Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niech władza wie, że ją sprawdzamy

Archiwum
Grażyna Kopińska
Grażyna Kopińska Archiwum
Rozmowa z Grażyną Kopińską, dyrektorem Programu Przeciw Korupcji Fundacji Batorego.

Mała ojczyzna pod lupą "Głosu"

Przed nami półmetek kadencji samorządu. Dlatego rozpoczynamy wielką akcję "Mała ojczyzna, duża sprawa". Dziennikarze i reporterzy "Głosu" sprawdzą, czy obietnice z kampanii wyborczej zostały zrealizowane. Napiszemy, który z wójtów, burmistrzów i prezydentów zawiódł, a który zasłużył na pochwałę.

Zbadamy, co dobrego, a co złego stało się w tym czasie w Waszych miastach i gminach. Sprawdzimy, czy żyje się Wam bezpieczniej i dostatniej. Będą wywiady z samorządowcami, analizy, komentarze i opinie. Czekamy także na Wasze głosy, mieszkańców. Piszcie i czytajcie nasze raporty z małych ojczyzn. Początek akcji już 19 października w "Głosie".
- W jaki sposób mieszkaniec gminy może kontrolować to, co dzieje się w jego miejscowości?

- Przede wszystkim poprzez kontaktowanie się z radnymi, którzy są reprezentantami wyborców i ich interesów. A rada miasta czy gminy pełni również funkcję kontrolną. I to do radnego czy radnych mieszkaniec powinien się udać ze sprawą. Gdy chodzi o funkcję kontrolną, to tu szczególne znaczenie ma komisja rewizyjna. Do jej zadań należy kontrolowanie tego, czy w samorządzie dobrze się dzieje. Nie do przecenienia jest także rola prasy lokalnej.

- Często słyszymy, że prasa lokalna to ważne ogniwo w kontrolowaniu władzy samorządowej. Zgadza się pani z tym?

- Tak, ale muszę zwrócić uwagę na dwa zagrożenia, które mogą dotykać media szczególnie w mniejszych miejscowościach. Po pierwsze, media muszą być niezależne od władzy lokalnej. Gazeta wydawana przez wójta czy ratusz roli kontrolnej nie spełni. Po drugie, nie może dojść do sytuacji, kiedy poprzez ogłoszenia media uzależniają się od rządzących. Niemniej niezależna lokalna prasa, radio czy telewizja to ważny element demokracji i kontroli tego, co się dzieje w naszych miejscowościach.

- Mijają 23 lata demokracji w Polsce. Samorządy lokalne zdały egzamin?

- Jak najbardziej. Gminy są bardzo dobrze zakorzenione w naszej świadomości. Uważam, że to jedna z tych rzeczy, które udały nam się po 1989 roku. Wydaje mi się jednak, że optymalnym rozwiązaniem byłyby gminy nie mniejsze niż 10-tysięczne. W mniejszych mogą istnieć za duże zależności, które utrudniają przejrzyste zarządzanie. W pięciotysięcznej gminie niemal wszyscy się znają, chodzili ze sobą do szkoły lub po prostu są krewnymi. W takich gminach zazwyczaj urząd jest głównym, jeśli nie największym pracodawcą. To wszystko oczywiście nie musi prowadzić do jakiejś korupcji, ale dla czystości życia publicznego lepsze byłyby jednostki większe. Niemniej samorząd terytorialny to naprawdę wielkie osiągnięcie ostatnich lat.

Rozmawiał Mariusz Parkitny

Zobacz także: Demokracji w kraju nie ma bez aktywnego samorządu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza