Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niemcy mówią, że Polacy to złodzieje. Tymczasem na przygranicznych targowiskach najczęściej kradną nasi sąsiedzi zza Odry

Andrzej Kordylasiński
Fot: gs24.pl
Za złodziejem na rowerze najpierw ruszył samochodowy pościg. Oszusta złapano tuż przed granicą. Tak zakończyła się wczoraj akcja złapania sprytnego Niemca na przygranicznym targowisku w Osinowie Dolnym. Kupcy mówią, że sąsiedzi zza Odry na targowisku nagminnie kradną!

Jest koło południa w niedzielę. Na przygranicznym targowisku w Osinowie Dolnym (gm. Cedynia) ruch. Przy głównej ulicy do stoiska z wystawionymi papierosami podchodzi wysoki mężczyzna. Rozrywa folię, w którą owinięte są podłużne kartoniki z paczkami papierosów. Sprawnie ładuje towar do plecaka. Napełnia cały plecak i spokojnie... odchodzi. Wsiada na rower i dojeżdża. W tym czasie sprzedawca obsługuje klienta wewnątrz sklepu.

- Czy ten Niemiec, który odjechał rowerem, zapłacił za papierosy? - dopytuje się kolega sprzedawcy. - Skąd! Nie zapłacił! - krzyczy Michał Kuzia, który następnie szybko organizuje pościg kupców.

Sprzedawcy wsiadają do dwóch aut i ruszają w pogoń za rowerzystą. Złodziej, widząc co się dzieje, skręca nagle na targowisko Canpol. Wie, że tutaj może przejechać między straganami. Pościg musi się zatrzymać. Kupcy dowiadują się od ochroniarzy którędy można wyjechać z targowiska. Nagle widzą jak sprytny rowerzysta przemyka przez główną drogę. Wjeżdża na ścieżkę między myjnią samochodów a stacją paliw. Stamtąd udaje mu się przedostać na równoległą wiejską drogę prowadzącą do dawnych Państwowych Zakładów Zbożowych. Samochody znowu muszą jechać dookoła. Jeden z kierowców wyprzedza rowerzystę i tarasuje mu drogę. Złodziej się jednak nie poddaje. Objeżdża poboczem auto i ucieka dalej. Brakuje mu jeszcze 50 metrów aby przejechać przez dawne PZZ i dotrzeć do wąskiej furtki. Zostaje jednak złapany przy samym wjedzie do stacji paliw.

Niemiec jest dobrze ubrany. Mówi, że nie ma dokumentów i nie zna języka polskiego. Próbuje pertraktować. Kupcy dzwonią po policję.

-To w ostatnim czasie już drugi taki przypadek. Człowiek zarabia uczciwie na życie, a tacy chcą żyć kosztem innych - mówi wzburzony Michał Kuzia. - Ostatnio facet podjechał samochodem i przez okna wciągał zgrzewkę napojów. Zdążyłem chwycić towar, ale tamten przejechał mi samochodem po stopie! Tablicę rejestracyjną ściągnął przed próbą kradzieży. Kamery na stacji paliw zapisały sytuację, gdy Niemiec zdejmuje tablicę z auta - opowiada pan Michał.

Po pół godzinie przyjeżdża policja z Chojny. Notuje adresy świadków. Podejrzanego, rower oraz plecak z papierosami wsadza do radiowozu.

-Takie sytuacje, gdzie kradnie klient zza Odry, zdarzają się tutaj często. Jesteśmy bezradni, bo to zgłaszamy, ale później nic się nie dzieje, gdyż tłumaczą to niską szkodliwością czynu. Najczęściej więc delikwent tak dostaje, że więcej się tu już nie pokazuje - stwierdza pan Sławomir z hali targowej przy granicy.

Źródło:
Niemcy mówią, że Polacy to naród złodziei. Tymczasem na przygranicznych targowiskach najczęściej kradną... sąsiedzi zza Odry - www.gs24.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza