Choć w ostatnich miesiącach 1944 roku do Bytowa i okolic zaczęli docierać uciekinierzy z rejonu Lęborka, to sami mieszkańcy Bytowa czekali na rozwój frontowych wydarzeń. Zresztą dyrektywa Hitlera była jasna - miasta należy ewakuować dopiero wtedy, kiedy wróg zbliży się na odległość piętnastu kilometrów.
Praktycznie do stycznia 1945 roku bytowskie urzędy, jak i szkoły funkcjonowały w miarę normalnie. Za ewentualną ewakuację odpowiedzialny był kreisleiter L. Forster, niemal fanatyczny nazista, który do końca wierzył, że Armia Czerwona nie zdoła przełamać Wału Pomorskiego i tym samym zająć Bytowa.
Operacja pomorska
Jak wyglądała sytuacja na froncie? W połowie stycznia wojska radzieckie rozpoczęły ofensywę na Pomorzu. 10 lutego rozpoczęto operację pomorską. Według planów wojska 2. Frontu Białoruskiego miały podejść w ciągu dziesięciu dni na linię Tczew-Kościerzyna-Bytów-Miastko-Szczecinek.
Następnie miało zostać wykonane uderzenie (24 lutego) w kierunku na Biały Bór, Bobolice i Koszalin, aby dotrzeć do Bałtyku i rozdzielić niemieckie wojska na dwie części.
- Natarcie w kierunku Bytowa przypadło 49. Armii Ogólnowojskowej gen. Iwana Griszyna. Cel ten nie został jednak osiągnięty. Wprawdzie 49. Armia odniosła w pierwszej fazie walk największy sukces, przesuwając się w głąb pozycji niemieckich o około 10 km, ale pozostałe jednostki Armii Czerwonej, w tym także 70. Armia Ogólnowojskowa gen. Wasilija Popowa, przesunęły się zaledwie o 2-3 km.
Silny opór oddziałów 2. Armii niemieckiej powstrzymał natarcie. Rosjanie zajęli jednak Chojnice, gdzie marszałek Konstanty Rokossowski ulokował się ze swoim sztabem - piszą Krzysztof Melchert i Beata Wilczewska-Ryżycka w książce "Gorycz klęski i wzwolenia".
- 24 lutego rozpoczęła się druga faza operacji pomorskiej. Uderzenie spod Chojnic siłami 49. Armii, 70. Armii i 19. Armii gen. G. Kozłowa na Koszalin napotkało na zaciekły opór Niemców w rejonie Przechlewa, Wołczy Wielkiej i Małej. Walczyła tutaj 2. Armia gen. Walthera von Weissa. Niemcy zgromadzili w tym rejonie znaczne siły pancerne, które miały wyprowadzić kontruderzenie na tyły 2. Frontu Białoruskiego.
Atak niemiecki zakończył się jednak fiaskiem, a Rosjanie opanowali 3 marca Miastko. W tym samym czasie 19. Armia przełamała opór hitlerowców na odcinku Biały Bór- Szczecinek i dotarła do morza w okolicy Łazów. Dnia 5 marca wojska radzieckie zajęły Koszalin. Dotarcie Rosjan do morza stworzyło nową sytuację strategiczną. Niemieckie 2. i 11. Armia zostały rozdzielone.
Niemieccy dowódcy zostali zaskoczeni rozwojem sytuacji. Sam Bytów był dosyć ważnym punktem strategicznym. Tu przecinały się szlaki zaopatrzeniowe (kierunek Lębork, Słupsk, Kościerzyna). Jak Niemcy przygotowali się do obrony Bytowa? Budowano okopy, które ciągnęły się od dzisiejszej ulicy Sucharskiego do Smolarni, ustawiano zapory z drewna.
Przeciwpancerne działa ustawiono w kierunku na Niezabyszewo. Z kolei na ulicy Wieży Wodnej obok wieży ciśnień stanęły działa przeciwlotnicze. W ten sposób Niemcy przygotowywali się na atak z trzech kierunków: Chojnice, Miastko, Borzytuchom. O zajęcie Bytowa i całego powiatu walczyła 70. Armia, korzystając z pomocy 8. Korpusu Zmechanizowanego pod dowództwem gen. Finsonowicza.
Natarcie następowało w kierunku na zachód od Chojnic, głębokim łukiem przez powiat bytowski w kierunku Gdańska. Na lewym skrzydle nacierała wzdłuż wybrzeża na Puck i Wejherowo 19. Armia Uderzeniowa. Natomiast na prawym skrzydle postępowała 49. Armia. W wyniku zaciętych walk do 5 marca został zdobyty południowo-zachodni skrawek powiatu bytowskiego.
