Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Policja sprawdzała apteki w Miastku

Andrzej Gurba
Apteka przy ulicy Królowej Jadwigi w Miastku.
Apteka przy ulicy Królowej Jadwigi w Miastku. Fot. Andrzej Gurba
Funkcjonariusze na prośbę starostwa potwierdzają, że miasteckie apteki nie pełnią nocnych dyżurów. Może to się skończyć odebraniem farmaceutom zezwoleń na działalność.

Miasteckie apteki przestały pełnić nocne dyżury wbrew uchwale Rady Powiatu Bytowskiego. Od stycznia czynne są tylko do 22. Starostwo poskarżyło się ministrowi zdrowia oraz inspekcji farmaceutycznej. W odpowiedziach stwierdzono, że zgodnie z prawem to rada powiatu ustala rozkład godzin pracy aptek, kierując się bezpieczeństwem mieszkańców. Wojewódzki Inspektorat Farmaceutyczny w Gdańsku poprosił starostwo o konkrety, aby móc wszcząć postępowanie kontrolne.

- W ciągu kilku dni je otrzyma. Zwróciliśmy się do policji, aby ta sprawdziła nocną pracę aptek. Były zamknięte. Mamy czarno na białym konkretne apteki, które nie przestrzegają prawa. Chodzi o trzy punkty. Takich konkretów chciała inspekcja farmaceutyczna - mówi Czesław Żurawicki, wicestarosta bytowski.
Weronika Żebrowska, pomorski wojewódzki inspektor farmaceutyczny w Gdańsku, potwierdza, że formalnie rację ma bytowskie starostwo. - Prawo to prawo. Należy go przestrzegać. Jeśli przepisy są złe, nieżyciowe, to należy je zmienić. Dopóki jednak dane przepisy obowiązują, to nie można stać ponad nimi - oznajmia Żebrowska. Czeka na pismo od bytowskiego starostwa.

- Każdy przypadek będzie rozpatrywany oddzielnie. Nie ma tu odpowiedzialności zbiorowej. Jest możliwe
nawet odebranie zezwolenia na prowadzenie działalności, jeśli apteka w rażący sposób nie zaspokaja potrzeb lekowych ludności.

Czy brak nocnych dyżurów się na to przekłada, to jest kwestia do oceny - mówi Żebrowska. Bardziej prawdopodobne jest skierowanie sprawy do rzecznika odpowiedzialności zawodowej. Sprawa może też znaleźć finał w sądzie aptekarskim. Wachlarz dolegliwości jest szeroki - od nagany do zakazu wykonywania zawodu. Żebrowska ubolewa, że urzędnicy i farmaceuci nie mogą wypracować kompromisu. Wicestarosta Żurawicki przyznaje, że jak do tej pory nie wpłynęła do starostwa żadna skarga od mieszkańców, którzy nie mogli kupić w nocy leku, a który był im niezbędny. Takich sygnałów nie ma też od lekarzy.

- Od lekarzy trudno spodziewać się jakichś skarg, bo te grupy zawodowe są ze sobą blisko. Apeluję jednak do pacjentów o sygnały. Jeśli okaże się, że z powodu zamknięcia apteki nie można było wykupić leku i ten fakt naraził pacjenta na szkody, to pomożemy mu w dochodzeniu swoich roszczeń -oznajmia Żurawicki.

- Starostwo zaczyna bardzo brzydko grać, próbując napuszczać na nas pacjentów i angażując policję. Zrobi się z tego otwarta wojna. Dlaczego radni i urzędnicy nie chcą zrozumieć, że brak nocnych dyżurów
nie zagraża pacjentom! Że nic złego się nie dzieje, pokazały te ponad dwa miesiące. Nie chcemy nocnych dyżurów, bo nam się to po prostu nie opłaca - mówią miasteccy aptekarze. O kolejnym spotkaniu i próbie porozumienia się nikt teraz nie myśli.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza