Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Panu już dziękujemy

Tomasz Ogonowski
Prezydencki duet (z lewej Mirosław Mikietyński) nie szczędził słów krytyki byłemu dyrektorowi ZBM.
Prezydencki duet (z lewej Mirosław Mikietyński) nie szczędził słów krytyki byłemu dyrektorowi ZBM. Fot. Przemysław Gryń
Rozstajemy się - tymi słowy określił zwolnienie z pracy dyrektora Zarządu Budynków Mieszkalnych Jana Śliwińskiego prezydent Koszalina Mirosław Mikietyński. Powód? Kilkumilionowy dług ZBM wobec wspólnot mieszkaniowych.

Dyrektor został wezwany do prezydenta na godzinę 11.45. Kwadrans później Mikietyński ogłosił swoje stanowisko na specjalnie zwołanej konferencji prasowej.
- Nie widzę możliwości dalszej współpracy z dyrektorem Janem Śliwińskim. Decyzja już jest, chociaż cały czas rozważamy tryb w jakim zostanie rozwiązana umowa o pracę. W tej chwili nieznane jest także nazwisko jego zastępcy - poinformował prezydent.

To trwało latami

Czarne chmury zbierały się nad Śliwińskim od kilku miesięcy. W ratuszu mówiło się, że w prowadzonej w ZBM księgowości istnieją uchybienia, które mogą narazić miasto na poważne straty finansowe. Blisko dwa miesiące temu prezydent Mikietyński powołał specjalną kontrolę do zbadania stanu finansów ZBM.
Jej wyniki są wręcz sensacyjne.
- W ZBM funkcjonowała podwójna księgowość. Przychody wspólnot mieszkaniowych nie były księgowane na osobnych kontach. Ten proceder trwał latami - mówił wczoraj Mikietyński. - Efekt jest taki, że miasto ma wobec wspólnot zobowiązania sięgające kilku milionów złotych - wtórował mu jego zastępca ds. komunalnych Stanisław Gawłowski. Kontrola wykazała także inne nieprawidłowości w funkcjonowaniu ZBM. Chodzi m.in. o bulwersującą od kilku miesięcy opinię publiczną sprawę rozliczania opłat za ciepło w budynkach należących do miasta oraz przetargu na wymianę okien, który został ogłoszony bez wymaganej prawem (Ustawa o Zamówieniach Publicznych) specyfikacji.

Ratusz się obroni?

W tej chwili nie wiadomo, ile dokładnie miasto jest winne 533 wspólnotom funkcjonującym na terenie gminy Koszalin. Od tygodnia trwa w ZBM druga, powołana przez prezydenta, kontrola, która ma tylko jedno zadanie - ustalić ile pieniędzy z miejskiego budżetu musi trafić na ich konta.
Jednak okazuje się, że to nie takie proste. - Niechęć pana Śliwinskiego do współpracy była tak ogromna, że dokumentów nie mogli od niego wydobyć nawet kontrolerzy Urzędu Miejskiego - narzekał prezydent Koszalina. - Mamy nadzieję, że po usunięciu tej "blokady" bardzo szybko ustalimy o jakich dokładnie kwotach mowa - uzupełniał Gawłowski.
Po ustaleniu wysokości długu, trzeba go będzie zwrócić. - Sytuacja jest arcytrudna - przekonywał Mikietyński. - Dlatego apelujemy do wspólnot o współpracę. Trzeba im oddać dług co do grosza i to nie podlega dyskusji, ale chcemy to robić w ratach przez kilka lat. A to wymaga już negocjacji.
- Co będzie jeżeli wspólnoty nie zechcą współpracować, tylko zaczną się domagać błyskawicznego zwrotu pieniędzy? - zapytaliśmy prezydenta.
- Odpowiem tak: ratusz ma w tej chwili jedną z najlepszych kancelarii prawniczych w mieście.

Prokuratora nie będzie

Mimo powagi zarzutów byłemu dyrektorowi ZBM nie grożą prawdopodobnie poważne sankcje karne. - Pieniądze były niewłaściwie księgowane i niewłaściwie rozliczane, stąd zadłużenie. Ale tak naprawdę ani jedna złotówka nie wyciekła na zewnątrz firmy, a pieniądze zostały zainwestowane w tak zwaną substancję miasta. Stąd ograniczymy się tylko do rozwiązania umowy o pracę - poinformował Mirosław Mikietyński.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza