Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

- Rozpalać już piec? Skarga na słupskie krematorium

Anna Piwowarska [email protected]
Jeśli rodzina chce wziąć udział w ceremonii pożegnania w krematorium, musi wnieść dodatkową opłatę. W Słupsku jest to 80 zł. W innych krematoriach w Polsce, m.in. Bydgoszczy czy Pruszkowie, kwota ta może być nawet dwukrotnie większa.
Jeśli rodzina chce wziąć udział w ceremonii pożegnania w krematorium, musi wnieść dodatkową opłatę. W Słupsku jest to 80 zł. W innych krematoriach w Polsce, m.in. Bydgoszczy czy Pruszkowie, kwota ta może być nawet dwukrotnie większa. PK
Robocze ubrania i brak empatii. Z tym miała się zetknąć pani Iwona, kiedy z rodziną żegnała zmarłego wuja w słupskim krematorium.

Według Zarządu Infrastruktury Miejskiej doszło do nieporozumienia.

Krematorium na nowym cmentarzu komunalnym przy ul. Zachodniej w Słupsku działa od 2012 roku. W tym czasie - zapewne między innymi ze względu na cenę pogrzebu urnowego, dużo tańszego od tradycyjnego - procent osób poddawanych kremacji wzrósł z pięciu do 20 procent.

Kremacji poddane zostało również ciało wuja pani Iwony. Nasza czytelniczka z rodziną przyszła do słupskiego krematorium pożegnać zmarłego. Spodziewała się empatii i zrozumienia dla swojej żałoby. Jak sama mówi, spotkało ją coś zgoła innego.

- Kiedy podeszliśmy do budynku, zobaczyliśmy niechlujnie ubranego pracownika krematorium, który przywitał nas pytaniem "Rozpalać już piec?". Wszyscy byliśmy zszokowani. Potem nie było lepiej - relacjonuje pani Iwona. Opowiada, że wbrew oczekiwaniom rodziny, trumna nie została ustawiona na katafalku, w miejscu przygotowanym specjalnie z myślą o żegnaniu zmarłych. Zamiast tego przez cały czas stała na metalowym wózku.

Jak powiedziała nam pani Iwona, kiedy bliscy jeszcze żegnali się z wujem, pracownik w roboczym ubraniu pojawił się ponownie. Podszedł do rodziny i bezceremonialnie wyprosił ją na zewnątrz.

- Nie tak to sobie wyobrażałam. Pracownik swoim strojem i zachowaniem pokazał zupełny brak szacunku dla naszego wuja i dla nas - mówi pani Iwona.

O komentarz poprosiliśmy Marcina Grzybińskiego, zastępcę dyrektora słupskiego ZIM-u. Według niego doszło do bardzo nieprzyjemnego, ale jednak tylko nieporozumienia, a ceremonia w słupskim krematorium zazwyczaj wygląda zupełnie inaczej.

- Procedura kremacji jest ściśle określona. W przypadku udziału rodziny wiąże się to z opłatą w wysokości 80 zł i pożegnaniem osoby zmarłej w małej kaplicy, wystawieniem trumny na katafalku i obecnością pracowników ZIM Słupsk ubranych w garnitury. Czasem jednak rodzina nie decyduje się na udział w uroczystości. Wtedy pracownicy firm pogrzebowych wybranych przez rodziny pilnują procesu kremacji - tłumaczy Marcin Grzybiński.

Jak się okazuje, w przypadku kremacji opisanej przez panią Iwonę udział rodziny nie został opłacony, a więc obecność bliskich była sytuacją wyjątkową, wynikającą z dobrej woli pracowników.

- Kiedy nie ma wykupionego udziału rodziny, nasi pracownicy na prośbę osób bliskich pozwalają na ostatnie krótkie pożegnanie. Jednak są wtedy w strojach roboczych, bo odbywa się to tuż przed dokonaniem spopielenia. Tak to wyglądało w tym przypadku. Nie są to warunki odpowiadające godnemu pożegnaniu, jednak wynikają one wyłącznie ze spontanicznych próśb osób bliskich, które pragną pożegnać osobę zmarłą. Jeżeli rodzina poczuła się w jakikolwiek sposób urażona, to przepraszam - dodaje zastępca dyrektora słupskiego ZIM-u.

Jednocześnie zapewnia, że zaistniała sytuacja zmobilizowała ZIM do ponownego prześledzenia procedury kremacji w słupskiej spopielarni. Odbyły się również rozmowy z pracownikami i firmami pogrzebowymi. Wszystko po to, aby upewnić się, że podobne nieporozumienia nie wystąpią w przyszłości.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza