który przekonał radnych. Z drugiej strony gmina wydała na dokumentację planistyczną ponad 60 tysięcy złotych, a w najbliższych latach straci ponad milion rocznego dochodu z tytułu podatku od nieruchomości. Mieszkańcy – 600 tysięcy, które obiecuje im inwestor na cele społeczne.

Jak prawie w każdej gminie w Polsce, także w Kołczygłowach zaprotestowano przeciwko turbinom wiatrowym. Około 15 wiatraków miało stanąć w Barnowcu na gruntach prywatnego właściciela. W ubiegłym roku rozpoczęły się działania planistyczne. I protesty.

– W tym celu najpierw rada gminy przyjęła Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego w części obrębu Barnowo, Barnowiec, Kołczygłówki.  Zmiany zaakceptował wojewoda. Później opracowano miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego – mówi Ireneusz Maszka, inspektor do spraw budownictwa w Urzędzie Gminy w Kołczygłowach.

– Plan wskazuje lokalizacje farm wiatrowych. Jednak zaczęły się protesty, zawiązało się Stowarzyszenie Wspólne Dobro Kołczygłowy, które jednoznacznie opowiedziało się przeciwko wiatrakom. W końcu po ostrych dyskusjach plan nie przeszedł przez żadną z komisji rady. Uchwała nie będzie więc poddana pod głosowanie.
Inspektor dodaje, że gmina wydała około 60 tysięcy złotych na sporządzenie dokumentacji. Jednak straci znacznie więcej, bo ponad milion złotych podatku od nieruchomości. To dwa procent liczony od wartości budowli, wieży, dróg dojazdowych i infrastruktury kablowej.

– Przy niskim budżecie gminy to byłby znaczny wpływ – przyznaje Ireneusz Maszka. – Teraz te tereny będą wykorzystywane rolniczo.

W efekcie pod koniec grudnia radni powrócą do starego, czyli uchwalą zmianę studium. Bez wiatraków. Inwestor – spółka z niemieckim kapitałem Prokon New Energy – ma jeszcze nadzieję na przekonanie rady.

– To niekonsekwencja ze strony radnych, bo najpierw podjęli uchwałę, że na tych terenach powstaną elektrownie wiatrowe. Na tej podstawie opracowano plan zagospodarowania. Na etapie uzgodnień był pozytywnie zaopiniowany. Teraz, gdy plan jest gotowy, radni wycofują się ze względu na protesty małej grupy mieszkańców – argumentuje Mirosław Dziamski, pełnomocnik zarządu Prokon New Energy. – Gmina na tym straci. Po pierwsze, milion trzysta złotych rocznie podatku od nieruchomości. Po drugie, stracą mieszkańcy. Zaproponowaliśmy im jeden procent ze sprzedaży energii na cele społeczne w postaci darowizny na rzecz fundacji, którą mogliby utworzyć.

To około sześciuset tysięcy złotych.

Takie argumenty nie przekonują Aliny Horoszko, przedstawicielki Stowarzyszenia Wspólne Dobro z Kołczygłów:

– To kwota z sufitu albo z kapelusza. Nie wiem, jak została wyliczona – dziwi się Alina Horoszko. – Wychodzi na to, że firma sprzedawałaby energię za sześćdziesiąt milionów rocznie. To oznacza, że wiatrak pracowałby przez 208 dni w roku nieprzerwanie całą dobę. A to jest po prostu niemożliwe.
Alina Horoszko wylicza też, że gmina aż tyle nie zyskałaby, ponieważ jako biedna otrzymuje janosikowe, czyli subwencję wyrównawczą, którą musiałaby oddać.

– Nie wiadomo też, czy Prokon będzie budował wiatraki. Może kto inny. Te firmy zawsze obiecują złote góry, oślepiają wirtualnymi pieniędzmi i nie mówią o zagrożeniach. A te są olbrzymie – dowodzi założycielka Wspólnego Dobra i wylicza:

– Hałas, ten słyszalny, ale także szkodliwe dla organizmu infradźwięki. Degradacja otuliny Parku Krajobrazowego Dolina Słupi. Zahamowanie rozwoju turystyki. Spadek wartości nieruchomości. Wątpliwa opłacalność. Niech wiatraki powstają, ale nie 450 metrów od domów.

Pod protestami podpisało się ponad dwieście osób. Czy czas odtrąbić sukces? – Nie, dopóki radni uchwałą nie zmienią studium – podsumowuje Alina Horoszko.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza