Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Proces słupskiej adwokat Katarzyny R. Pokrzywdzeni nie pamiętają, kto zadał im ciosy nożem

Bogumiła Rzeczkowska
Bogumiła Rzeczkowska
Kolejna rozprawa przeciwko słupskiej adwokat Katarzynie R., oskarżonej m.in. o usiłowanie zabójstwa. Obrońcy - adwokaci Andrzej Sut, Marcin Malinowski i radca prawny Piotr Chrzczonowicz, prokurator Arkadiusz Wolski, pełnomocnik Mariusza K. - radca prawny Dariusz Kordoński
Kolejna rozprawa przeciwko słupskiej adwokat Katarzynie R., oskarżonej m.in. o usiłowanie zabójstwa. Obrońcy - adwokaci Andrzej Sut, Marcin Malinowski i radca prawny Piotr Chrzczonowicz, prokurator Arkadiusz Wolski, pełnomocnik Mariusza K. - radca prawny Dariusz Kordoński Bogumiła Rzeczkowska
W sprawie oskarżonej słupskiej adwokat Katarzyny R. pokrzywdzony Mariusz K. w ogóle nie czuje się pokrzywdzony, a Marcin K. „nie zna tej pani”. Świadkowie nie pamiętają, bo twierdzą, że w czasie zdarzenia byli pijani. Wszyscy zmieniają zeznania.

Proces 41-letniej Katarzyna R. ze Słupska dobiega końca. Na ostatniej rozprawie sąd przesłuchał pokrzywdzonych. Tym razem z ich trzeźwością nie było problemu, bo Mariusz K. został doprowadzony z aresztu, a Marcin K. przechodzi przymusowe leczenie odwykowe. Również jego żona Natalia K. pojawiła się w sądzie w dobrym stanie. Na listopadowej rozprawie miała prawie 2,9 promila alkoholu w organizmie.
O ile z trzeźwością świadków nie ma problemów, o tyle gorzej z ich pamięcią. Wszyscy zgodnie twierdzą, że późnym wieczorem 5 sierpnia 2022 roku byli bardzo pijani i nie potrafią opowiedzieć, co wydarzyło się przed jednym z domów przy ulicy Lelewela w Słupsku.

Według oskarżającej w sprawie Prokuratury Okręgowej w Toruniu tamtego dnia Katarzyna R. zaatakowała ostrym narzędziem dwóch mężczyzn. Mariusz K. został ranny w szyję i brzuch, Marcin K. - w pośladek. To zarzuty usiłowania zabójstwa pierwszego z nich i spowodowania lekkich obrażeń u drugiego. Po tym zajściu Katarzyna R. próbowała odjechać samochodem, ale uderzyła w ogrodzenie. Pokrzywdzonymi w tej sprawie są także policjanci, którzy zatrzymali Katarzynę R., zawieźli ją do szpitala na pobranie krwi, a później na komisariat. Z ich zeznań wynika, że kobieta była agresywna. Jednego z funkcjonariuszy kopnęła w udo, a drugi otrzymał cios głową w okolicę prawego oka. Groziła policjantom i obelżywie znieważała, naruszyła ich nietykalność cielesną, zmuszała do zaniechania prawnych czynności służbowych. Badanie wykazało zawartość 1,79 promila alkoholu oraz leków we krwi Katarzyny R. Jest też więc oskarżona ją o jazdę po pijanemu.

Na nożu znalezionym w aucie Katarzyny R. biegli z Instytutu Genetyki Sądowej znaleźli materiał genetyczny Mariusza K. i Marcina K. Na siekierze nie znaleziono śladów. Na narzędziach nie ujawniono też śladów linii papilarnych, a badania osmologiczne - śladów zapachowych - dały wynik negatywny.

Zmieniła zeznania

Ani śledztwo, ani do tej pory proces nie dały odpowiedzi na pytania, co zaszło na ul. Lelewela, jakie były przyczyny zajścia i kto jeszcze w nim uczestniczył, czy ktoś wcześniej uszkodził samochód oskarżonej oraz jaki związek ze sprawą mają nielegalny wykup mieszkań komunalnych i wyrzucanie ludzi na bruk, a także narkotyki? Katarzyna R. nie złożyła wyjaśnień. Na rozprawie zadaje jedynie pytania biegłym i świadkom.

Natalia K., żona pokrzywdzonego Marcina K., która po zdarzeniu zadzwoniła na numer 112, w czasie śledztwa obciążyła zeznaniami Katarzynę R., która miała zranić Mariusza K., a po tym rzucić się na jej męża. Teraz jednak świadek twierdzi, że powiedziała tak, bo bała się Mariusza K., który kazał jej tak zeznawać. Jednak nie wiadomo, kiedy trzymający się za gardło pokrzywdzony z przeciętą tchawicą miał ją zastraszać.

- Tamtego dnia byłam w ciągu alkoholowym. Piłam pół dnia. Z litr wódki wypiłam – mówiła przed sądem. - Zobaczyłam szarpaninę z tą panią R. Teraz ją poznałam – wskazała oskarżoną. - Mariusz K. ciosy zadawał, wyzywał: „Ty kur…”, takie o, różne… Uderzał ją po głowie, szarpał. Wszystko szybko się działo. Na pewno się broniła. Odpychała Mariusza K. On chwycił się za szyję, ale ja nie wiem, czemu.

Nie jest pokrzywdzony

Pokrzywdzony Mariusz K. został doprowadzony z aresztu. Trafił tam w listopadzie z podejrzeniem o posiadanie narkotyków. Poza tym odbywa karę za kradzież z włamaniem. Stanął przed sądem w kajdankach i łańcuchach na nogach. Sąd zdecydował, że pokrzywdzony będzie zeznawał pod przysięgą. Jednak nie od razu udało się go przesłuchać.
- Nie chcę prasy podczas przesłuchania. Wnoszę o usunięcie z sali gazety – zakomunikował, a po uwadze sędzi Agnieszki Niklas-Bibik, że rozprawa jest jawna, Mariusz K. odmówił składania zeznań.

- Czuję się zagrożony, bo wszystko będzie w gazecie – tłumaczył, żądając wyłączenia jawności.
Sąd po naradzie zdecydował, że opinia publiczna ma prawo wiedzieć, co dzieje się w tej sprawie i dziennikarze pozostali na sali. Pouczył też świadka, że odmowa zeznań jest zagrożona karą. Ostatecznie udało się go przesłuchać w ramach wideokonferencji – zeznawał z innej sali.

- Nie jestem i nie czuję się pokrzywdzony – stwierdził Mariusz K., choć w śledztwie zeznał, że widział nóż, chciał go wyrwać i został ugodzony. - Przyszedłem przed blok. Usłyszałem kłótnię, krzyki. Byłem pijany. Też zacząłem krzyczeć, wyzywać, bluźnić. Rozpoznałem, że to Kasia krzyczy. Parę kroków zrobiłem w jej stronę. Nie wiem, dlaczego się przyczepiłem. Zaczęliśmy się szarpać. Kopnąłem ją raz czy dwa. Ktoś czymś rzucił, kamieniem czy coś, w głowę, bo ona upadła. Kasia kazała mi wypier… Ktoś rozwalał jej auto. Szarpaliśmy się. Było ciemno. Zostałem uderzony, ale tego nie pamiętam. Zobaczyłem krew i uciekłem. W pierwszej chwili myślałem, że to Kasi krew. Nie chciałem policji, bo byłem poszukiwany. Byłem u rodziców. Oni chcieli dzwonić po karetkę, to uciekłem do siostry. Karetka zabrała mnie od niej. W szpitalu się obudziłem. W gazetach czytałem, w telewizji i powiedzieli mi, że zostałem ugodzony nożem. W brzuch i szyję. Opuściłem szpital na własne żądanie, bo bałem się, że przyjedzie policja. Ja naprawdę nie wiem, co się stało. Sam siebie obwiniam. Może gdybym nie zaczepił Kasi, odjechałaby. Niepotrzebnie się przyczepiłem, uderzyłem...

Pokrzywdzony twierdzi, że nikogo innego nie widział na miejscu zdarzenia, ale wtedy dużo pił – dziennie pół litra, litr i jakieś piwa. Słowem: nie pamięta, jak się szarpanina z Katarzyną R. skończyła, bo urwał mu się film. A na policji zeznał, że Katarzyna R. miała nóż, bo wiedział to z gazet i telewizji.

Po kilku innych wyznaniach świadka na temat picia i że „ostatnio też mu zarzucili”, sędzia zapytała:
- Pił pan w areszcie?
- Nie mogę powiedzieć, bo w gazecie napiszą – odparł Mariusz K.

Pokrzywdzony przyznał też, że wtedy zażywał także inne środki i palił marihuanę, ale nikomu ich nie udostępniał. Najpierw on znalazł narkotyki, a później policja u niego znalazła.
- Czy obracał pan nieruchomościami? - pytała sędzia.
- Ja? - zdziwił się Mariusz K. - Ja butelki sprzedaję. To chyba w Warszawie.
- Właśnie o to chodzi - podpowiadała sędzia. - A słyszał pan o wyrzucaniu na bruk jakichś znajomych?
- Nie.

Nie zna tej pani

Z kolei pokrzywdzony Marcin K., ranny w pośladek, przyznał, że tamtego dnia miał cztery promile.
- Krzyki na klatce usłyszałem. Myślałem, że to dzieci. Ktoś się szarpał. Próbowałem rozdzielić. Nic nie czułem. Od żony się dowiedziałem, że krwawię. W szpitalu zostałem zszyty i wypuścili mnie tej samej nocy. Pieszo wróciłem. Nie widziałem Katarzyny R. tego dnia – opowiadał, choć w śledztwie zeznał: „Kobieta dość wysoka, włosy blond. Ugodziła mnie ostrym przedmiotem w lewy pośladek. Nie znam jej”.
- Nie widziałem noża w rękach kobiety. Nie pamiętam ugodzenia. Nie wiem, czy to była ta pani. Pierwszy raz tę panią widzę na oczy – powiedział przed sądem, wskazując oskarżoną.

Marcin K. nie podtrzymał wcześniejszych zeznań: - Tam była grupka ludzi. Nie chcę, by skazano kogoś, kto jest niewinny. Nie wiem, kto to zrobił.

Pokrzywdzony nie chce też żadnego odszkodowania. Natomiast po 10 tysięcy złotych żądają policjanci, którzy czują się pokrzywdzeni przez Katarzynę R.

Sąd przedłużył Katarzynie R. tymczasowe aresztowanie do 26 kwietnia. Następna rozprawa w lutym.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza