- Dwie kotki, złapane przed tygodniem, zostały już wysterylizowane, a kocur wykastrowany - mówi Anna Strąk, kierownik schroniska dla zwierząt w Słupsku.
- Wszystkie zwierzęta wróciły już na ogródek przy ulicy Podgórnej, gdzie mieszkały. Natomiast trzy młode kocięta, które również były złapane w ubiegłym tygodniu, zostaną nadal w schronisku. Są zdrowe i zaszczepione, choć jeszcze nieco dzikie. Zostaną jednak skierowane do adopcji.
- Skontaktujemy się też z panią Bogusławą, która opiekuje się tamtejszymi kotami, i wspólnie wyłapiemy kolejne zwierzaki. Młode przekażemy do adopcji, dorosłe przejdą zabieg, aby nie mogły się dalej rozmnażać - zapowiada Anna Strąk. Pani Bogusława już nie może się doczekać pracowników schroniska.
- Te koty trzeba jak najszybciej wyłapać. Część z nich jest przeziębiona. Wymagają pomocy weterynarza - mówi opiekunka kotów.
Przypomnijmy, o sprawie pisaliśmy pod koniec listopada. Pani Bogusława z ul. Długosza poprosiła nas o pomoc. Kobieta od lat opiekuje się kilkudziesięcioma wolno żyjącymi kotami. Twierdziła, że zwierzętom należy się pomoc.
O sprawie natychmiast poinformowaliśmy schronisko dla zwierząt. Jego pracownicy wraz z nami poszli na miejsce i sprawdzili, w jakich warunkach żyją koty. Potem wyłapali kilka z nich.
Szefowa słupskiego schroniska przyznaje, że zwierzaki mieszkające na ogródkach to największe znane jej skupisko dziko żyjących kotów w mieście. Zdaniem ich opiekunki, latem na karmienie przychodziło nawet 70 zwierząt. Teraz jest ich nieco mniej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?