W tym dniu linia frontu przebiegała od Somin przez Luboń (powiat Chojnice), Rekowo, Masłowice i Tuchomie - czytamy w "Goryczy klęski i wyzwolenia". 7 marca 1945 roku oddziały 70. Armii gen. Popowa znalazły się pod samym Bytowem. Pierwsze natarcie nie udało się. Niemcy obronili swoje pozycje. Armia Czerwona w rejonie dworca kolejowego straciła trzy czołgi. Radzieccy dowódcy zmienili plany.
Od północy i północnego-zachodu rozpoczął się atak oddziałów 8. Korpusu Zmechanizowanego gen. Finsonowicza, natomiast od
południa i południowego-wschodu szturm przypuściły wojska 70. Armii. Niemcy ciągle jednak utrzymywali się na swoich pozycjach.
Armia Czerwona przystąpiła do kolejnego ataku, z większą liczbą żołnierzy i z użyciem ciężkiej artylerii. Wtedy niemiecka armia nie utrzymała już linii obrony. Część żołnierzy dostała się do niewoli, a część ewakuowała się w stronę jeziora Jeleń i miejscowości Jasień. Bytów został zdobyty przez Armię Czerwoną 8 marca około godziny 16.
Ludność cywilna
Kobiety i dzieci zostały ewakuowane z Bytowa 3 marca. Za wcześnie w myśl dyrektywy Hitlera. Za późno, bo ginęli w panice i atakach lotnictwa radzieckiego. Pierwsze wielogodzinne bombardowanie Bytowa nastąpiło w nocy z 20 na 21 lutego.
- Po ataku L. Forster przeszedł przez miasto i stwierdził, iż widok obłąkanych ludzi był straszny. Wszędzie leżeli zabici i ranni, krzyczeli wszyscy, dzieci, kobiety. Straszliwie została trafiona kolumna wozów uciekinierów koło dworca i młyna. Tam było najwięcej zabitych - czytamy w "Historii Bytowa" pod redakcją Zygmunta Szultki.
O pierwszym bombardowaniu Bytowa napisał też ksiądz Walther Genge w parafialnej kronice.
- 20 lutego rosyjskie samoloty pierwszy raz bombardowały miasto. Trwało to od 9 rano do 23 w nocy (21.02). Nieprzyjacielskie samoloty nadlatywały co godzinę, o sile od 2 do 12 maszyn. Pierwsze bomby lotnicze zniszczyły dom na rynku naprzeciwko kościoła. Było 4 zabitych. Wszystkie szyby w kościele zostały wytłuczone. Uchodźcy pospiesznie opuścili nasz kościół.
Dodajmy, że w tym czasie w Bytowie przebywali cywilni uchodźcy z innych miast, którzy uciekali przed Armią Czerwoną. Hitlerowcy robili wszystko, aby "zdyscyplinować" ludność cywilną, nie dopuścić do jeszcze większej paniki.
Przy zamku powieszono dziewięciu dezerterów. Po kobietach i dzieciach ewakuowano pozostałych mieszkańców. Zgodnie z hitlerowskimi nakazami miała ona objąć wszystkich, też Polaków. Opornych karano. Część polskich, kaszubskich rodzin chowała się w lasach. Ewakuacja dla części ludności zakończyła się śmiercią. Część mieszkańców później była zawracana do swoich miejscowości przez Armię Czerwoną.
Szacuje się, że do Bytowa po przejściu frontu wróciło około 30 procent jego niemieckich mieszkańców. Wkroczenie Armii Czerwonej do Bytowa nie oznaczało wyzwolenia dla Bytowa. Rosjanie niszczyli miasto, uważając je za niemieckie. 9 marca spłonął kościół św. Katarzyny. Szacuje się, że w wyniku działań wojennych Bytów został zniszczony w 57 procentach. Najbardziej ucierpiało centrum. Tam jednak nie było bezpośrednich niszczących walk (nie licząc samolotowych bombardowań).
Przyjmuje się, że większości zniszczeń dokonała Armia Czerwona po wkroczeniu do Bytowa. Rozpoczęło się systematyczne podpalanie centrum. Pożar dzisiejszej ulicy Wojska Polskiego trwał około 10 dni. Wtedy też spłonął ratusz. Jeszcze 16 i 17 marca żołnierze radzieccy niszczyli zabudowania, używając granatów i miotaczy ognia.
Wzniecanie pożarów poprzedzały grabieże sklepów i domów prywatnych. Łupy składowano w kościele ewangelickim, który zamieniono na magazyn i stajnię dla koni, a następnie wywożono je do Rosji.
To, czego nie dało się zdemontować - niszczono. Specjalne oddziały Armii Czerwonej na swoje potrzeby rekwirowały na ziemi bytowskiej piekarnie, młyny, browary, gorzelnie i inne zakłady, których produkcja mogła się przydać stacjonującym tu wojskom. Czego nie dało się uruchomić albo było zbędne, wywożono do ZSRR - kreślą obraz tamtych dni Melchert i Wilczewska-Ryżycka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?