Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Obozy w Słupsku tematem kolejnego Czwartku Historycznego (zdjęcia)

Jarosław Stencel
Jarosław Stencel
Profesor Wojciech Skóra
Profesor Wojciech Skóra Fot. Jarosław Stencel
W gościnnych progach Bałtyckiej Galerii Sztuki Współczesnej odbyło się kolejne spotkanie w ramach słupskich Historycznych Czwartków. Temat spotkania był bardzo ciekawy - "Polscy robotnicy przymusowi w Słupsku podczas II wojny światowej. Ich życie, obozy i rozstrzelanie dwudziestu dwóch w marcu 1945 roku.”. Spotkanie poprowadził Tomasz Częścik, a gościem specjalnym był prof. dr hab. Wojciech Skóra.

Profesor Skóra na wstępie wspomniał o nieścisłościach na wikipedii dotyczących tematu a konkretnie pomnika w Lasku Południowym jakoby byli tam pomordowani więźniowie podobozu Stutthof, a faktycznie byli to robotnicy przymusowi przetrzymywani w więzieniu przy ulicy Sądowej, przeważnie więźniowie obozu przy ulicy Kozietulskiego.

Profesor prostował także dane na pomniku przy ulicy Hugona Kołłątaja, a będącym pamiątką po znajdującym się na terenie słupskich zakładów naprawczych taboru kolejowego oddziału obozu Stutthof.

- Pomnik przy ulicy Kołłątaja ma trzy błędy. Faktycznie było tam 631, a nie 800 więźniów jak jest napisane na pomniku, i nie od lipca 1944 do lutego 1945, bo obóz powstał 26 sierpnia 1944 i zakończył działalność 7 marca 1945. Stamtąd nie można było wyjść, więźniowie żydowscy byli w charakterystycznych pasiakach, a polscy więźniowie obozu przy Kozietulskiego mieli swoje ubrania, wychodzili rano i wracali wieczorem, mieli pewne ograniczenia zwłaszcza dotyczące wnoszenia żywności na teren obozu, ale ich reżim był nieporównywalny - mówił profesor Skóra.

- Na terenie Słupska przebywało około 1000 robotników przymusowych, około 2000 kobiet i dzieci przetrzymywanych w nieludzkich warunkach w budynku szkoły na Deotymy oraz 630 Żydów więzionych w wagonowni przy ulicy Kołłątaja. Jeśli dodamy te liczby i pewną liczbę sowieckich jeńców i prawie 1000 Polaków w Jezierzycach przewiezionych tam po Powstaniu Warszawskim, to wyjdzie nam, że na początku 1945 roku w Słupsku przebywały tysiące robotników przymusowych, co w poważnym stopniu zmieniało charakter miasta. W obozie przy ulicy Kozietulskiego założonym w 1943 roku było od 400 do 800 osób, którzy rozchodzili się do pracy do zakładów na terenie całego Słupska. Podobóz Stutthof został ewakuowany 7 marca, na dzień przed wkroczeniem wojsk radzieckich do Słupska w kierunku wschodnim, Niemcy nie rozstrzelali tam nikogo. Przewieziono ich do obozu Stutthof. W kwietniu barkami węglowymi zostali przewiezieni na Hel, a następnie w wielkim konwoju aż do Lubeki - powiedział profesor Skóra.

Tam umieszczono ich na liniowcu Cap Arkona, który został 3 maja zbombardowany przez Brytyjczyków. Atak przeżyło około 1000 z 6500 osób, ale SS-mani, marynarze Kriegsmarine oraz uzbrojeni cywile strzelali do rozbitków w morzu i zabijali tych, którzy dotarli do brzegu. Przeżyć zdołało 350 w tym zaledwie kilku z obozu w Słupsku w tym Chaim Kozienicki, który m.in. swój pobyt w Słupsku opisał w książce " Dorastanie w piekle".

Bardzo ciekawy jest fakt istnienia w Słupsku wielu innych obozów dla robotników przymusowych oraz kobiet w Słupsku. Głównym obozem dla kobiet był ten zlokalizowany w Szkole Podstawowej nr 3 (potem gimnazjum, a obecnie V LO) przy ulicy Deotymy. Powstał na przełomie października i listopada 1944 roku. Istniał mniej więcej do połowy lutego 1945 roku, kiedy to kobiety zmuszono do wymarszu pieszo do podsłupskich wsi. Przebywało tam 2000 osób. Głównie Polki, ale też Rosjanki, Finki, Estonki, Łotyszki, Ukrainki i Białorusinki. Fatalne warunki spowodowały tam śmierć około 100 dzieci pogrzebanych na terenie cmentarza w masowych grobach, niestety nie wiadomo dokładnie gdzie.

- Tam kroku nie można było zrobić, Każda sala była wypełniona leżącymi kobietami i dziećmi. Kobiety z dziećmi wprowadzono do łysych ścian nie dając ani koców ani ubrań, ani łóżek do spania - dodawał profesor Skóra.

Główny obozem dla robotników przymusowych, w którym zgromadzono kilkuset robotników był tzw. Schliepgrund 2 noszący nazwę od przedwojennej nazwy ulicy obecnie noszącej imię Jana Kozietulskiego. Obóz znajdował się na terenie byłego stadionu Viktorii Słupsk (jego istnienie skończyło się wraz z upłynięciem 15-letniego okresu dzierżawy w 1937 roku, znajdował się tam, gdzie obecnie Lidl, a przedwojenne świerki od strony ulicy Kniaziewicza wyznaczały łuk stadionu) oraz restauracji Elysium (obecnie teren Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Gdańsku delegatura w Słupsku), a także browaru Quell (obecnie magazyny wojskowe). W 186 wsiach powiatu słupskiego pracowało około 2800 Polaków. Pozostałe obozy znajdowały się między innymi przy pl. Dąbrowskiego, ulicach Poznańskiej, Rybackiej, Kaszubskiej, Poniatowskiego i przy stacji kolejowej.

Profesor Skóra wspomniał również o chęci umieszczenia tablicy pamiątkowej na jednym z budynków na terenie byłego obozu Schilepgrund, a także kolejnej poświęconej działaczowi polskiemu z Ziemi Bytowskiej Janowi Bauerowi, który został zamordowany w 1940 roku w Sachsenchausen, a wcześniej po procesie w 1932 roku został osadzony w areszcie w Słupsku. Do tematu powrócimy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza