"Moja babcia chorowała, zjadła loda, wyzdrowiała" - takie zawołania obnośnych handlowców można usłyszeć niemal każdego dnia na usteckiej plaży.
Liczba handlowców zależy od aury i liczby plażowiczów. Jeżeli na plażowym piasku wypoczywa niewiele osób, handlarzy jest mniej. Jeżeli praży słońce i kąpielisko oblegają tłumy, sprzedawców również jest wielu. Jak oblicza ustecki magistrat handlarzy plażowych jest od kilku do kilkunastu w ciągu dnia. Tegoroczny rekord to 16 w ciągu jednego dnia.
Handlujący na plaży to młodzi ludzie. Z noszonych przez siebie lodówek turystycznych, toreb i koszy sprzedają najczęściej słodkie wypieki i gotowaną kukurydzę. Okazuje się jednak, że usteccy handlarze sprzedają artykuły spożywcze niezgodnie z prawem.
- Handel obnośny wszystkimi artykułami spożywczymi wymaga zgłoszenia u nas - informuje Henryka Kisiel z Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Słupsku.
- Aby spełnić warunki pozwalające na handel spożywczy, sprzedawcy muszą wykazać się dobrym stanem zdrowia, mieć orzeczenie lekarskie o dopuszczeniu do obrotu żywnością.
Handlowiec musi wykazać się także odpowiednimi warunkami do mycia pojemników na żywność. W tym roku nie wydawaliśmy żadnego zezwolenia na handel obnośny na plaży w Ustce. W takiej sytuacji klienci kupujący żywność od takich sprzedawców robią to na własną odpowiedzialność.
Pracownicy słupskiego sanepidu zaznaczają, że to straż miejska powinna kontrolować handlowców i sprawdzać, czy spełniają wszystkie przepisy, w tym również te sanepidowskie.
Tymczasem okazuje się, że usteccy strażnicy miejscy zajmują się głównie ściąganiem opłat z obnośnych handlowców. Jeden dzień handlu obnośnego w Ustce kosztuje 30 złotych od osoby. Takie warunki ustanowiły władze Ustki i urzędnicy pilnują, żeby wszyscy handlujący uiścili opłatę.
- Zanim handlarze wejdą na plażę, uiszczają strażnikom opłatę za handel obnośny
- mówi Krzysztof Stodoła, zastępca komendanta Straży Miejskiej w Ustce.
- Handlarze są pracownikami dwóch firm. Jednej z Ustki i drugiej z Krakowa. Sprawdziliśmy, obie są legalnie działającymi firmami, więc nie możemy zabronić im handlu na plaży. Na tym kończą się nasze uprawnienia. Przepisy nie pozwalają nam ingerować w to, na jakich zasadach zatrudniani są młodociani pracownicy, ani spraw- dzać pozwoleń wydanych przez sanepid.
Słupski sanepid wyjaśnia natomiast, że strażnicy nie muszą sami wymagać od handlowców pokazania zezwoleń. Wystarczy, że w ramach kontroli zanotują dane firmy handlowej i przekażą te dane pracownikom sanepidu. Ci sami skontrolują firmę pod kątem zezwoleń sanitarnych. Handel obnośny na plaży w Ustce nie jest nowym zjawiskiem.
Trwa już od wielu lat. Sprzedawcy prześcigają się w urozmaicaniu swojej oferty. W 2006 roku na plaży spotkać można było studenta, który chodził z butlą gazową na plecach i nosił przed sobą płonący grill, na którym smażył kiełbaski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?