"Robotnicy bojkotujcie wybory. Nie głosujcie na czerwoną burżuazję" - taki napis pojawił się w toalecie w Stoczni Ustka w maju 1969 roku. Raport tajnego współpracownika w tej sprawie pochodzi z 31 maja tego roku.
Stocznia Ustka została objęta nadzorem SB w połowie lat 60. XX wieku. To był ważny zakład. Pracowało kilka tysięcy osób. Tajna policja musiała wiedzieć wszystko o nastrojach społecznych, żeby interweniować w chwili zagrożenia.
Zawsze przed spodziewanymi niepokojami spowodowanymi na przykład podwyżkami cen, tajni współpracownicy otrzymywali dyrektywy natychmiastowego informowania bezpieki o tym, jakby ktoś miał ochotę na protest. Przykładowo przed słynnym grudniem 1970 roku, TW "Janek" - jeden z najbardziej aktywnych agentów stoczni, który donosił o wszystkim i wszystkich przez całe lata 70. - dostał takie polecenie. Brzmiało - "Zadzwonić pod numer telefonu 46-13 i powiedzieć: Proszę powiadomić Staszka, by pilnie przyjechał po odbiór łososia".
Rola papieru w rękach funkcjonariusza
Wróćmy jednak do meldunku na temat toalety w 1969 roku. Haseł w niej było sporo. Ale trzy zaniepokoiły władzę. Pierwsze: "Robotnicy bojkotujcie wybory. Chcecie głosować na czerwoną burżuazję? Wystarczy, ze robicie za tych skur...." Drugie: "Tu się robi ser dla braci z ZSRR". Trzecie na rolce od papieru toaletowego: "Robotnicy, srajmy na PZPR".
Funkcjonariusz SB wysłany na miejsce dokonał zabezpieczenia operacyjnego wszystkich wywrotowych napisów. Jako dowód zarekwirował rolkę papieru toaletowego. Zrobił zdjęcia wewnątrz kabiny, co miało być kolejnym dowodem w sprawie. Po czym rozpoczęto poszukiwania sprawców. Mimo oczywistego zaangażowania tajnych współpracowników do tej kompletnie błahej sprawy
- wywrotowców nie udało się znaleźć.
Ale robotnicy nie byli zadowoleni z pracy w stoczni. I to bardzo.
Z przerażeniem odnotowano, że na pochodzie majowym w 1969 roku nie wzięła w nim udziału trzecia część zatrudnionych.
To się nie podobało
Sposobem na rozładowanie napięcia były interwencje bezpieki w zakładach, które miały dostarczać części do produkcji statków do Ustki, a które nie wywiązywały się z kontraktów, co powodowało przestoje w pracy.
Nie pomogło. Stocznię ominęły wydarzenia grudniowe 1970 roku. Ale napięcie było wyczuwalne. 2.02.1971 roku TW informował, że w zakładzie mają miejsce niepokoje związane z tym, że ponoć w Radio Wolna Europa powiedziano, że stoczniowcy z Ustki potępiają protestujących stoczniowców z Gdyni. Dyspozycja dla donosiciela: "Wskazać najbardziej aktywnych".
Te napięcia trwały całe kolejne dwa lata. Zakończyły się protestem polegającym na odstąpieniu od pracy przez wydział K-2 (kadłubowy) i W-1 (wyposażenia). W kilkugodzinnym strajku uczestniczyło ponad 200 osób. Powodem był nierówny podział premii. Wówczas dostrzeżono, że w Ustce pracuje grupa 15 osób wcześniej pracujących w Gdyni (przed grudniem 1970 r.). Właśnie ich wytypowano jako wichrzycieli.
TW donosił: "Bardzikowski Franciszek wrogo wypowiadał się przeciwko PZPR i socjalizmowi, terroryzował członków PZPR i rozpowszechniał informacje z Wolnej Europy."
W związku z powyższym, z każdym przeprowadzono rozmowy profilaktyczne. Sieć TW oraz (prawie) właściwy podział pieniędzy spowodował, że przez lata 70. w stoczni panował spokój. Pozorny. W 1980 roku, podczas karnawału Solidarności, PZPR nie miała już nic do powiedzenia. Robotnicy nie czekali. Przystąpili do ogólnokrajowego protestu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?