Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

PKS. W Ustce nie można kupić biletów na autobusy dalekobieżne

Fot. Kamil Nagórek
Kasa biletowa dla autobusów dalekobieżnych jadących z Ustki jest tylko w Słupsku.
Kasa biletowa dla autobusów dalekobieżnych jadących z Ustki jest tylko w Słupsku. Fot. Kamil Nagórek
Kuracjusze wypoczywający w usteckim uzdrowisku nie mogą kupić na miejscu biletów na autobusy dalekobieżne. PKS twierdzi, że sprzedaż w kurorcie nie opłaca się mu.

Ustka jest znanym w Polsce uzdrowiskiem, do którego przyjeżdża wielu kuracjuszy z odległych stron Polski. Są to ludzie w średnim i starszym wieku, cierpiący na różne dolegliwości. - Miesięcznie gościmy około 400 kuracjuszy - mówi Dariusz Andrzejewski, prezes spółki Uzdrowiska Ustka. - Szacuję, że połowa z nich przyjeżdża własnymi samochodami, a reszta koleją i autobusami.

Usteckich kuracjuszy denerwuje to, że muszą bardzo się męczyć, aby mieć pewność, że wrócą autobusem do domów na drugim końcu Polski. - Te autobusy często są napełnione do ostatniego miejsca, a w Ustce bilet można kupić tylko u kierowcy - mówi Gabriela Komilska, kuracjuszka z Katowic. - Aby być pewnym tego, że kupimy bilet i dojedziemy do domów, musimy jechać po bilety kilka dni wcześniej do Słupska.

Potem wracamy do Ustki i tam wsiadamy do autobusów. Słupski PKS ma w swojej ofercie całoroczne połączenia dalekobieżne z Ustki do Zamościa, Katowic, Zakopanego i Warszawy. Latem także połączenia z Jelenią Górą i Kłodzkiem. Firma twierdzi jednak, że punkt sprzedaży biletów opłaca się jej utrzymywać w Ustce tylko latem. - Poza sezonem jeździ zbyt mało ludzi, żebyśmy utrzymywali w Ustce pracownika, bo i tak na ten rok mamy mały budżet - mówi Andrzej Kraweczyński, dyrektor PKS Słupsk. - Poza sezonem naszymi autobusami jeździ mniej ludzi, więc bilet można kupować bezpośrednio u kierowcy. Jakieś miejsce zawsze się znajdzie.

Specjaliści od kreowania wizerunku zwracają uwagę, że turyście "jakieś" miejsce mu nie wystarczy. - Ustce trudno będzie uzyskać przywiązanie do marki, jeżeli ludzie na każdym kroku mają jakieś niedogodności - tłumaczy Hubert Gonera z agencji marketingowej Landbrand. - W przyszłości może się zdarzyć, że kuracjusz będzie wolał pojechać na wypoczynek do innego uzdrowiska, bo Ustka będzie mu się kojarzyła z trudnościami.

Okazuje się, że w Ustce znalazł się chętny, który mógłby sprzedawać bilety.
- Znamy ten problem, bo do nas często przychodzili kuracjusze i pytali, czy nie możemy im pomóc - tłumaczy Tomasz Laskowski, prezes Lokalnej Organizacji Turystycznej w Ustce.
- Chcemy wyjść im naprzeciw i chętnie będziemy sprzedawali bilety w naszym Biurze Informacji Turystycznej przy ulicy Marynarki Polskiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza